Skocz do zawartości

nachteil

Members
  • Postów

    49
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nachteil

  1. Ciekawostka - aby schłodzić 20 litrów brzeczki 13 Blg do 25°C używając chłodnicy zanurzeniowej i wody o temperaturze 15°C, najmniejszą ilością wody, jaką trzeba zużyć (mając "idealną chłodnicę") jest 41 litrów Mniej się nie da.
  2. To tylko pogłębia moje wątpliwości co do tego, co napisał crosis. Wynika z tego, że chłodzenie jest bardzo zalecanym etapem (koniecznym, aby zrobić naprawdę dobre piwo), oraz lepiej jak najszybciej zejść do 20°C.
  3. A jak zakończenie chłodzenia w 40°C zmniejsza ryzyko infekcji? Co do nieważności szybkości chłodzenia i samej jego obecności, co z DMS i intensywnym rozwojem ewentualnych bakterii właśnie w 25-35°C? Poza tym, bez względu na czas chłodzenia, i tak trzeba zdekantować. No i, z tego co czytałem, najlepiej jak najszybciej zadać drożdże. Nie chcę się kłócić, po prostu jestem ciekaw, co źle zrozumiałem.
  4. Wydaje mi się, że w temacie chodzi o to, aby chłodzenie przebiegło jak najszybciej, przy jednoczesnej minimalizacji zużycia wody. Pozostawienie brzeczki w wiadrze do najszybszych sposobów chłodzenia nie należy.
  5. Mój ostatni pomysł (jeszcze nie wprowadzony w życie, ale każdą następną warkę będę chłodził w ten sposób po tym, jak pszeniczne uciekło z fermentora po zadaniu drożdży w 27 st. C, bo niżej było bardzo ciężko zejść): Zwykłą chłodnicą zanurzeniową schodzę do 30-40 st. C. Później jej nie wyciągam z garnka, tylko odłączam od wody z kranu, a podłączam do fermentora z kranikiem, w którym mam 25 L wody o temp. 0 stopni. Policzyłem, że aby to osiągnąć, do 20 L zimnej wody z kranu (u mnie w lecie ok. 18 st C) trzeba dodać z grubsza 4,5 L lodu - czyli 3 zamrożone pety. Założenie jest takie, że woda z fermentora na wylocie z chłodnicy ma średnio 15 st. C. Liczę na to, że jednocześnie zmniejszę zużycie wody i usprawnię chłodzenie poniżej 30 st.
  6. #3 - Hefe-Weizen, który chce być wolny Z: 27 IX C: - R: 6 X Składniki: Słód pszeniczny 2,5 kg Słód pilzneński 1,5 kg Chmiel lubelski 15 g Drożdże Mauribrew Weiss Zacieranie: 20' - 44oC 20' - 65oC 40' - 72oC 8' - 78oC Filtracja: Złoże ułożone przez godzinę, wysładzanie do 3oBlg. Woda przygotowana: 72oC, płaska łyżka kwasku cytrynowego na 15L. Gotowanie - 60 min Lubelski 15 g - 60 min Wyszło 18,5L 12oBlg. Znów bardzo niska wydajność. Uwodnione drożdże zadałem do napowietrzonej brzeczki (przelewanie z wysokości do fermentora, kołysanie przez minutę) ok. 26oC. Po 7 godzinach już dość intensywnie bulkało. O 3 w nocy (czyli po 11 godz. od zadania drożdży), obudzony przez komary, spojrzałem na fermentor... i od tej pory nie mogę wyjść ze zdziwienia. Moje 18,5L weizena wyprodukowało ponad 15 cm piany, która wydostaje się przez rurkę. Nie wiem, czy temperatura jest aż tak wysoka, czy popełniłem jakiś błąd na którymś etapie warzenia. Pocieszam się tylko, że może dwutlenek węgla nad piwem i fakt, że piana porusza się ciągle w kierunku "z fermentora" sprawią, że piwo niczego nie złapie (jeżeli jeszcze nie złapało). Cóż. Pachnie na razie dosć pszenicowato, więc.. tak jak było w planach, burzliwa 10 dni. EDIT: Eh. Używałem tego fermentora jako naczynię na wodę do wysładzania, chyba wysoka temperatura uszkodziła naklejany termometr, bagietkowy pokazał ciągle 24oC. Założona czysta pokrywa i rurka, całość poszła do piwnicy do 15oC na goły beton, niech się te hulaki trochę uspokoją.
