Cześć, mam jakieś doświadczenie, zrobiłem w zyciu już dużo win, od 1,5 roku robię sobię warki z brewkitów, głównie Coopers z dodatkiem słodów Gozdawy.
Zrobiłem już 12 warek, do każdej butelki dodaje około 2 gramy cukru, butelkuję i odstawiam na 3-4 tygodnie do piwnicy, gdzie temperatura latem oscyluje w okolicach 15 stopni, a zimą 20 (kotłownia).
Zauważyłem że czasem, kiedy wypiję 3 piwka w weekend, na drugi dzień rano pojawia się rewolucja jelitowa. Mam tu na myśli wzmożoną produkcję gazów
Połączyłem kropki i doszedłem do wniosku że może to być spowodowane obecnością drożdży na dnie butelek. Oczywiście drożdze są zbite na dnie i podczas nalewania uważam żeby ich nie wlać do kufla, ale widzę że czasem jakaś "smuga" dostanie się do kufla. Piwo w butelkach jest klarowne.
Czy moje podejrzenia mogą być trafne? Czy przyczyną porannych dolegliwości mogą być właśnie niedobite drożdże? Jeśli tak to jak temu zapobiec?
Czekać dłużej niż te 3 tygodnie, aż drożdże umrą z głodu? Filtracja?