Skocz do zawartości

zoo

Members
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zoo

  1. zoo

    zoo

  2. Bardzo żałuję, że musiałem wyjechać i nie mogłem zjawić się w sobotę, bo przez to dopiero z SMSa od znajomych dzisiaj dowiedziałem się, że mój Milk Stout został tak ciepło przyjęty! Mam tylko obawę, że przez mój paskudny charakter pisma nie odbiorę nagród, bo mój browar nazywa się ZOO a nie 200
  3. + 22 litrów American Amber Ale = 31441 litrów
  4. Pływają po powierzchni -- jest z tym pewien problem, bo pod koniec przelewania co mniejsze są w stanie "zaciągnąć" się do wężyka. Pończocha taka jak po chmieleniu na zimno wiele tu nie da, bo płatki nie są na tyle duże, żeby przejść przez wężyk (przynajmniej ja takich nie miałem), jedynie go zaczopowują go u wejścia. Da się to rozwiązać odganiając je np. łyżką piwowarską, ale trochę ciężko to wykonać w pojedynkę...
  5. Ja namaczam łuskę oddzielnie w wodzie, żeby mi nie wchłonęła za dużo zacieru. Można pewnie też po prostu uwzględnić straty przy ustalaniu ilości wody do zacierania, ale tak jest mi prościej -- po prostu odlewam wodę, która została i wrzucam łuskę zaraz przez mash-outem.
  6. Bitter - 17L Dunkelweizen - 17L Razem: 18043 L
  7. Choć na drugim biegunie są też początkujący (jak ja), których męczyło widmo infekcji, podczas gdy piwo było jeszcze zdecydowanie zbyt zielone i zawierało wystarczająco dużo aldehydu octowego, by sprawiać wrażenie kwaśnego. Dlatego wydaje mi się, że trzeba też wziąć pod uwagę czynniki takie jak rodzaj tej kwasowości (jabłka, ocet czy skwaśniałe mleko) i to, czy spada w miarę leżakowania. Sam poziom kwaśności chyba jest zbyt subiektywny i jego odczuwanie silnie zależy od rodzaju piwa. Zrobienie piwa o czystości mikrobiologicznej na poziomie komercyjnym jest chyba w warunkach domowych niesłychanie trudne, więc podejrzewam, że większość piw może być w ograniczonym zakresie zakażona, tyle, że infekcja nie ma szansy się rozwinąć, bo odpowiednio szybko warunki zmieniają się na niekorzystne (wzrasta stężenie alkoholu i spada pH), a drożdże w pewnym zakresie sprzątają niepożądane produkty infekcji. Przypominam sobie też eksperyment przeprowadzony przez amerykański magazyn (chyba BYO), w którym kilkunastu piwowarów robiło piwo z tych samych produktów i według tej samej receptury. Zaledwie kilka piw było (prawie) niezainfekowanych, a piwo najlepiej ocenione przez sędziego przeżyło lekką infekcję. Nie mogę sobie przypomnieć, jaki to był styl piwa, ale może chodziło o jakieś brytyjskie ale, które skorzystałoby z większego poziomu diacetylu, niż to normalnie wynika z amerykańskich słodów Nie chcę tu szerzyć jakichś herezji, bo niedostateczne mycie i dezynfekcja to bez dwóch zdań największa bolączka piwowarów, ale wiem też z własnego przykładu, że początkującym często brak cierpliwości. Do tego dochodzą błędy typu natlenienie piwa przy rozlewie, które dodają roboty drożdżom w butelkach.
  8. Macie zupełną rację! Tak się skupiłem na tym chmieleniu, że świata poza nim przestałem widzieć . A takie 10% to może i powstać z różnicy między deklarowaną i faktyczną zawartością alfa-kwasów. Zresztą pamiętam nawet, że Jamil Zainasheff wspominał w audycji dot. warzenia AIPA, że różnica 5 IBU jest właściwie nierozróżnialna, jeśli nie porównuje się piw bezprośrednio (mówił, że on jest w stanie wyczuć różnicę 1 IBU degustując symultanicznie, ale mi to z pewnością na razie nie grozi ). Ile średnio gotujesz? 5 L na godzinę to wydaje mi się dość dużo -- może nie bierzesz pod uwagę zmniejszenia objętości chłodzenej brzeczki (ok. 0.8 L) i tego, co zostaje Ci z osadami gorącymi (nawet 1L)? Ja nawiasem mówiąc nie uważam swojej wydajności za jakąś fatalnie niską -- bardziej mało powtarzalną i to mnie zdecydowanie bardziej martwi .
  9. Generalnie nie jestem wtedy w stanie ocenić, czy nachmielenie będzie takie, jak zamierzałem. Mniejsza gęstość to mniejsza słodowość, wytrawność itd. do zbalansowania goryczki. Przynajmniej tyle mówi teoria i Brewtarget, ja nie mam doświadczenia, żeby opierać się na czymś więcej
  10. Właśnie przy tym "teście" objętość nie jest potrzebna, operuje się tylko na gęstościach na ilości wody użytej na początku (której odparowanie jest wydaje mi się dość pomijalne). Dlatego też się do niego tak zapaliłem, bo jednak mierzenie objętości brzeczki oprócz tej konieczności korekty o 3-4% jest obciążone u mnie dużym błędem pomiarowym.