  7. Jeszcze trochę wniosków: Więcej wiader! Wiadra są fajne. Chyba rozbuduję swoją kolekcję - 3 do fermentacji trzech różnych piw (bez kranów, z rurkami), 2 z kranem (do rozlewu oraz filtracji i wysładzania: w jednym oplot, a w drugim woda do wysładzania, podłączona do deszczownicy nad tym pierwszym), plus ewentualnie jedno do przechowywania słodów - zabezpieczenie przed wilgocią i myszami, a tych ostatnio trochę się pojawiło. Myślałem też nad możliwością usprawnienia chłodzenia - w fermentorze woda ~ 0oC (z balkonu w zimie albo zmrożona petami w lecie), podłączona przez kran do chłodnicy (wystarczy wężyk z oplotu 1/2" i redukcja na kran w fermentorze, ten akurat jest 3/4"). Gdy brzeczka zejdzie do np. 50oC, kiedy to wymiana ciepła z kranówką 17oC jest już słaba, puścić wodę lodową. Wydaje mi się, że jestem w stanie ograniczyć zużycie wody o 25-50%, przy jednoczesnym zwiększeniu tempa chłodzenia. Żegnaj, piro, witaj nadwęglanie. Po zaciągnięciu oparów ze świeżo odkażonego wężyka naprawdę porzucam pirosiarczyn. Wystarczy tych oparów, od tej pory będzie tylko w nieużywanych fermentorach (i to tylko tych, w których fermentuję). Jeszcze odnośnie poprzedniego, muszę zakupić gruszkę lekarską, zaciąganie ustami to nie na moje nerwy. #2 przelana na cichą, zostało 19 litrów. Posiedzi sobie w pokoju, jako, że pewnie w domu będę rzadko, przykręcę ogrzewanie i piwo posiedzi sobie 2 tygodnie w 17oC, później z żelatyną na 3 doby do piwnicy - spodziewam się, że wtedy spadnie tam do 13oC.
  8. #2 - India Pale Ale B: 15 IX (8 dni) C: 23 IX R: 6 X Zasyp: Pilzneński 5 kg Monachijski I 0,2 kg Carared 0,2 kg Chmiele: Lubelski 2 x 25 g Marynka 40 g Drożdże: Mauribrew Ale 514 Inne: 2 łyżeczki gipsu piwowarskiego 2 łyżeczki kwasku cytrynowego na 20 litrów wody do wysładzania Dzień wcześniej zagotowałem 30 litrów wody z pół łyżeczki gipsu - miał posłużyć jako centra krystalizacji, aby usunąć twardość węglanową. Faktycznie, przy dekantowaniu zostało sporo osadu na dnie. Wodę mam twardą / b. twardą, węglanową, ale postanowiłem się tym na razie nie przejmować zbytnio, a dopracować inne elementy warzenia. Na wodę przyjdzie czas. Zacieranie: Słody wsypane do 14L wody 72oC, temperatura ustaliła się na 65oC. 20' 65oC -> 62oC 20' 65oC -> 62oC 50' 72oC Nie pamietam, czy podniosłem temperaturę na koniec, możliwe, że zapomniałem o tym. Wysładzanie: Złoże układało się przez 1h. Zastosowałem wysładzanie ciągłe, wodą o temp. 72oC, wcześniej przegotowaną i z dodatkiem kwasku cytrynowego (marzenia o wydajności). Wysładzałem do ok 3o Blg, nie bawiłem się w studzenie filtratu do 20oC, w których jest skalibrowany cukromierz. Po zwróceniu 4 litrów, poleciał ładny, klarowny filtrat o głębokiej, bursztynowej barwie Efekt: 25L 13o Blg Chmielenie: Brzeczka doprowadzona do wrzenia, wyłączone grzanie, spadek temperatury do 97oC. Czytałem na forum, że miało to pomóc w uzyskaniu przełomu, chyba jednak bez efektu. Ponowne grzanie. Gotowanie: 80 min Marynka 40 g 60' Lubelski 25 g 20' Lubelski 25 g 10' Chłodzenie (woda z kranu 17oC) do 27oC trwało 35 minut, zużyłem 80L wody. Niepokojąco dużo. Po zlaniu znad osadów wyszło 18L, 17o Blg, zgodnie z wyliczeniami BeerSmith dolałem 2,5L wody z baniaka, już nie mierzyłem, uwierzyłem, że będzie 20,5L 15o Blg. Wydajność 60 - 63%; zupełnie mi się nie podoba, miałem nadzieję, że przy wysładzaniu ciągłym i zakwaszonej wodzie o odpowiedniej temperaturze będzie wyższa. Fermentacja: Drożdże rehydratyzowane 45 minut w 100 ml wody 27oC. Zadane do brzeczki po 4 minutach kołysania fermentorem (dobrze się to robi na pufie). W momencie zadawania brzeczka miała 26oC, całość przeniosłem do piwnicy ~16oC. Po 12 godzinach piana ok. 4 cm, bulkanie co 2 sekudny. Dobra nasza! 