Skocz do zawartości

minder

Members
  • Postów

    61
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez minder

  1. Najbardziej krew mi się gotuję, jak słyszę, że koncerny po doprowadzeniu browarów do upadku oddawały lokalizacje za bezcen z adnotacją, że nie może być tam prowadzona działalność piwowarska. To przepraszam bardzo, kupię browar i nie będę mógł tam robić piwa?! Jakim prawem poprzedni właściciel ma mi dyktować, jak mam rozporządzać swoim nowym nabytkiem? Ciekaw jestem, czy dałoby się w jakiś sposób uchylić taki zapis w umowie. Np. ponownie odsprzedając teren Moim zdaniem to jest po prostu skandal i trzeba z tym jakoś walczyć. Napiszę do UOKiKu.
  2. Podczas butelkowania i etykietkowania mojej drugiej warki naszły mnie wspomnienia związane z piwem właśnie. Przypomniałem sobie, że kiedyś niezwykle zasmakowało mi piwo Palm - było odmienne od piw, które były wówczas dostępne na rynku. Potem jakoś wir końcówki studiów, początki pracy zawodowej, etc. trochę wybiły mnie z piwnego nurtu. Pod koniec studiów pijało się głównie Tatrę (tfu) czy Tyskie. Postanowiłem sprawdzić, czy Palm jest jeszcze dostępny. Gdzieżby tam. Z Wikipedii dowiedziałem się, że jego warzeniem zajmował się Browar Kielce po nawiązaniu współpracy z belgijską firmą i przekształceniem się w Browar Belgia. Zaiste, warzyli bardzo zacne piwa. Potem niestety wykupiła ich Kompania Piwowarska, która w krótkim czasie doprowadziła do zwolnienia ludzi, zamknięcia browaru, wysprzedała sprzęt i zdemontowała zabudowania. Trochę się we mnie zagotowało, bo przypomniałem sobie, co wyczyniały inne koncerny piwowarskie. Np. w Bielsku-Białej bardzo długo i dość prężnie działał zabytkowy browar. Został nawet wspaniale odrestaurowany. Wszystko było pięknie do czasu wykupienia browaru przez Grupę Żywiec. Browar szybko został zamknięty, potem sprzedany jakimś malwersantom i - aż się serce kraje. Podobny los spotkał wiele innych polskich browarów - a wszystko przez wielkie grupy piwowarskie. Postanowiłem, że już więcej nie wydam ani złotówki na piwo od tych bandytów.
  3. Nie wiem tylko, czy ta metoda dobrze się sprawdza w minimalistycznym cyklu warzenia z jednym fermentorem. Podczas mieszania podniesie się przecież osad z dna.
  4. "Szybki Bill" poszedł do butelek. Glukoza wywoływała mocne pienienie piwa, co podczas nalewania powodowało konieczność odstawiania niepełnych butelek na bok z kapselkiem na wierzchu i uzupełniania po opadnięciu piany. Ekspresowa fermentacja tej warki chyba na długo pozostanie dla mnie zagadką. Strasznie łapczywe drożdże - reakcja na glukozę zdaje się to potwierdzać Jak już miałem dość użerania się z uzupełnianiem butelek postanowiłem najpierw nalewać, a dopiero potem dodawać glukozy. Pomysł byłby dobry, gdyby piana chciała w całości siedzieć w środku W sumie jest to dobry sposób na wypchnięcie powietrza z szyjki, ale trzeba być czujnym. Teraz po pięciu godzinach przyjrzałem się butelkom. Widać w nich ciemniejszą warstwę dokładnie w środku objętości. Nie jest to kwestia szkła butelki, bo