-
Postów
44 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Odpowiedzi opublikowane przez DeltaYeti
-
-
Wypowiedź poniżej krytyki
-
Skoro bardziej smakuje mi w 9 niż 14 to pewnie jestem głupszy od reszty - spoko
Dzięki za pomoc, może coś się z tego urodzi.
-
dlatego kalkulatory są do dupy.
przy bardzo mocnych piwach rozumiem minimalne (lub żadne) ilości glukozy
ale tu jest całe 10,5BLG -> bardzo lekkie piwo a mimo to, butelka nie dostanie nawet grama glukozy...
dlatego wolałbym się oprzeć na Waszym doświadczeniu aniżeli na jakimś liczydle pana xińskiego..
przy w/w Stoucie (13,6BLG) poszło 5,7g/l
teraz w myślach rodziło się 3,5 - 4g
co sądzicie o takiej ilości?
-
wg tak uwielbianych przez niektórych kalkulatorów jest to 32,6g na 18,5l piwa
1,76g glukozy na litr... no to już w ogóle jest ultra mało [może się nie znam?]
-
Na początku obstawaliśmy przy 4g glukozy na litr
Przy założeniu 1,3v/v wychodzi ~2,5g/l
Czy to aby nie za mało?
-
99%
zazwyczaj są to 3 tygodnie i BLG zawsze spada do zakładanego poziomu (oopis drożdży itd)
Wszystkie piwa zachowują się tak samo więc raczej jest ok.
-
A co jeżeli nie użył?
Wszystkie warki gazujemy doświadczeniem z poprzednich zakładając oczywiście, że piwo będzie dobrze schłodzone przed podaniem,
bzdurą jest pisanie tekstów w stylu "jest przegazowane" - gdyby glukozy było mniej, cały gaz rozpuściłby się w zimnym piwie, 0 piany, 0 bąbelków
dopiero po ogrzaniu wróciłoby do "normalności"
chemia a nie żadne kalkulatory....
-
No dobrze ale co z tą rozpuszczalnością?
Dla przykładu:
W lodówce leży sobie kilku tygodniowy Milk Stout, po otwarciu przyjemnie się pieni a gaz nie doskwiera (9oC)
Po wyjęciu z lodówki i odczekaniu kilku godzin w celu wyrównania do temp. pokojowej piwa po prostu nie da się nalać do szkła - sama piana. -
Siemka,
otóż chcemy dodać glukozy do refermentacji lekkiego Bittera 10,5BLG -> odfermentowało do 3BLG w 20oC,
niestety nie będzie możliwości schłodzenia piwa przed podaniem więc serwowany będzie w temperaturze pokojowej (w czerwcu może nawet wyższej niż 20oC),
problem jest taki, że zastanawiamy się jaką dawkę glukozy dodać, aby piwo po otwarciu w takiej temperaturze "nie wychodziło z butelki", wiadomo, że rozpuszczalność Co2 maleje wraz ze wzrostem temperatury...Czy ktoś ma może doświadczenie w podobnych sutuacjach?
-
Nie posiłkowałem się kalkulatorem tylko doświadczeniem z poprzednich warek,
dodam, że to miało być moje najmniej gazowane piwo ever
Kalkulator ściągnąłem po fakcie, chciałem sprawdzić czy mogłem się aż tak pomylić..
Koniec końców wychodzi na to, że ciężkie piwa wymagają ZNACZNIE więcej uwagi..
-
Podstawowe pytanie - jaki wynik dał Ci test FFT, którego (nie)zrobiłeś w dniu zadania drożdży do tego piwa?
test w moim wydaniu wygląda tak
przez 3 dni nie spada BLG - trzeciego dnia rano odlewam 200ml do małego słoika, i dzień później wieczorem jeżeli blg znowu nie ruszyło a w słoiku nie ma ton gazu po prostu butelkuję
wszystko wydawało się ok...
w dodatku myślałem, że piwo może być mało gazowane i będę musiał poczekać dłużej..
-
Siemka,
jak w temacie
Otóż około 5 rano dosłownie rozerwało mi dwie butelki w szafie,
moc była na tyle imponująca, że zrobiła niewielką dziurę w formie do pieczenia ciast leżącej obok butelek.
Mi na szczęście nic się nie stało, poza bólem psychiczny po wylaniu około 110zł do zlewu..
Problem, jak dla mnie, nie jest do końca oczywisty bo piwo nie było zepsute (nawet wygazowane resztki były niezłe) a glukozy dałem mało bo chciałem je trochę poleżakować.
Od początku:
było to imperial irish red ale
20l nastawu 21blg - drożdże fermentum mobile (irlandzkie ciemności) i po 33 dniach zostało 16,5l nieco poniżej 5blg
do przefiltrowanego piwa dodałem 91g glukozy rozpuszczone w 300ml wody
razem nastaw wynosił 16,8l - 10 butelek 0,33 i 27 butelek 0,5l
5,41g/l glukozy wydaje mi się wartością jak najbardziej w normie
stąd pytanie, co poszło źle?
bardzo źle..
dodam jeszcze, że wg kalkulatora który można pobrać górna granica wynosi 2,6 v/v
nigdy z tego nie korzystałem, ale po obliczeniach wychodzi 115,46g glukozy które nadal powinny być bezpieczną granicą..
jakieś rady bardziej doświadczonych?