8 dni burzliwej w 17 - 14,5oC (w piwnicy zaczęło się wychładzać, cicha będzie w pokoju, jeżeli wierzyć ulotce, to te drożdże wolą 17+). Tak czy inaczej zeszło do 5o Blg, co zgadza się z FFT. Przemyślenia, wnioski, uwagi: Nie wiem, jakie słody daje HB do swoich zestawów, więc na razie nie mam punktu odniesienia. Przełom niewielki, zawiesina ok. 1x2mm Dużo osadu po chmieleniu, w chmielinach zostało ponad 2L brzeczki. Następnym razem muszę zrobić whirlpool i dekantować delikatnie wężykiem - teraz przelałem wprost do fermentora, aby napowietrzyć piwo i uniknąć wkładanie czegokolwiek do niego (tu - wężyka). Starałem się zlewać znad osadu i jak najkrócej mieć odkryty gar. Chwila strachu była, termometr co prawda odkażony w piro, ale podczas chłodzenia wpadł mi cały do gara, bałem się, że na palcach coś zostało. Ale po 8 dniach burzliwej smak, wygląd i zapach ok, więc chyba jest dobrze. Przemyślenie - nie przejmować się smakiem piwa po chmieleniu, albo nawet w ogóle nie próbować. Obawiałem sie eksplozji goryczy i nieprzyjemnego smaku chmielowego, ale po wspomnianych 8 dniach wszystko złagodniało i ułożyło się. 2 miesiące w butelkach i będzie cudo! Teraz na dwa tygodnie cichej. Chyba będę klarował żelatyną. Szkoda, że nie miałem więcej chmielu - chciałem odlać 4 litry do małego balona, który mam, i zobaczyć jakie efekty da chmielenie na zimno. Miałbym od razu porównanie, to samo piwo z, i bez chmielenia na zimno. Przy następnym zamówieniu rozplanuję całe warzenie i eksperymenty, żeby najlepiej wykorzystać czas, sprzęt i surowce.
  9. Miałem właśnie przelewać drugą warkę (IPA) na cichą, ale jeszcze czekam na zwolnienie się kuchni, więc w międzyczasie opiszę proces jej powstawania. Zanim jednak przejdę do właściwej części, krótko na temat tego, co działo się wcześniej: Przed zacieraniem musiałem zatroszczyć się o chłodnicę. Tutaj w sukurs przyszedł dziadek, który jeszcze całkiem niedawno śmiało poczynał sobie jako hydraulik, więc miał na stanie prawie idealną rurkę miedzianą w zwoju. Do wyboru przekroje 8 lub 18 mm. Zdecydowałem się na 18mm, skuszony większą powierzchnią wymiany ciepła przy zadanych parametrach chłodnicy. Nawijaliśmy ją na rurę 20 cm, więc po uwzględnieniu odkształcenia i grubości rurki mam chłodnicę o średnicy 25 cm, co przy moim garze (40 cm średnicy) wydaje się idealne. Przy nawijaniu nieco się spłaszczyła, tak, że przekrój rurki jest eliptyczny, ale to nawet lepiej - lepszy stosunek powierzchni wymiany ciepła do objętości wody wewnątrz. Od razu z jednej strony wlutowany gwint 1/2", przez co można podłączyć ją do węża od baterii z wanny/prysznica. Wygodne! Oczywiście gwint z wejściem zimnej wody od góry chłodnicy (cyrkulacja). Nie można zapomnieć o filtrze z oplotu. Wężyk 1/2" x 150 cm. Miałem go skrócić (w sklepie miałem do wyboru 70 lub 150 cm), ale ostatecznie odciąłem 10 cm z gwintem z jednej strony - aby zobaczyć, jak się sprawdzi. Trochę się przeraziłem potem, założenie było takie, że robię filtr i od razu biegnę grzać wodę na zacier. A okazało się, że guma w środku jest naprawdę twarda i że bardzo ciężko przemieszcza się wewnątrz oplotu. Przeczytane na wiki "nakłuć wężyk igłą i wyciągnąć gumę z osłonki" wydawało się bardzo trudne. Na szczęśćie nie było źle, zwykła igła od strzykawki dość łatwo przechodziła przez druciany oplot, a po zamocowaniu gwintu w imadle udało się wyrwać gumkę ze środkam choć trzeba się było siłować, a krawędź uciętego oplotu potrafi boleśnie ukłuć. Ostatecznie jednak wszystko się udało, zagiąłem koniec węża i udałem się do kuchni, aby przeprowadzić zacieranie.
