Witam wszystkich,
z góry przepraszam za ewentualne błędy w nomenklaturze, ale dopiero zaczynam z piwowarstwem domowym, jeżeli gdzieś popełnię błąd proszę poprawcie mnie.
Na koniec roku pełen entuzjazmu zacząłem warzyć swoją pierwszą warkę - gotowy zestaw surowców (słód, chmiel) na "Polskie Jasne 12 BLG".
Na początku 10BLG, po 7 dniach burzliwej 4 BLG, po 10 dniach znów 4 BLG, więc przelałem na cichą. Za każdym razem próbowałem i wszystko było w porządku.
No i tu zaczyna się robić nie ciekawie. Po 10 dniach cichej zaglądam do piwa i przywitał mnie zapach plastiku.
Naczytałem się przed warzeniem o zakażeniu i bałem się go jak ognia, na każdym kroku starałem się żeby wszystko było jak najbardziej wyparzone, zdezynfekowane i sterylne.Wiem że na etapie ważenia popełniłem kilka błędów ( np. drożdże stały w wodzie przez 8 godzin bo nie przewidziałem że tak długo będę studził brzeczkę) ale gdy spróbowałem młodego piwa po fermentacji burzliwej byłem spokojny. Dodam że u mnie temp fermentacji burzliwej to ok 21-23, a cichej 22-24 st. C. (w instrukcji było 18-20, ale nie miałem warunków na taką no i słyszałem że "browar to nie apteka" i pomyślałem ze te 2-3 stopnie nie zrobią różnicy.
Czy zapach plastiku po cichej fermentacji jest równoznaczny z infekcją piwa i czy takie piwo jest niepijalne i mogę się pożegnać z tak długo wyczekiwaną pierwszą warka?
Planowałem butelkować dziś, czyli po 12 dniach cichej ale czekam jeszcze na paczkę z potrzebnymi rzeczami. Czy w ogóle jest sens butelkować?
Czy ktoś z bardziej doświadczonych mógłby mi podpowiedzieć?