Skocz do zawartości

pinio113

Members
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Aktywność reputacji

  1. Super!
    pinio113 przyznał(a) reputację dla Harasim w Słodowanie ziarna   
    Raz w roku słoduje sobie pewną ilość ziarna, na dobrą sprawę właśnie tak zaczęła się moja przygoda z piwowarstwem - sam ze słodowałem ziarno z którego później została zatarta moja pierwsza warka. Ale wracając do tematu co roku robię sobie trochę własnego słodu. Najczęściej są to zboża takie jak pszenica (na słód wędzony), owies czy żyto. W tym roku jednak postanowiłem zrobić trochę większą ilość słodu podstawowego. Tak więc zakupiłem u znajomego rolnika ładny worek (ok. 60kg bo worek ledwo udało się zawiązać) jęczmienia browarnego 6-rzedowego jeśli dobrze pamiętam. Według pani na skupie do której zawiozłem próbkę był on całkiem dobrej jakości. A wiec do dzieła:
     
    Najpierw namaczanie dla ułatwienia zmieniania wody, w wannie:


     


     
    Były 3 wody:
    I - 7godzin w wodzie
    IA - 14 bez wody
     
    II- 5 godzin w wodzie
    IIA - 5 godzin bez wody
     
    III - 2 godziny w wodzie
     
    Po tym czasie ziarenka były już ładnie napęczniałe i pojawiły się pierwsze oznaki życia czyli mała biała kropeczka na końcu ziarenka.
     
    Teraz przyszedł czas na kiełkowanie, tak wiec całe zboże zostało rozsypane na ziemi w warstwie ok 15cm temperatura na dnie warstwy wynosiła ok 20 stopni C.
     


     
    kiełkujące zboże pięknie pachniało i rosło jak na drożdżach. Było przewracane 2-3 razy dziennie.
    Po około 4 dniach gdy kiełek (nie korzonek) osiągną mniej więcej długość ziarenka słód był gotowy do suszenie.
     
     


     
    Zostało wysypane na sita obite firanką i trafiło do suszarni. Warstwa na sicie nie przekraczała 4cm.
     
     




    Pierwszy etap to więdniecie trwał ponad 8 godzin w temperaturze 40-50 stopni C.
    W miedzy czasie sita zmieniały swoje miejsce w suszarni aby zapewnić każdemu z nich w miarę podobne warunki.
     


     
    Potem przyszedł czas na drugi etap czyli prażenie temperatura pomału wzrastała przez ponad godzinę aż osiągnęła 85-90 stopni C.
     
     


     
    Ten etap trwał około 5 godzin po tym czasie zagasiłem lekko ogień, uchyliłem delikatnie drzwi i pozwoliłem zbożu spokojnie ostygnąć. Była to chyba godzina 1 w nocy a więc położyłem się spać.
     
     
    Następnego dnia przyszła pora na oddzielenie korzonków od ziarna. Wstępnie zrobiłem to na obitych firankom sitach ale żeby dokładnie pozbyć się niepotrzebnych elementów wysypywałem zawartość każdego sita na przetak (takie duże sito widoczne na zięciu) i przecierałem ręką czyszczenie trwało ok 1-2 godzin.
     


     
     
    I tak w finale uzyskałem około 50 kg pięknie pachnącego słodu który teraz musi sobie odpocząć od 1-4 tygodni.
    Po tym czasie będzie można przystąpić do zacierania. Ciekawe jakie będą jego efekty.
     
    Podsumowując: Słodowanie nie jest aż tak strasznym procesem pod warunkiem, że ma się je gdzie przeprowadzić. Co prawda trzeba mu poświęcić trochę czasu, ale jest to do zrobienia i może odwdzięczyć się naprawdę wspaniałym efektem.
    Za jakiś czas napiszę jak się zacierało własny słód.
  2. Super!
    pinio113 przyznał(a) reputację dla scooby_brew w Upgrade brewkita   
    Makaron ma racje. Dla poczatkujacego najlepiej jest uwarzyc metoda partial mash albo extract with speciality grains (praktycznie to samo). Da ci to piwo ktore smakuje jak piwo, i jest prostrze do uwarzenia niz piwo z pelnym zacieraniem.
    Zrobilem dla ciebie recepture:
     
    1. Polish Ale.
     
    Skladniki:
    1 puszka Coopers 1.5 kg. jasny NIEchmielony
    1 puszka WES jasny 1.2 kg
    0.25 kg slod pilsner srutowany
    0.25 kg slod monachijski srutowany
    0.25 kg slod karamelowy jasny srutowany
    30 g chmiel marynka
    30 g chmiel lubelski
    drozdze suche US-05
    140 g glukozy albo zwyklego cukru do butelkowania
     