  10. Witam wszystkich zainteresowanych, którzy tu trafili! Dnia 14. sierpnia działalność rozpoczął browar(ek) domowy Casimir. Podstawowymi jego założeniami są przełamanie piwnej monotonii oraz dążenie do tego, by kolejne warki były lepsze od poprzednich, w czym pomóc ma wykorzystanie zarówno wiedzy teoretycznej oraz doświadczeń innych, jak i własnych obserwacji i eksperymentów, które (mam nadzieję) uda się poczynić podczas praktyki piwowarskiej. Zatem, przynajmniej na najbliższy czas, strategię działania określiłbym jako, parafrazując, "więcej książków, więcej piwa". Wątek ten służyć ma jako motywacja dla mnie do prowadzenia rzetelnych zapisków oraz, nawet w większym stopniu, jako sposób eksponowania działalności szerszemu gronu. Nie z jakieś wrodzonej próżności , wręcz przeciwnie - w celu zebrania krytyki i wskazówek od bardziej doświadczonych forumowiczów. A wszystko to, aby wyłapać przyczynowość pomiędzy wszystkim, co będzie tu opisane, czyli żeby móc robić piwo dokładnie takie, jakie będę chciał. No, i może by zorientować się, czego w ogóle mogę chcieć. Przechodząc zatem do faktów dokonanych: # 1 - Płytka woda, czyli WES Jasne B: 14/15 VIII (początek burzliwej) C: - (początek cichej) R: 25 VIII (butelkowanie) Surowce: Nachmielony ekstrakt WES Jasne 1,7 kg Niechmieliony ekstrakt WES Jasne 1,2 kg Drożdże Brewferm TOP 6g (ważne do 1 stycznia 2014) Przygotowanie: Podgrzane ekstrakty zmieszałem z 10 litrami kranówki (bez wcześniejszego przygotowania jej), doprowadziłem do wrzenia i utrzymałem przez 10 minut w celu dezynfekcji. Później chłodziłem w wannie. Bez badania temperatury przelałem do fermentora i dopełniłem wodą źródlaną do 21 litrów. Naklejany termometr pokazał 25oC. Dodałem więc drożdże rehydratyzowane przez pół godziny w 100 ml wody o temp. 30oC i "budzone" przez 2 godziny w napowietrzonej brzeczce 10oBlg z niechmielonego ekstraktu Wyszło 21 litrów 10,5oBlg. Po 9 godzinach w 23oC piana ok. 1cm w fermentorze z uchyloną pokrywą. Po 2 dniach przeniosłem do piwnicy, ok 18oC i założyłem bulkadełko. Ładnie sobie bulkało (; Po 10 dniach od zadania (25 VIII) drożdży butelkowałem. Zeszło do 3oBlg. Aby osiągnąć nagazowanie 2.2, dodałem 130g cukru w postaci syropu. Wyszło 40 butelek półlitrowych. Uwagi i wnioski: Warka z brewkita - w celach edukacyjnych, aby zobaczyć prawidłową (jak miałem nadzieję) fermentację, wygląd, smak i zapach młodego piwa oraz wszystkiego, co w tym czasie się z nim miało dziać. Pierwsza degustacja 10 września. Pierwsze wrażenie z pierwszego samodzielnie uwarzonego piwa - bardzo dobre, smak przypadł mi do gustu. Ładny, bursztynowy kolor (jeżeli wierzyć aplikacji z android marketu, ok. 15 SRM). Trochę zbyt mało nagazowane - przynajmniej w moim odczuciu. Następnym razem będę celował w wyższe wartości, dla tego typu piwa, czyli zwykłego do picia na codzień, spróbowałbym na 2.6, mam nadzieję, że okazja do testu trafi się