Skocz do zawartości

jelcynek

Members
  • Postów

    76
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez jelcynek

  1. Przy poprzedniej warce miałem z 4-5 piw w zieloniaczach. Wydawało mi się, że chroniłem butelki przed słońcem. Wprawdzie stały na balkonie, ale były przykryte czarnym materiałem. Najwyraźniej to nie wystarczyło bo aromat skunksa był ewidentny. Miałem Heineken PA ;].

     

    Co do samego aromatu skunksa to nie dziwie się, że ludzie potrafią to lubić. Samemu zdarzało mi się wpadać w tą pułapkę za moich ciemnych czasów, bo coś przynajmniej czuć.

  2. Zapomniałem zdać relację z degustacji. Pewnie dlatego, że wolałbym o tym zapomnieć. Piwo jest porażką po całości. Piana porządna, kolor słomkowy, mętne. Aromat przyjemnie bananowy, ale też gówniano-ziemisto-kokosowy. Ciężko mi opisać ten aromat, ale zdecydowanie kokos zrobił tu złą robotę. Nie ma tutaj batona bounty, jest tłuste wrażenie na języku, ziemisty posmak i gdzieś w tle ten lekki kokos. Dodatkowo ewidentnie czuć, że temperatura fermentacji uciekła w górę. Nieprzyjemna alkoholowa gorycz jest szczególnie wyczuwalna w pszenicy. Ostatnio jeszcze wydawało mi się, że w zapachu przebijał się lekki kwach, więc kto wie czy infekcji wolno postępującej piwko nie złapało. Pewnie pójdzie w kanał chociaż ostatnio dawałem pijanemu kumplowi kalekiemu sensorycznie i stwierdził, że pijalne. Więc może mu wyślę pozostałe 36 butelek.

     

    Eksperyment z kokosem padł. Do tego warunki aktualnie mam fatalne do warzenia. Sezon zakończony i na jesień startuje na nowy miejscu, gdzie będzie łatwo kontrolować temperaturę, sterylne warunki. Jedyne co dobre z tego syfu co wyszło to otworzenie mi oczu, że może za wcześnie na eksperymenty. Póki co daje sobie spokój z dziwacznymi dodatkami i na jesień skoncentruje się na gotowych recepturach i tweakowaniu ich.

  3. Źle się wyraziłem. Nie chodziło mi o wybicie 50-70l, a o pojemność kadzi. Faktycznie kegi to zdecydowanie tańsza opcja.

     

    Zastanawia mnie jak w takiej konstrukcji grawitacyjnej wygląda mycie. Załóżmy, że mamy keg jako kadź zacierno-filtracyjną z fałszywym dnem.

     

    - Czy jest to wykonane jako nieruchoma konstrukcja, czy potem tego pustego kega z młótem się normalnie jak gar ściąga i przy pomocy zlewu czy innej myjki myje?

    - Jeśli to konstrukcje nieruchome to jak wybierane jest młóto? Wciągane na góre na podwieszonym fałszywym dnie?

    - Co z resztkami zacieru (kranik jest te parę cm nad dnem)? Czy na dnie powinien być jakiś zawór spustowy ?

     

    Zastanawia mnie jak macie takie konstrukcje rozwiązane.

  4. Podepnę się pod temat. Ten sezon już zakończyłem, jako że warunków na warzenie w takich temperaturach nie mam. Na jesień chciałbym wraz z kumplem złożyć sprzęt już konkretny. Warunki będziemy mieć świetne. Piwnica wielopomieszczeniowa, kupa miejsca, temperatura umiarkowanie niska, tylko składać sprzęt. Chcielibyśmy też zwiększyć wybicie do 50-70l. Jako, że jest to pomieszczenie z dość niskim sufitem to taboret gazowy odpada i chcemy postawić na grzałki. Jakie naczynia byłyby najlepsze do takiej konstrukcji, która w przyszłości miałaby posłużyć jako baza do rozbudowy sprzętu o mieszadło, automatyczne sterowanie temperaturą, fałszywe dno ? Zastanawiałem się pomiędzy stalowymi garami, a kegiem. Czy jest w tym wyborze jakiś faworyt?

  5. PS. Wczoraj nawet próbowałem GP i muszę przyznać, że warka z datą przydatności do lipca 2014 jest co najwyżej przeciętna.

     

    No już od jakiegoś czasu zauważyłem, że GP z Ciechana już nie jest piwem Czesława. Z tamtej receptury to może zasyp pozostał, ale na chmielach amerykańskich zaczęli konkretnie oszczędzać. Niestety, gatunkowo bliżej tempu do PIPY niż AIPY.

