Skocz do zawartości

tues

Members
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tues

  1. tues

    Posmak szmaty

    Będę pamiętał, chociaż ja bym nigdy tego nie nazwał zapachem psich łap (szczególnie, że to głównie smak, a nie zapach) - mojemu psu łapy pachną całkiem przyjemnie, "ciasteczkowo", jak już szaleć z przymiotnikami Ale to nie jest duży pies - tak do 20 kg obecnie. Tego też się obawiałem, choć wizualnie piwo wygląda doskonale. Wszystko zawsze traktuję roztworem ACE i to co najmniej godzinę. Jedyne, co mnie zaniepokoiło, to czarna plamka w kraniku (biały 3/4"), która za nic nie chciała zniknąć. Czyściłem go dokładnie szczotką do butelek, przelewałem wrzątkiem, zalewałem ACE... W końcu stwierdziłem, że po takich zabiegach musi być ok, a plamka to chyba jakiś farfocel, który dostał się między części kranika, ponieważ przy kręceniu porusza się nieco. Może spróbuję go rozebrać, choć nie mam pojęcia czy to możliwe.
  2. tues

    Posmak szmaty

    Dla mnie to jest przede wszystkim stara mokra szmata, kartonu i sera (na pewno nie świeżego, dobrego sera, tylko raczej czegoś zepsutego) to mogę się tam doszukać na siłę, ale różni ludzie różnie nazywają zapachy, więc może to kwestia nomenklatury. Szczerze powiedziawszy nie wiem jak pachnie formalina. Dla mnie to bardziej posmak niż zapach - ujawnia się moment po przełknięciu piwa. Zapach też wyczuwałem, ale w dużo mniejszym stopniu. W poprzedniej warce też użyłem polskich chmieli (Marynki, Sybilli i Lubelskiego), ale nie miałem z nią aż takich problemów. Owszem, też mnie coś drażniło, ale była to kwestia drugoplanowa i trudna do zbadania - może dlatego, że piwo wg teoretycznych wyliczeń miało 100 IBU (w praktyce pewnie mniej, ale w smaku było to czuć bardziej niż w I Hardcore You). Starość Marynki jakoś do mnie nie przemawia - użyłem jej tylko 20 g, na ponad 60 min przed zakończeniem gotowania i nie trzymałem jej do końca. Jeśli taka ilość potrafi zabić piwo to boję się myśleć co by się stało od większej ilości starego chmielu wrzuconego pod koniec gotowania. A do lambiców używa się przecież zleżałego chmielu, prawda? Mimo wszystko od teraz będę bardziej ostrożny i nie będę używał chmielu, który jest choć trochę stary lub nie leżał w lodówce. Polskich chmieli też pewnie będę unikał przez jakiś czas, choć nie wyobrażam sobie unikać ich do końca życia
  3. Witajcie. Problem w skrócie: piwo ma posmak mokrej szmaty, która przeleżała sobie kilka dni w jakimś nieciekawym miejscu. Czy to wina chloru w wodzie, napowietrzenia podczas filtracji, nieco starszego chmielu, czy czegoś innego? Szukałem długo, ale nie znalazłem wątku poświęconego temu konkretnemu problemowi. Cała historia: Jakiś czas temu popełniłem 3. warkę, która obecnie fermentuje sobie cicho i chmieli się na zimno już dwa tygodnie. Podczas przelewania na fermentację cichą zabutelkowałem sobie jednak dwa bączki by zaspokoić ciekawość nieco wcześniej. Spróbowałem też przy okazji kilka łyków tego młodego piwa. Niestety już po pierwszym łyku wyczułem, że coś jest nie tak - chwilę po przełknięciu zostałem zaatakowany czymś, co kojarzy mi się głównie z mokrą, starą szmatą. Możliwe, że ktoś to nazwie mokrym kartonem lub starym serem (smaki/zapachy nieco inne ale gdyby ktoś w przyszłości szukał to mam nadzieję, że będzie mu łatwiej). Udało mi się problem zlekceważyć zwalając to na młodość piwa czy też pobranie próbki z dna