się porusza po zabełtaniu. Podejrzewam, że to jakaś manifestacja drożdży, które chciałyby lepszych warunków pracy Wyszło 46 butelek (43+3 "z przechyłu" - przeznaczone na badanie zmian smaku przed przepisowym terminem). Dodatkowo zbadałem młode piwo organoleptycznie. Zapach: z oddali piwny, z bliska mocno jabłkowy. Posmak: gorzki, drożdżowy, jabłkowy. Aż się zacząłem zastanawiać, czy niechcący nie zrobiłem cydru Mam nadzieję, że bukiet zrobi się bardziej piwny po przepisowym okresie leżakowania. Przetestowałem przed chwilą kolejną z "przechyłowych" butelek Stouta. Zbyt słabe nagazowanie, ale to dlatego, że do Grolschy wrzucałem mniej glukozy niż do zwykłych butelek. Niemniej przy otwieraniu było piękne POP. Po spożyciu zawartości butelki stwierdziłem, że musiałem się pomylić albo przy obliczaniu początkowego/końcowego Blg, albo przy obliczaniu stężenia alkoholu. Mi wyszło niecałe 5%, a po mojej reakcji wnioskuję, że piwo to ma co najmniej 7%. Co do smaku, to poprawił się znacząco - przede wszystkim zniknęły drożdżowe posmaki. Gorycz też się lekko uszlachetniła - już bardziej przypomina prawdziwego Stouta. Prorokuję, że za jakiś miesiąc będzie to naprawdę zacne piwo. Oprócz tego wzbogaciłem się o dwa zakupione w Tesco transportery
  5. Ale może da się wywnioskować z innych wytłoczonych oznaczeń Trochę liczb tam jednak jest.
  6. Czy ktoś posiada wiedzę, co oznaczają poszczególne liczby (oraz inne oznaczenia) wytłoczone w dolnej części ścianki butelki, tuż przy denku? Na pewno jest tam pojemność (łatwo znaleźć ), ale co oznaczają pozostałe parametry? Może w ten sposób da się ustalić grubość szkła? W tej chwili mam pod ręką kilka butelek. Poniżej oznaczenie marki piwa oraz wypis liczb, symboli i występujących po przeciwnej stronie liczb i kropek: Krušovice: 50cl 3 52 (dziwny symbol, coś jak stylizowane m w owalu) (coś jak omega) 08 . .. .. . . . 24 Tyskie: 500ml 3 52 (kielich w kole) (kropla w kole) 32 .. .. . .... 10 Budweiser: 0.5l E15 (symbol wyglądający jak O-I) 3 52 06:. 23 . .. .. . .. Bernard (krachla): ::05:: 0.5l (koniczynka) ? 27 53,0 ... .. .. .. Zlatý Bažant: 0,5L (koniczynka) 3 52 0 : 07 8 .... .. . .. Może ktoś wie?
  7. @bogdan62, dzięki za podpowiedź Ciśnienie w fermentorze spada coraz bardziej. Jutro zmierzę Blg jeszcze raz i prawdopodobnie przystąpię do rozlewu. Wolałbym nie dopuścić do zakażenia. Waham się między dwiema nazwami dla tej warki: "Szybki Bill" oraz "Staszek szybki jest" (za "Stars in Black")
  8. Jestem w szoku. Burzliwa wyhamowała wczoraj niemal do zera, o co obwiniałem zbyt wysoką temperaturę w pomieszczeniu (termometr paskowy na fermentorze wskazywał 25/26). Przestraszyłem się, że moje maleństwa się przegrzały i wyjdzie kicha. Przeniosłem fermentor do (wtedy) chłodniejszego pomieszczenia, obłożyłem lodem i po chwili fermentacja ruszyła na nowo, ale po kilku godzinach znów ustała. Pomyślałem "katastrofa", ale zmierzyłem Blg: 2,5 :o Wychodzi na to, że drożdżaki były przy tej warce wyjątkowo obrotne Zostawię do poniedziałku i rozlewam.
