Pierre Celis Opublikowano 6 Grudnia 2021 Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2021 Po dwuletniej przerwie, najstarsza impreza związana z piwną premierą wróciła do Warszawy! Poczynając od roku 2011, spotykaliśmy się w okolicach Mikołajek w różnych miejscach stolicy, aby świętować pojawienie się wyjątkowego piwa. Piwa łączącego świat piwowarów domowych z browarem przemysłowym ale używającym sprzętu i technologii sprzed koncernowej rewolucji początku XXI wieku. Dużo się zmieniło w tym czasie. Przede wszystkim nastała inna rewolucja, rzemieślnicza, która zepchnęła znaczenie Grand Championa na dalszy plan. Jednak ostatnio pod względem oferowanej stylistyki rewolucja zaczęła zjadać swój własny ogon, rzadko kiedy wychodząc poza swoje ulubione ramy. W tym kontekście ostatnie style piw Grand Champion okazywały się intrygujące – Quadrupel, Wheat Wine czy tegoroczne Wee Heavy. Sprawa druga to zmiana właścicielska w Zamkowym Browarze Cieszyn. Grupa Żywiec postanowiła sprzedać ten zabytkowy kompleks. Nabywcą okazał się gastronomiczny potentat Adam Leda i jego rodzinna firma. Transakcja nastąpiła dobrych kilka miesięcy temu ale to właśnie teraz przyszedł czas powiedzieć „sprawdzam”. W rozmowie z Panem Adamem, uzyskałem zapewnienie, że wszystkie inicjatywy dotyczące współpracy z segmentem domowych piwowarów zostaną podtrzymane. To cieszy, a najlepszym tego dowodem była opisywana premiera. Świadectwem ciągłej zmiany jest też miejsce, w którym się spotkaliśmy. W iluż to stołecznych lokalach popijaliśmy Grand Championa? Sketch (w dwóch lokalizacjach), Niebo, Champions. W tym roku było to stosunkowo nowe Hopito Craft Beer & Pizza i raczej trudno wskazać byłoby alternatywne miejsce dla takiej imprezy w Warszawie. A jak samo piwo? Na początku zwracam uwagę na kontrowersje, które pojawiły się w opisie stylu. Ten dawny z 2008, dopuszczał torfowo-dymne nuty w aromacie i smaku, co według mnie świetnie przełamywało wyraziście słodowy profil piwa. Zresztą kto pamięta Wee Heavy od zielonogórskiego Hausta ten wie, że sprawdziło się w tym piwie świetnie. Jednak w aktualnym podejściu torfowość jest niedopuszczalna, a wędzonka może być obecna w nieznacznym stopniu (Wee Heavy BJCP 2015). Autorami Grand Championa są Paweł Tokarski i Grzegorz Szymecki z domowego browaru Hop Saska. Największą frajdą zawsze jest porównanie wersji domowej z tą uwarzoną w Cieszynie. Zacznijmy od tej drugiej. Barwa ciemna, wręcz czarna, z drobną, jasno brązową nietrwałą pianą. W aromacie śliwki, rodzynki i dużo słodowości również pod postacią lekkiej czekolady. Nasuwające skojarzenia z bałtyckim porterem. W smaku słodowo, ale z przełamaniem. Tyle że zamiast lubianego przeze przełamania dymnego, było kwasowe, kojarzące się z porzeczką. Alkohol zarówno w aromacie jak i smaku właściwie niewyczuwalny. Wersja domowa jaśniejsza, brązowa i klarowna, pozbawiona piany. Aromat zdecydowanie utleniony; pamiętajmy że piwo jest starsze od wersji cieszyńskiej o rok. Smak jednak ciągle bardzo stylowy, uzasadniający sędziowską decyzję podczas MPPD 2021. Słodowo-słodki, gęsty, wręcz oleisty. Tej tekstury i pełni smaku zabrakło w piwie uwarzonym w Cieszynie. Czy zatem Grand Champion to piwo złe? Oczywiście że nie, aczkolwiek stylistyczni puryści mogą wytknąć niedociągnięcia czy nawet rzeczy, których w stylu być nie powinno. Ja jednak przede wszystkim cieszę się, że świecka tradycja premiery Grand Championa została podtrzymana i znów jak za dawnych czasów mogliśmy spotkać się w doborowym gronie. Dzięki Browar Zamkowy Cieszyn, Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych oraz Hopito Craft Beer & Pizza za udaną premierę! View the full article Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się