Witam wszystkich!
To są moje "pierwsze koty za płoty" więc na zapas proszę o wyrozumiałość
Czy jest możliwe, że po 4-5 dniach refermentacji w butelkach piwo znacznie - i niekorzystnie - zmieniło smak z przyczyn innych niż zakażenie?
Na pierwszy ogień poszedł Yorkshire Bitter z BetterBrew robiony z puszką jasnego ekstraktu słodowego WESa.
Piwo pięknie odfermentowało - od początkowego 10,5 Blg do praktycznie 1,5.
Smak obu pobranych próbek znakomity - dobre nachmielenie, treściwe mimo nie tak wysokiego ekstraktu, nie do końca zbalansowane (ale to liczyłem że się poprawi z czasem) ale bardzo pijalne. Właściwie wystarczyłoby trochę nagazować, schłodzić i mogłoby być.
Do refermentacji poszło ok. 120 g glukozy rozrobionej na syrop dodanej na dno fermentora z kranikiem - do rozlewu (na ok. 22,5 litra zielonego piwa).
Teraz testowo otworzyłem jedną butelkę, żeby sprawdzić poziom nagazowania (jest już całkowicie wystarczające jak na ten styl) - niestety piwo złapało wyraźny owocowo wręcz acetonowy zapach - i niestety także posmak.
Pytanie: Czy to normalne przy refermentacji i można liczyć na poprawę po leżakowaniu?
Na razie lekka załamka, a już miało być tak pięknie