źle odfermentowane?
-
więc szkoda, że nie każdy jest takim omnibusem i ma OGROM wiedzy podstawowej jak Ty
pewnie posiadłeś ją zaraz po urodzeniu i nie musiałeś się dokształcać
odpowiedź dostałem w lokalnym browarze,
piwowar pewnie nie był taki mądry jak Ty Jacenty ale nie każdy jest egoistą
btw. w pełni satysfakcjonującej a nie kilku zupełnie innych rad/teorii jakie można przeczytać na forum
-
a co z tymi drożdżami? miał ktoś podobnie?
-
chłodzi się do 9 stopni
-
ok ale skoro fermentacja ruszyła mogła się nagle zatrzymać?
średnio ma to sens skoro już zaczęły się namnażać : (
-
Szukam i szukam a jakoś nie znajduję w pełni satysfakcjonującej odpowiedzi......
Uwarzyłem piwko - zwykły niemiecki lager, pod ręką miałem drożdże sypkie Gozdawa Czech Pilzner,
data ważności jeszcze ponad rok, elegancko hydratyzowałem je w odrobinie brzeczki, zaczęły normalnie pracować, dodałem je do fermentora
ok 21l, 12,5blg i ~25stopni w momencie zadania gęstwy,
zostawiłem na noc w temp pokojowej (piwo warzyłem w sobotę po południu) a rano bez efektu......
teraz minęło jakieś 40h i zaczynam się martwić
owszem pojawiła się delikatna piana na górze i nieco osadu na dole, odfermentowało do 11blg...
stąd pytanie, chłodzić fermentor i czekać jeszcze z tydzień czy kupić nowe drożdże i dodać?
-
czy browamator padł?
nie mogę załadować ich strony od dosłownie miesiąca...
sprawdzałem zapory itd, ładowałem na innych komputerach, w innych miejscach i ciągle to samo ;o
czy ktoś ma podobny problem?
-
pisałem do T. Kopyra ale brak wiadomości zwrotnej - chyba nie jest zainteresowany
-
a i styczeń 97 to data przydatności, produkcja to połowa 1995
-
Kupione kiedyś na Cyprze (chyba nie było jeszcze dostępne w Polsce) jako taki rarytas, 8 puszek z czego 4 zostały wypite a że nikomu nie smakowało to drugi 4pak został odstawiony i leży sobie do dziś
-
data przydatności do spożycia: styczeń 1997 - Guinness Draught Arth Guinness
analiza na podstawie "Craft Beer World" M. Dredge, kwiecień 2013
CHMIEL - ANGIELSKI - PRAKTYCZNIE NIEWYCZUWALNY, DELIKATNE NUTY ŻYWOPŁOTU
GORYCZKA - NIEWYCZUWALNA
SŁODY - JASNY (BRĄZOWY CHLEB, PUMPERNIKIEL), SPECJALNY (WHYSKY), CIEMNY (PALONY, MLECZNA CZEKOLADA)
ALKOHOL - GŁADKI
DROŻDŻE - BRAK ESTRÓW, CZYSTY PROFIL DROŻDŻOWY
WADY - INFEKCJE - DZIWNE, KWASKOWY FINISZ
ODCZUCIA W USTACH - DELIKATNE, AKSAMITNE, KREMOWE, PŁASKIE, CIENKIE, LEKKO WYTRAWNE
Wyraźny wpływ czasu, piwo stało się bardzo gładkie - wręcz śmietankowe, wszystkie charakterystyczne nuty smakowe dla Stouta zostały wyparte przez pumpernikiel i whysky. Zaraz po otwarciu atakował mnie zapach suszonej śliwki który ulotnił się wraz z przelaniem piwa do szkła. Rewelacyjna kremowa piana
Chyba nie mam odpowiednich kompetencji żeby dobrze ocenić taki rarytas, zrobiłem to najlepiej jak potrafiłem.
-
też poczekam
-
z kolorem i smakiem kombinowałem, bo piłem taką RED IPA i bardzooo mi smakowało : )
poza goryczką jest całkiem podobne
..
zmiana mieszkania (wody)
w Piaskownica piwowarska
Opublikowano
Cześć,
od trzech warek w nowym mieszkaniu bardzo zastanawia mnie pewna sprawa.
Poza tym, że mam bardzo twardą wodę (w zabutelkowanym piwie pojawia się osad jak np w czarnej herbacie) to ostatnie 3 piwa (IIPA, APA i Red Lager) chmielone po Amerykańsku, całkiem solidnie od 80g do 160g na 20l piwa, dramatycznie szybko straciło zapach i smak chmielu. Po 3 tygodniach od zabutelkowania super ale dosłownie tydzień później już praktycznie zero..
Ktoś miał podobne doświadczenie?
Dodam, że wcześniej się tak nie działo ...
Pozdrówki![:)](//www.piwo.org/applications/core/interface/js/spacer.png)