  9. Z tymi bezzwrotnymi też różnie bywa. W Polsce zwrotne są zwykle tylko butelki polskich gigantów, a pozostałe są oznaczane jako bezzwrotne, choć spełniają wszelkie standardy. Jako ciekawostkę podam fakt, że przejechałem się swego czasu do Czeskiego Cieszyna celem oddania butelek do skupu. Tam jest jakieś takie prawo, że muszą przyjąć butelkę po piwie jeśli dane piwo mają w ofercie. Weryfikacją zajmuje się automat i robi to na podstawie wagi i kształtu butelek. Połknął teoretycznie bezzwrotne butelki po Budweiserach kupionych w Polsce. Przyjął też sporo innych butelek, głównie z browaru Amber - wszystkie oznaczone na opakowaniu jako bezzwrotne
  10. Ktoś tu wieszczył, że zielone gorsze, bo słabsze (granatorodne)
  11. Przed północą zadałem drożdże do następnej warki: tym razem brewkit Coopers Lager + 1,7kg ekstraktu słodowego WES bez innych dodatków. Użyłem wody źródlanej Cristal-1 (Wosana). 5l kosztuje około 1,5zł i trochę się wahałem, no ale w końcu woda to woda, a normy wymagają czystości mikrobiologicznej (choć ponoć kranówa ma twardsze normy jakości). W związku z tym darowałem sobie gotowanie, zagotowałem tylko trochę kranówy, żeby dokładnie wypłukać puszki. Schłodziłem dwa baniaki, żeby jak najszybciej osiągnąć optymalną temperaturę. W sumie wyszło 21 litrów 11°Blg. Zaczynam zastanawiać się nad nazwą i projektem etykiety Przetestowałem też "ostatkową" butelkę z pierwszej warki, żeby później mieć porównanie, jak się rozwija bukiet. Stout wyszedł mi tak gorzki, że aż pyszczycho wykręca, ale owa gorycz pochodzi bardziej ze słodów niż chmielu. Szczególnie, że jako zamiennika cukru użyłem ekstraktu palonych słodów. W zapachu wyczuwalny aromat rumu, który prawdopodobnie zawdzięczam dodatku cukru trzcinowego. Następną butelkę otworzę za jakiś tydzień. W tym tempie za miesiąc (czyli okres zalecanego minimalnego leżakowania) zostaną mi już tylko butelki zlane bez przechylania fermentora Zgodnie z tradycją - druga warka nie zaczęła jeszcze fermentować, a ja już dumam o następnej. Tym razem pójdę chyba w kierunku zestawów BA. Na początek jeden bez zacierania, ale z własnym chmieleniem, a potem się zobaczy Jutro idę na rekonesans do piwnicy. Może uda się wygospodarować miejsce na moje piwowarskie boje.
  12. Trochę się pospieszyłem, bo rodzina przyjechała i chciałem podarować kilka butelek. No cóż, chyba będzie trzeba popuszczać gazu... Dzisiaj wieczorem będę nastawiał kolejną warkę (Coopers Lager + WES), to już nigdzie nie będzie mi się spieszyć EDIT: Otworzyłem kontrolnie jedną butelkę i zrobiło tylko ciche "pssyt". Nie jest źle.
  13. Wyszło 21 butelek + 2 uzyskane przez przechylenie fermentora + 1 "ostatkowa", do której w sposób widoczny wpłynęło trochę osadu. Butelki lałem tak, że szyjka w zasadzie została pusta - ot, większa strefa buforowa Każda butelka dostała pełną miarkę glukozy (jak na 0,5l płynu) z wyjątkiem butelek po Grolschu, które z racji zielonego szkła i nieco mniejszej pojemności dostały glukozę jak dla 0,33l. Tutaj etykietka: Teraz zastanawiam się ile czasu potrzebują drożdże, żeby wchłonąć glukozę i nagazować piwo. Bo miałem np. taką sytuację, że wrzuciłem glukozę, nalałem piwo, przykryłem kapslem i ten kapsel zaczął się ruszać upuszczając gaz Nie będzie granatów? Butelka patentowa została otworzona trzy minuty po zamknięciu (celem dolania nieco cieczy) i już zrobiło POP.