  11. Zgodnie z planem (no, może niezupełnie zgodnie, o czym za chwilę) przeprowadziłem eksperyment z mierzeniem gęstości brzeczki przedniej. Zasyp wyglądał następująco (wszystko śrutowane przez BA niecały miesiąc temu): - 5 kg słodu pilzneńskiego Weyermann - 400g wiedeńskiego j.w. - 125 g Caramunich II j.w. Zacierałem w 16.5 L wody, czyli w ok. 3 L/kg. Po ukończeniu zawracania nieklarownego filtratu pobrałem ok. 100 ml brzeczki do słoika, zakręciłem i wsadziłem do pojemnika z zimną wodą (co by nie odparowało w trakcie chłodzenia). Odczyt w 36°C pokazał 20,5 Blg. Po korekcie na błąd kalibracji mojego ballingomierza i temperaturę wyszło 21.9 Plato. Zakładając minimalną teoretyczną ekstraktywność słodów (odpowiednio 80%, 79% i 73%) wydajność konwersji osiągnęła 109.6%. Jako, że podawane współczynniki ekstraktywności są w dużej mierze "normami" i są określane w specyficznych, laboratoryjnych warunkach odległych od tego, co ja robię w swoim garnku emaliowanym (jak było to dyskutowane np. tu: http://www.browar.biz/forum/showpost.php?p=788972&postcount=200), zacząłem nieznacznie modyfikować parametry. W zasypie dominuje słód pilzneński, który obiektywnie jest najbardziej ekstraktywny, więc dla uproszczenia przyjąłem, że jest go 5.4 kg. Granicę 95% wydajności konwersji (która jest uznawana we wspomnianym przeze mnie artykule jako dolna dla poprawnie przeprowadzonego procesu) osiągnąłbym, gdyby ekstraktywność słodu była >94%, co wydaje mi się dość nierealne. 100% odpowiadałoby 90% ekstraktywności. Czyli albo na wielkości śruty z BA da się zrobić optymalną konwersję, albo wzory są do bani, albo wystąpił błąd odczytu. Nie wiem, na ile oszacować potencjalne odparowanie wody z próbki -- na każdy 1° spada o ok. 5.5%, więc błąd pomiaru ma tu duże znaczenie. Postanowiłem więc zmierzyć gęstość jeszcze raz w niższej temperaturze (żeby wyeliminować błędy konwersji) i w momencie chwycenia za aerometr, ten dosłownie rozprysł mi się w dłoni . Widocznie temperatura 36°C, a raczej dwukrotna szybka zmiana o 16°C okazała się dla niego zabójcza. Wnioski: * takie testy trzeba przeprowadzać za pomocą refraktometru, bo inaczej pozostaje zbyt wiele niewiadomych * jeśli by polegać na "łabędzim śpiewie" ballingomierza, to można pokusić się o stwierdzenie, że na "standardowym" ześrutowaniu bez problemu można osiągnąć wydajność rzędu 80% (szczególnie, że większy rozmiar śruty powinien pomagać w zapobieżeniu kanalikowania w trakcie wysładzania ciągłego) * ballingomierz jest urządzeniem bardziej delikatnym, niż się tego spodziewałem * warzenie bardzo silnie chmielonego piwa (w moim przypadku AIPA) bez możliwości sprawdzenia gęstości przed gotowaniem to niezła jazda w poprzek
  12. Dokładnie, poprawiłem też już w swoim poście (jakimś cudem uciąłem ':' zza nazwy protokołu). Podejrzewam, że wpływ "mocy" jest głównie spowodowany zminiejszeniem ilości wody do wysładzania na kilogram słodu (czyli de facto tym, że przerywamy wysładzanie przy wyższej gęstości wód wysłodkowych). Czyli potencjalnie robiąc parti-gyle sumaryczna wydajność powinna pozostać na podobnym poziomie (albo być wyższa), jak przy "zwykłych" piwach (12 Blg).
  13. Na początku pozwolę się przywitać, bo to mój pierwszy post na forum Jako początkujący piwowar też zdarza mi się jeszcze przejmować wydajnością, a w szczególności wpływem wielkości standardowej śruty z BA. Czy ktoś próbował może rozbijania wydajności na konwersję i filtrację, tak jak jest to opisane w tym artykule: http://braukaiser.com/wiki/index.php?title=Understanding_Efficiency? W teorii powinno to odpowiedzieć na pytanie, jaki jest wpływ tej wielkości śruty -- jeśli by zachować odpowiednie pH, zacierać w stosunku co najmniej 3.5 w przerwie kompromisowej przez godzinę, to jeśli zmierzona gęstość brzeczki przedniej będzie grubo poniżej 19 Blg, to wydaje mi się, że z dużą dozą pewności będzie można szukać wytłumaczenia właśnie tutaj. Ja przymierzam się do tego przy następnej warce (AIPA), bo będą ku temu dobre warunki, a trochę "aptekarskości w browarze" raz na jakiś czas się przyda. Szczególnie, że podkręcając wydajność na samym wysładzaniu można chyba skończyć z dużą ilością tanin (jeśli nie kontrolujemy pH wysłodzin, a to jednak dość kłopotliwe), bo skoro mało dwucukrów przeszło przy zacieraniu, to wysoka wydajność na tym etapie jest niepożądana. Mam też drugie pytanie do bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek: jaki jest wpływ "wielkości" piwa (w sensie: gęstości nastawu) na wydajność? Czy jest to na tyle pomijalne, że można w każdej recepturze przyjmować podobną wartość? Czy może streszcza się to we współczynniku gęstości zacieru, tzn. wydajność jest w miarę stała np. dla 3 l/kg, ale mniejsza niż dla 3.5 l/kg?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.