Dzień dobry piwowarskiej braci!
Aktualnie jestem w trakcie warzenia swojej pierwszej warki (nic specjalnego - brewkit MJ Pale Ale). Dziś mija 15 dzień od początku fermentacji, zadane drożdże (US-05) zaczęły fermentacje po ok 12 h (drożdze zadane w temperaturze brzeczki 28 stopni, następnie całość została przeniesiona do piwnicy o stałej temperaturze 14 stopni - co już wiem, że było błedem ). Fermentor jest przezroczysty, wiec od poczatku miałem dość dobry wgląd na to co się dzieje w środku - fermentacja, choć może nie spektakularna, przebiegała prawidłowo (kilkucentymentrowa piana, czapa drożdży na wierzchu, ociekające po ściankach fermentora bąbelki CO2).
Z racji faktu, że minęły już ponad dwa tygodnie, a fermentacja wyraźnie zwolniła (spadek temperatury brzeczki z 16 stopni do 14, obniżenie piany) postanowiłem sprawdzić gęstość brzeczki - w czwartek wynosiła ona około 3,5 BLG, po dwóch dniach zmierzyłem ponownie i wyszło 3 BLG (mierzone ballingomierzem wiec być może moje cztery oczy mnie mylą a wartość wcale się zmieniła). Postanowiłem wiec przytrzymać brzeczke jeszcze przez kilka dni, żeby nie zabutelkować za wcześnie. Pytanie - czy jeśli przez najbliższe 3 dni wartość ta nie ulegnie zmianie to mogę śmiało butelkować? Moje wątpliwości wynikają z faktu, że producent na opakowaniu brewkitu podaje wartość 1 BLG, co jakby nie patrzeć jest dość spora różnicą w stosunku do tego co w tej chwili jest u mnie.
To co jednak zastanawia mnie jeszcze bardziej to fakt, że brzeczka po odlaniu do menzurki jest jakby lekko nagazowana, nie jest to oczywiście takie nagazowanie jak w gotowym piwie, a bardziej jak w wygazowanym już trunku. Czy na tym etapie powinien byc jakikolwiek gaz w brzeczce? Nie ukrywam, że to co najbardziej spędza mi sen z powiek przy pierwszej brzeczce to granaty, wiec chciałbym uniknąć sytuacji, że przegazuje swoje piwo i bedzie czekało mnie sprzatanie setek szkła...
Pozdrawiam