Korzystając z dużej ilości wolnego czasu zastanawiam się jak usprawnić swój browar.
Będę się przenosił z kolejną warką do piwnicy, która krótko mówiąc zbyt czysta nie jest.
Wpadlem na pomysł, żeby przejść na fermentacje pod ciśnieniem co ograniczy mi znacznie możliwość zakażenia piwa, a do tego mniej przelewania na powietrzu, czyli mniej utleniania.
W związku z powyższym zastanawiam się czy miałoby sens prowadzić, przez powiedzmy pierwsze 2-3 dni fermentacje burzliwą w wiaderkowym fermentorze, następnie zlać do petainera piwo i tam już kontynuować pod ciśnieniem?
Latwiej byłoby o zebranie gęstwy, szybsze mycie i mniej syfu po fermentacji w petainerze.
Idac dalej, czy na tą fermentacje cichą dodawać od razu chmiel na zimno (do petainera przed zalaniem go piwem)?
Ewentualnie jak w takim systemie rozwiązać problem chmielenia na zimno aby w gotowym piwie nie było chmielin? Fermzilla odpada, bo jest zbyt droga, przynajmniej na obecnym etapie. Poza tym czytałem dużo o problemach z odkręcaniem pojemników na chmiel/gęstwę i ogólnie średnią jakością plastiku.
Po skończonej fermentacji cichej w petainerze chciałbym przepchać piwo już do kega (mam kilka 20tek), z których będę robił wyszynk w kegeratorze.
Nie chce używać stalowych kegow do fermentacji, ponieważ mam kegi euro z malutkim otworem, wiec mycie ich po fermentacji może być trudne.
Petainery są na tyle tanie, ze w razie czego mógłbym je używać jako jednorazówki.
Mam nadzieje, ze nie namieszałem za bardzo.
Może bardziej doświadczeni z Was, którzy próbowali iść tą drogą będą w stanie coś doradzić.