Co do przemijającej mody i spadku zaintersowania kveikami, o którym mówi dziedzic: na pewno pierwszy zapał, pierwszy kurz opadł, ale te kveiki to coś więcej niż drożdże, to dotknięcie kultury i tradycji piw norweskich. Idee takie jak raw ale, czy założenie dzielenia się szczepami, a nie sprzedaż otwierają ogromne możliwości i rzeczywiście są gamechange'rami, ale... nie dla wszystkich. Sam mocno zajarałem się drożdżami i wszystkim co za nimi stoi i moje piwowarstwo po prawie 60 warkach dostało mocny powiew świeżości, wrócił początkowy zapał. Wiem, że to brzmi górnolotnie i dla 90% piwowarów tak jest, ale sporo ludzi na prawdę widzi tutaj nie tylko szczep fermentujący w 30+°C, ale nowe poletko do obrobienia - chociażby możliwość przechowywania szczepów latami, ich kolekcjonowania, wymieniania się. Tyle, a czy to zrewolucjonizuje piwowarstwo, czy każdy będzie warzył na kveikach, pewnie nie, ale czy to jest moda na poziomie potworka brut ipa? Nie sądzę.