Cześć,
jestem pewny, że podobny temat pojawił się gdzieś w piaskownicy, ale szczerze mówiąc, nie jestem w staniu przeszukać 450 stron postów, w których występuje słowo "temperatura". Proszę zatem o wyrozumiałość.
Uwarzyłem w listopadzie (25.11) dry stouta z wykorzystaniem zestawu od Browamatora (jest to moja 4 warka). Proces od zacierania po cichą fermentację przebiegał wzorowo. Jedyną zmianą w stosunku do zaleceń jaką wprowadziłem była ilość cukru do refermentacji. Instrukcja zaleca 130g (sic!) gramów cukru na 20 litrów piwa, co wydawało mi się ilością stanowczo za dużą biorąc pod uwagę raczej niskie wysycenie porządane w stoutach. Do IPA dodałem 90g i wyszła super. Podobnie do Belgian Ale, mojej 3 warki. Obliczenia przeprowadziłem przy pomocy:
https://www.brewersfriend.com/beer-priming-calculator/
i dodałem nieco poniżej 60g na 17 litrów.
Piwo po zabutelkowaniu 15 grudnia wstawiłem do piwnicy, przy czym jedną butelkę zostawiłem kontrolnie w mieszkaniu i wyjechałem na święta na 2 tygodnie. Wczoraj t.j. 30 grudnia otwarłem butelkę z piwnicy refermentującą w temperaturze 14-15°C (miałem nadzieję, że będzie około 17°C) i odkryłem, że fermentacja nie przebiegła prawie w ogóle (Blg przed zabutelkowaniem stabilne 4 i nie drgnęło przez 2 tygodnie). Piwo jest płaskie, z pozostającą słodyczą od dodanego cukru. Butelka z mieszkania była przez 2 tygodnie w temperaturze około 18-19°C, piwo jest pięknie nagazowane (Blg 3) i ogólnie jest bardzo smaczne. Użyte drożdże US-04 powinny według opisu Fermentisa pracować od 12°C a optymalnie od 15°C. Powinienem wstawić refermentujące piwo po tych 2 tygodniach do mieszkania, nagazować i znieść z powrotem do piwnicy na leżakowanie czy zostawić je w piwnicy i liczyć na to, że dojdzie? Możliwe jest, że drożdże nie zapracują po podniesieniu temperatury? Da się to piwo uratować?
Pozdrawiam,
Piotr