     
    Co potrzebujesz:
    1 duzy garnek, conajmniej na 10 L
    1 SIATKe do chmielu (uzyjesz do slodu)
    1 termometr kucharski
     
    Jak to uwarzyc:
    Do garnka nalej 2 litry zimnej wody. Wsyp slody do siatki (siatki do chmielu), wrzuc to do garka. Bardzo POWOLI podnies temperature wody do 66°C . Wylacz gaz, przykryj garnek, zostaw na 20 min (zacieranie). Po 20 min dolej goracej wody, aby w garnku bylo ok 6-8 litrow wody. Podgrzej wode do 77°C , zamieszaj workiem (wysladzanie), i wyrzuc siatke ze slodem. Zagotuj warke, dodaj puszki ze slodem (uwarzaj bo ci wykipienie ). Gdy warka sie ponownie gotuje, dodaj 30 g chmielu Marynka. Gotuj przez 55 min. Dodaj 30 g chmielu Lubelski. Gotuj przez 5 min. Wylacz gaz.
    Pojemnik fermewntacyjny wysteryluj ozywajac wody z chlorem, potem wyplucz. Do pojemnika fermentacyjnego wlej warke, zalej zimna woda z kranu do 19 L. Wsyp drozdze prosto do warki.
    Fermentuj przez 2-3 tygodnie w temp. pokojowej.
    Do butelkowania uzyj 140g glukozy albo cukru kuchennego.
    Odstaw butelki na 4 tygodnie.
    PIJ PIWO!
  3. Super!
    pinio113 otrzymał(a) reputację od mcpol1 w lol :)   
    Znajomi moich rodziców swego czasu pracowali w kwiaciarni. Każdej nocy wyjeżdżali spod Częstochowy, żeby nad ranem być w Warszawie na giełdzie kwiatów. Pewnej nocy zatrzymali się przy wyraźnie zawianym, łapiącym stopa, facecie z rowerem. Stwierdzili, że go zgarną, bo jeszcze go coś przejedzie. Facet był na tyle zorganizowany (doświadczony?), że miał przy sobie karteczkę z imieniem, nazwiskiem i adresem. Mieszkał w wiosce tuż za Częstochową, akurat na ich trasie, więc kazali mu się zakwaterować na pace razem z tym rowerem, z wielce chlubnym zamiarem odwiezienia delikwenta do domu. Jako że noc ciemna i droga jednolita, to tu sobie słuchali radia, tam coś pogadali, żeby nie usnąć, a że facet na pace nie hałasował, to zupełnie o nim zapomnieli. Parę ładnych kilometrów za Częstochową uświadomili sobie ten fakt! Wracanie było wybitnie nieopłacalne (nie zdążyliby na giełdę), więc stwierdzili, że go wyrzucą w drodze powrotnej. Tym bardziej, że cisza z paki wskazywała, że delikwent był w objęciach Morfeusza. Żeby wjechać na giełdę trzeba było przejechać przez szlaban, tam ochrona im powiedziała, że nie mogą wwieźć faceta z rowerem ze względów higienicznych czy jakichś tam. No to go zostawili z pojazdem na ławeczce nieopodal (koleś ciągle nie kontaktował), z zamiarem zgarnięcia po wyjeździe z giełdy i odstawienia do domu. Pech chciał, że na giełdzie owi znajomi strasznie się z kimś pokłócili i w tej furii trzasnęli drzwiami i pojechali z powrotem do Częstochowy. Będąc już w połowie drogi, z przerażeniem zdali sobie sprawę, że zostawili faceta na ławeczce pod giełdą! Stwierdzili, że nie mogą po niego wrócić, bo stracą cały ładunek kwiatów, co by im groziło sporymi stratami finansowymi (niezbyt to chlubne, ale taka ludzka natura). Jednak sumienie ich gryzło, tym bardziej, że gdyby coś się tam facetowi stało, to rodzina nawet nie wie, gdzie go szukać. Ciągle mieli karteczkę z jego danymi osobowymi i pewnego dnia pojechali pod ten adres. Na podwórku kręciła się jakaś gospodyni.
    - Dzień dobry, jest pan Józek?
    - Jest, ale śpi.
    - Co... pijany?
    - Nie, odkąd dwa tygodnie temu na rowerze do Warszawy zajechał, nie wypił ani kropli.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.