  14. Od wczorajszego wieczora nie bulka. Użyłem patentu z kranikiem do zmierzenia i wyszło równiutkie 3°Blg. Chyba dam mu postać do wieczora i wezmę się za butelkowanie. Zbadałem ciecz organoleptycznie - wyraźny zapach piwa W smaku trochę rozwodnione plus drożdżowe posmaki. Zobaczymy za miesiąc
  15. Stout chyba kończy fermentować, bo bulkanie jest już bardzo sporadyczne. W związku z tym mam oczywiście dylemat. Fermentor jest z kranikiem i wydaje mi się, że lepiej popuszczać z kranika celem badania Blg niż otwierać całość i ryzykować wpuszczenie do środka muszek owocówek? Właśnie zorientowałem się, że wokół uszczelki kranika jest trochę słodu - czyżby wyciek?! Trochę mnie to zaniepokoiło, bo przecież mogła mi się brzeczka zakazić Czym uszczelniacie fermentory z kranikiem?
  16. Dobrze wiedzieć, bo zostawiłem sobie pirosiarczyn potasu z dezynfekcji przed warzeniem do celów dezynfekcji przed rozlewem. Nikt nie uprzedzał, że to niebezpieczne, choć pytałem (ale pytanie zginęło w zbyt długim poście ) Dzięki!
  17. W razie pozytywnych odczuć co do konwersji na SMF, to konwertery można pobrać stąd. Osobiście polecam. Prowadzę jedno forum i zaczynaliśmy od phpBB (mod by Przemo), ale było zbyt kobylaste i zdecydowałem się na przejście właśnie na SMF. Przekonał mnie mechanizm wtyczek, mnogość dodatków, lekkość i przyjemność obsługi. W razie czego mogę wspomóc radą
  18. A, no to zwracam honor Pierwsza warka jeszcze się nie przefermentowała, a ja już marzę o następnej. Mam puszkę Coopersowego Lagera i do tego puszkę jasnego ekstraktu WES. Czy to się będzie nadawać do picia?
  19. Migracja na inny skrypt (SMF ) pewnie nie wchodzi w grę
  20. Przedsiębiorstwo wodociągowe mierzy parametry wody, którą wprowadza do instalacji oraz w kilku punktach w mieście, dzięki czemu kontroluje stan swoich rur. W dzisiejszych czasach w większości miast woda nadaje się do picia prosto z kranu i nieraz ma lepsze parametry niż spora część wód nutelkowanych. Bez zamontowanego mineralizatora woda z filtra jest wręcz szkodliwa. Powodem jest to, że odwrócona osmoza daje wodę niemalże destylowaną. Jeśli masz w niej jakieś bakterie, to prawdopodobnie żyją sobie na wylocie z kranu Szczerze mówiąc przymierzam się do robienia piwa na mineralizowanej wodzie z filtra.
  21. Około 20. Nie wiem dokładnie, bo nie mam skali na fermentorze
  22. Pół godziny temu pisałem, że o 15 były pierwsze bulknięcia. No to teraz bulka bardzo regularnie i intensywnie. Zaczynam się obawiać, żeby za kilka godzin nie mieć tego Chyba skombinuję jakąś gumową rurkę i wsadzę ją do słoika z wodą. Niepokoją mnie trochę muszki owocówki, które zaczynają krążyć wokół fermentora siadając często w miejscu łączenia pokrywy z korpusem. Podejrzewam, że może to świadczyć o nieszczelności. Z drugiej strony jako fizyk mam świadomość, że to nic nie szkodzi, bo wysokie ciśnienie wewnątrz zbiornika zapobiega dostawaniu się czegokolwiek do środka.
  23. Nie wiem jak w innych miastach, ale w Bielsku tańczą przede wszystkim informatycy: na tango jest nas ok 90%, na salsie z 75%.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.