szybko. Niezbyt mocno chmielone, określiłbym je jako sycące, naprawdę smaczne. Po niecałych dwóch tygodniach smak niewiele się zmienił - wydaje mi się, że nie ma się co układać jeżeli chodzi o smaki, w końcu "zacieranie" przeprowadzono w fabryce dawno temu. Ale mimo zainteresowania wśród rodziny i znajomych, które powoduje, że piwo dość szybko się rozchodzi, zostawię sobie parę butelek i zobaczę, jak będzie ewoluowało w ciągu, powiedzmy, pół roku. Wnioski po pierwszej warce: Dobrze, że nie mam zamiaru chłodzić w wannie, przy pełnym garze i konieczności szybkiego schłodzenia brzeczki byłoby to męczące. Podzielam opinie chyba większości forumowiczów. Własne piwo to świetna zabawa i mnóstwo satysfkacji, ale butelki dają w kość. Może następnym razem będzie łatwiej, teraz zaczynałem od butelek magazynowanych po imprezach i bieżącym spożyciu. Sporo z nich była zapleśniała, no i te nieszczęsne etykiety. Mój plan działania: moczenie przez dobę w wanience z wodą, odmaka pleśń i etykiety. Przepłukanie każdej z osobna dokładnie, pleśń wyłaziła na zewnątrz. Wkrętarka akumulatorowa od brata + szczotka do butelek, czyli mechanizacja procesu górą! Znów płukanie. Później ze słoika 4 litry roztworu pirosiarczynu sodu wlane do butelek przed rozlewem, w tym czasie przygotowałem sobie wszystko. Piro przelałem do innych butelek, w tym czasie napełniłem te zdezynfekowane, a kolejne już się odkażały. Dobry system, chyba zostanie na stałe. Jak na razie żadnych kwasów. Piro - chyba przesiądę się na nadwęglan sodu. Opary piro bardzo nieprzyjemne, po zabutelkowaniu całości czułem je trochę w gardle mimo, że starałem się nie nawdychać. Moja wątpliwosć jest jednak taka, że (z tego, co czytałem) opary piro też dezynfekują, co zwiększa pewność - nie wiem, czy nadwęglan ma takie właściwości. Chyba po prostu w miskach, w których odkażam sprzęt i do butelek będę stosował nadwęglan, a piro zostanie w fermentorach podczas przechowywania, tak z 3 litry w każdym. Dobrze mieć jakieś skrzynki, ułatwiają organizację przestrzeni i przenoszenie piwa po butelkowaniu np. do piwnicy. Podejrzewam też, że odegrają dużą rolę, gdy uda mi się zgromadzić kilka rodzajów piwa w butelkach. Utwierdziłem się w przekonaniu, że warto robić cichą. Osad drożdżowy nie jest jakiś bardzo uciążliwy, ale mogłoby być go mniej. Tu cichą pominąłem tylko z nadmiaru entuzjazmu i niecierpliwości. Może trochę obawa przed przelewaniem piwa, otwarcie fermentora i włożenie do niego czegokolwiek powodowało wizje strasznych zakażeń, mimo dbałości i czystość. Ciekaw jestem, czy ktoś przebrnął przez całość. Rozumiem, że tak dokładne opisywanie warki z puszki może powodować lekki uśmiech na twarzach tych bardziej doświadczonych, ale pierwsza warka rządzi się swoimi prawami (; Następnym razem chyba jednak zadbam o większą zwięzłość, w końcu zależy mi, żeby ktoś miał siłę to czytać. Pozdrowienia dla wszystkich wytrwałych!
