Moje drożdże (3942) z aktywatora zbierał się do roboty bardzo powoli, 2,5 doby. Torebka przed zadaniem nie była solidnie napompowana - mój błąd. Aby ratować sytuację aktywowałem drugą saszetkę lecz nim napęczniała, fermentacja brzeczki ruszyła bardzo intensywnie, więc plan ratowania uznałem za zbędny. Włożyłem aktywowana saszetkę do lodówki. Wyobrażam sobie, że pod wpływem niskiej temperatury drożdże przejdą w fazę spoczynku, zatrzyma się rozmnażanie a ciśnienie CO2 w torebce spadnie. W przyszłości po prostu zrobię starter dla nich. Ma ktoś podobne doświadczenie i mógłby potwierdzić, że dobrze sobie to zaplanowałem?
Dla porównania szczep weizenowy 3068 napompował się w niecałe 3 godziny. Dochodzę do wniosku, że lepiej zrobić starter i spać spokojnie, albo aktywować saszetki dobę przed planowanym zadaniem tak jak pisał waroms.