fermentora. Jednak po kilku dniach, gdy uznałem, że refermentacja próbek w bączkach dobiegła końca, otworzyłem jedną butelkę i spróbowałem - znowu szmata. Tym razem było gorzej, bo wmusiłem w siebie całe 0.33 l próbując przeanalizować smak. Dziś, dwa tygodnie po zabutelkowaniu, otworzyłem drugiego bączka - tym razem już po kilku łykach myślałem nad wylaniem zawartości (wypiłem jednak całość jako nauczkę na przyszłość). Nie wydaje mi się, by smak się pogorszył względem poprzednich próbek, ale pewnie bardziej się na nim skupiałem i stąd jeszcze gorsza reakcja. Co ciekawe, moja dziewczyna, która ma bardzo wyczulony węch, w ogóle nie czuje tego posmaku - twierdzi, że smakuje jak piwo. Zakładam, że nie ma po prostu wprawy w smakowaniu piwa, ale jest to o tyle pocieszające, że w najgorszym wypadku mogę nim częstować nieuświadomionych Długo zastanawiałem się nad przyczyną problemu, skupiając się głównie nad oksydacją piwa podczas filtrowania oraz użyciem nieco starszego chmielu (Marynka - szyszki na 60 min, ale tylko 20 g). Niestety w internecie można znaleźć pełno sprzecznych informacji na ten temat. Rozważałem także woreczek na chmiel jako winowajcę - używam go od początku, ale za każdym razem piorę, dokładnie płuczę, suszę i przegotowuję (po użyciu i przed). Dziś doznałem olśnienia (mam nadzieję): w poście http://www.piwo.org/forum/p70829-26-10-2010-16-32-56.html#p70829 Kwiatosz opisuje, że jego piwa warzone na kranówie trącą szmatą. Co prawda jak do tej pory zawsze używałem wody z kranu, jednak tym razem poszedłem na łatwiznę i sporej części wody nie przefiltrowałem ani nie przegotowałem. Przypomniał mi się całkiem ciekawy artykuł (http://www.professorbeer.com/articles/oxidative_staling_beer.html), w którym autor wspomina, że przyczyną oksydacji może być także chlor. Czy w takim razie możliwe jest, że chlor zawarty w wodzie kranowej utlenia zacier/brzeczkę powodując powstanie wspomnianego posmaku? Podsumowując możliwe przyczyny problemu: napowietrzenie piwa podczas filtracji (zacier do filtracji nabieram rondelkiem - za pierwszym razem robiłem to starannie chochlą, ale trwało to bardzo długo) zleżały chmiel (Marynka, szyszki, 20 g, gotowany 60 min; przechowywany w lodówce, ale otwarty już jakiś czas) chlor w wodzie stary woreczek na chmiel (ale prany ręcznie za każdym razem) chmiel lubelski (w jakimś wątku czytałem, że komuś zawsze daje kartonowe posmaki w młodym piwie - szczerze w to wątpię, bo przecież tyle piw uwarzono z tym chmielem...) ew. może jakaś infekcja? ew. wybielacz, którym dezynfekuję fermentory (bardzo wątpliwe, ponieważ zawsze dokładnie je płuczę gorącą wodą i nie miałem problemów) Jeszcze w celu podania kompletnych informacji: piwo górnej fermentacji na drożdżach S-04, zacierane (jak wszystkie - od zacierania zaczynałem) jednotemperaturowo, użyłem nieco gipsu piwowarskiego, jednym ze słodów był orkiszowy (1 kg), chmielu lubelskiego w szyszkach użyłem 50 g na 30 min i 50 g na 5 min. Wysładzanie ciągłe wodą o temp. do 72°C. Będę bardzo wdzięczny za wszelkie uwagi, ponieważ planuję na jutro kolejną warkę i nie chciałbym popełnić tego samego błędu. Problemu wody uniknę na pewno - tym razem zakupiłem wodę źródlaną. PS. Pierwszy post na forum, niestety nie w dziale "Poznajmy się", ale dziś już nie mam siły - na pewno nadrobię to w najbliższych dniach i mam nadzieję, że wybaczycie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.