  11. Ja bym nie demonizował tych brewkitów, sam tak zaczynałem, żeby zobaczyć jak powinna wyglądać i pachnieć brzeczka, jak przebiega i wygląda prawidłowa fermentacja i czego spodziewać się na poszczególnych etapach warzenia. Uzbrojony w tę wiedzę zabrałem się za zacieranie i rzeczywiście, nie ma mowy o kroku wstecz, ale zdobyte doświadczenie mi pomogło. A piwo wyszło całkiem niezłe (; Krzyko, odpowiadając na Twoje pytanie: warząc z brewkita podstawą jest nachmielony ekstrakt słodowy, jest on chmielony przy założeniu, że zostanie rozcieńczony do ok 20 litrów. Jednak w tych 20 litrach z jednej puszki byłoby zbyt mało cukrów, więc trzeba zastosować dodatkowo albo cukier (fe!) albo niechmielony ekstrakt słodowy (ok!), albo rozwiązanie typu "zamiennik cukru do brewkitów", czyli mieszanka cukru z ekstraktem. To rozwiązanie też można sobie odpuścić.
  12. Może być trochę puste w smaku, wodniste, ale 9 blg to jeszcze nie ma tragedii. Masz odpowiednie warunki do dolnej fermentacji?
  13. Jeżeli chcesz zostać przy brewkitach (co wszyscy Ci odradzą, bo zacieranie daje dużo więcej satysfakcji, radości i lepszy efekt końcowy), to pierwszym krokiem jest porzucenie stosowania cukru. Cukier to najtańszy sposób na piwo, ale daje najgorszy rezultat. Lepiej dołożyć trochę pieniędzy i kupić niechmielony ekstrakt słodowy. Druga sprawa to temperatura fermentacji - jeżeli była zbyt wysoka (powyżej, powiedzmy, 23 stopni), piwo może mieć wspomniane bimbrowe posmaki, lepiej zadbać o trochę niższą temperaturę. Co do piany - tutaj myślę, że też dodatek ekstraktu zamiast cukru spowoduje znaczącą poprawę, chociaż dochodzimy do tego, co pisał jacer. Sterowanie wszystkimi parametrami piwa, łącznie z pienistością odbywa się na etapie zacierania. Poprzez dobór odpowiednich temepratur i czasów zacieranie, aż do stosowanych surowców (np. płatki jęczmienne) można poprawić pianę. Wszystko jest bardzo dobrze opisane na wiki w dziale poświęconym zacieraniu i surowcom niesłodowym. A jeżeli chodzi o głęboką wodę... nie ma się co bać, ja nie tak dawno przechodziłem przez swoje pierwsze zacieranie. Zabawa świetna, wszystko poszło gładko, wystarczy poczytać forum i wiki i nic Cię nie zaskoczy (;
  14. Wystrzegać się, podobno od lidlowego oxi zdarzają się granaty. Biedronkowe jest w porządku.
  15. nachteil

    Wybuch !

    Może to tylko moje wrażenie, ale ciężko zrozumieć o co chodzi w tym poście... (ergo, ciężko cokolwiek odpowiedzieć) Tak czy inaczej; Jeżeli chodzi o wybuchające butelki, same nasuwają się 3 skojarzenia: Niedofermentowane piwo przed rozlewem (warto by coś napisać - co to było? Jakie blg początkowe i końcowe? Czy był robiony test? etc.) Za dużo surowca do refermentacji (znów nic nie wiemy) Infekcja (coś, co przyszło z zewnątrz dofermentowało cukry, których drożdże nie były w stanie zjeść) Nie da się nic powiedzieć bez znajomosci przebiegu całego procesu. Poza tym, o co chodzi z tym obracaniem butelek? Po co? Dlaczego?
  16. Cześć! Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale jeżeli chcesz między dwie warstwy styropianu dać wkłady od lodówki, to nie będzie to miało większego sensu - lepiej zrobić zwykłe ścianki z dość grubego styropianu (myślę, że optymalnie 8-10 cm), a wkłady włożyć do środka wraz z fermentorem. Należy pamiętać o zostawieniu pewnej ilości miejsca w "lodówce", aby zapewnić cyrkulację powietrza, a same wkłady/pety umieścić w górnej jej części (ten sam cel). Warto się zaopatrzyć w termometr naklejany na fermentor, mały wydatek, a pomaga kontrolować temperaturę fermentującego piwa. Opcją pozwalającą na uniknięcie wykonywania konstrukcji styropianowych (czyt. prostszą ) jest stary, dobry t-shirt, namoczony i owinięty ciasno wokół fermentora, najepiej stojocęgo w misce z wodą plus jakiś wiatraczek. Zawsze to kilka stopni niżej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.