Jak już pisałem w swoim temacie powitalnym, nie jestem początkującym piwowarem, bo mam na koncie 32 warki, większość zacierana.Sporo jednak minęło czasu od ostatniego warzenia i bardzo za nim tęsknię, dlatego zamierzam wznowić działalność browaru. Mam nadzieję, że uda mi się to w marcu, najpóźniej w kwietniu.
Zanim jednak do tego dojdzie, chciałbym pozostały czas wykorzystać na streszczenie tu swoich piwowarskich znojów. Będzie się to odbywać w odcinkach, muszę bowiem sięgać głęboko do swoich zapisków i do tematu warzelniczego na Browar.biz.
Mój browar domowy powstał w czerwcu 2004 r. i działał intensywnie do marca 2006 r. Przeprowadziłem się wtedy nie dość, że do innego miasta, to jeszcze do małego mieszkania bez piwnicy, nie miałem więc gdzie przechowywać sprzętu i gotowych wyrobów. Na krótko wznowiłem działalność we wrześniu 2009 r. Przez cały ten czas browar działał po prostu pod nazwą Twilight Alehouse.
Teraz znowu mam warunki oraz piwnicę, mogę więc wrócić do warzenia. Zmieniam też nazwę - na b. Dlaczego akurat ta grecka litera? Po pierwsze, symbolizuje nowy etap mojego browaru, w innym miejscu i z innym doświadczeniem. Po drugie, można się bawić w rozszyfrowywanie skrótu - BETA to na przykład Browar Eksperymentalny Twilight Alehouse. Po trzecie zaś, jest niesztampowa i jeśli zachce mi się stworzyć jakieś etykiety, otwiera szerokie możliwości projektowe.
Po kolei więc. Do własnego warzenia zachęcił mnie kolega, który miał już za sobą kilka warek. Popróbowałem, poczytałem, zadumałem się nad tym, że ówczesna piwna oferta w sklepach jest kiepska i postanowiłem zaryzykować. Kupiłem w Browamatorze zestaw startowy i kilka puszek, dalej już poszło.
Warka nr I (22 czerwca 2004)
Brewkit John Bull Bavarian Lager. 12 Blg, 5,3% alk. Jak to z gotowcami bywa - nic specjalnego, ale początkującemu piwowarowi smakowało jak ambrozja. Jakieś pół roku temu spróbowałem przedostatnią butelkę i pomimo pewnego utlenienia i autolizy, było całkiem niezłe.
Warka nr II (9 lipca 2004)
Brewkit Muntons Scottish Export. 10 Blg, 3,5 alk. Dobry na początku, potem mniej mi smakował. Również pół roku temu wypróbowałem i bez problemu zdołałem wypić.
Warka nr III (19 sierpnia 2004)
Zestaw ekstraktowy Browamator Ciemne z samodzielnym chmieleniem, wzbogacony o miód gryczany. 14,5 Blg, 6,2% alk. Sporym błędem było wykorzystanie drożdży Wyeast Irish Ale (nie ustrzegłem się przed nim i później), które za bardzo zeżarły brzeczkę oraz całkowicie zeżarły miód. Całość stała się zbyt wytrawna, by mogła smakować, ale miała swój łabędzi śpiew jeszcze w warce nr XVI.
Warka nr IV (6 września 2004)
Ekstrakt John Bull Amber plus ekstrakt pszeniczny z Browamatora, cukier kandyzowany, własne chmielenie, drożdże Wyeast Belgian Abbey. 16 Blg, 7,6% alk. Z początku było przepyszne, później również stało się zbyt wytrawne i też ostatecznie skończyło w warce nr XVI.
Koniec pierwszego odcinka. Kolejna warka, choć nieudana, była już z zacieraniem.