Zgodnie z planem (no, może niezupełnie zgodnie, o czym za chwilę) przeprowadziłem eksperyment z mierzeniem gęstości brzeczki przedniej.
Zasyp wyglądał następująco (wszystko śrutowane przez BA niecały miesiąc temu):
- 5 kg słodu pilzneńskiego Weyermann
- 400g wiedeńskiego j.w.
- 125 g Caramunich II j.w.
Zacierałem w 16.5 L wody, czyli w ok. 3 L/kg. Po ukończeniu zawracania nieklarownego filtratu pobrałem ok. 100 ml brzeczki do słoika, zakręciłem i wsadziłem do pojemnika z zimną wodą (co by nie odparowało w trakcie chłodzenia). Odczyt w 36°C pokazał 20,5 Blg. Po korekcie na błąd kalibracji mojego ballingomierza i temperaturę wyszło 21.9 Plato. Zakładając minimalną teoretyczną ekstraktywność słodów (odpowiednio 80%, 79% i 73%) wydajność konwersji osiągnęła 109.6%.
Jako, że podawane współczynniki ekstraktywności są w dużej mierze "normami" i są określane w specyficznych, laboratoryjnych warunkach odległych od tego, co ja robię w swoim garnku emaliowanym (jak było to dyskutowane np. tu: http://www.browar.biz/forum/showpost.php?p=788972&postcount=200), zacząłem nieznacznie modyfikować parametry. W zasypie dominuje słód pilzneński, który obiektywnie jest najbardziej ekstraktywny, więc dla uproszczenia przyjąłem, że jest go 5.4 kg. Granicę 95% wydajności konwersji (która jest uznawana we wspomnianym przeze mnie artykule jako dolna dla poprawnie przeprowadzonego procesu) osiągnąłbym, gdyby ekstraktywność słodu była >94%, co wydaje mi się dość nierealne. 100% odpowiadałoby 90% ekstraktywności.
Czyli albo na wielkości śruty z BA da się zrobić optymalną konwersję, albo wzory są do bani, albo wystąpił błąd odczytu. Nie wiem, na ile oszacować potencjalne odparowanie wody z próbki -- na każdy 1° spada o ok. 5.5%, więc błąd pomiaru ma tu duże znaczenie. Postanowiłem więc zmierzyć gęstość jeszcze raz w niższej temperaturze (żeby wyeliminować błędy konwersji) i w momencie chwycenia za aerometr, ten dosłownie rozprysł mi się w dłoni . Widocznie temperatura 36°C, a raczej dwukrotna szybka zmiana o 16°C okazała się dla niego zabójcza.
Wnioski:
* takie testy trzeba przeprowadzać za pomocą refraktometru, bo inaczej pozostaje zbyt wiele niewiadomych
* jeśli by polegać na "łabędzim śpiewie" ballingomierza, to można pokusić się o stwierdzenie, że na "standardowym" ześrutowaniu bez problemu można osiągnąć wydajność rzędu 80% (szczególnie, że większy rozmiar śruty powinien pomagać w zapobieżeniu kanalikowania w trakcie wysładzania ciągłego)
* ballingomierz jest urządzeniem bardziej delikatnym, niż się tego spodziewałem
* warzenie bardzo silnie chmielonego piwa (w moim przypadku AIPA) bez możliwości sprawdzenia gęstości przed gotowaniem to niezła jazda w poprzek