  6. Musli: Chyba mam miarkę w oku. Po raz drugi szacując tylko odpowiednie ilości surowców, własną wydajność, ilość wody do zacierania/warzenia udało mi się osiągnąć 20l piwa po rozlewie o zamierzonym blg początkowym. 37 x 0,5l, 3x 0,33 i 0,5l pet do pomiaru nagazowania. Zostało też troszkę do spróbowania. Po schłodzeniu spróbowałem próbki. Liczę, że po nagazowaniu będzie lepiej. Póki co piwo jest dość płaskie, po ogrzaniu wychodzą bananki, ale brakuje mu trochę pełni.

     

    Do refermentacji poszło około 0,7l wody z 140g cukru.

  7. W pierwszym piwie kombinowałem ze świeżą miętą (nie wiem jaka odmiana, z carrefoura z doniczki). Najpierw plan był by dodać do warzenia. Przy przelewaniu na cichą jak degustowałem piwo nie odczułem w smaku mięty, więc dorzuciłem drugą porcję na cichą. Ciężko mi odpowiedzieć jednoznacznie czy mięta to dobry pomysł. Z początku w połączeniu z mocną goryczką chmieli daje wrażenie chemicznych posmaków. Jak już byłem świadomy, że to mięta to był to smak nawet dość przyjemny. Mimo wszystko nie chciałbym powtórzyć takiego efektu, ale tematu mięty jeszcze nie porzucę. Drugą próbę zrobię z miętą suszoną dodaną tylko do cichej.

  8. Dzień rozlewu mojej pszenicy tuż tuż, więc nasunęło mi się takie pytanie. Jako, że pszenica z drożdżami jest spoko to postanowiłem sobie zaoszczędzić pracy i olałem przelewanie na cichą, dodatkowo fermentowałem w fermentorze z kranikiem. Pomyślałem, że po stoi aż drożdże zjedzą i potem od razu rozlew bez dodatkowego przelewania. Teraz jak czytam forum, uświadomiłem sobie ile tych drożdży pływa w piwie i na dnie to mam wątpliwości. Czy trzeba przed rozlewem dekantować piwo do innego pojemnika? Drożdże w piwie nie są złe, ale na błotko nie mam ochoty.

  9. Takie pytanko. Czy piwo po nagazowaniu powinno leżeć w chłodzie z ogólnych względów przechowywania żywności czy jest jakieś konkretne zadanie (mówię o ale'ach)? Poprzednie piwo trzymałem cały czas w pokoju w szafie bez dostępu światła, bo po prostu nie mam żadnej piwnicy, ani lodówki z przeznaczeniem tylko na piwo. Przed wypiciem wrzucałem do lodówy, schładzało się, gaz sie ładnie rozpuszczał w piwię i było super i smaczne. Zastanawiam się czy przechowywanie piwa w temp. ~20-22 stopni może piwu zaszkodzić?

  10. Najlepsze, że jeszcze przed moją osobistą piwną rewolucją jak zapijałem się tyskim i uważałem je za najlepsze piwo, też wierzyłem w ten mit. Ba, co więcej, teraz gotów jestem przysiąc, że jak pojechałem do Irlandii to faktycznie inaczej smakowało (gorzej). Do tego jestem przekonany, że miało tam mniej % niż u nas. Ręki nie dam sobie za to uciąć i prawdopodobnie po prostu uległem ogromnemu wpływowi urban legend na psychikę.

  11. - jeśli masz 2 fermentory: przygotuj roztwór cukru z wodą i wlej do pustego fermentora. Na to zdekantuj piwo znad drożdży, tak, aby wymieszało się z roztworem cukru

    - jeśli masz 1 fermentor: odmierz odpowiednią ilość cukru na butelkę.

     

    Co złego jest we wlaniu syropu do jednego fermentora i delikatne mieszanie?

     

    Nie pytam by się przyczepić tylko nie mam dużo doświadczenia, a tak właśnie robiłem w moim piwie. Było równomiernie nagazowane, bez żadnych dziwnych akcji.

  12. Po moim single hop apa mogę stwierdzić, że nazwa zdecydowanie myląca. Dość intensywne i mocne aromaty słodkich owoców tropikalnych, kwiatowych. Generalnie owocowo, słodko i dość ciężko. Na single hop nie polecam, raczej jako mocne tło do owocowej mieszanki.

  13. A co chcesz przez to osiągnąć? Jakoś zupełnie mnie ten dodatek w roggenbierze nie przekonuje, już szybciej w jakimś stoucie, czy porterze bym widział.

     

    Mnie przkeonuje, przynajmniej w mojej głowie. Jak wyjdzie w praktyce się okaże. W założeniu gęste, treściwe, estrowe piwo z kokosem w tle. Takie piwne musli :). Kokosowy porter czy stout to standard, chciałem obadać coś innego.

     

    W moim stoucie 15* dawałem 200 g nieopiekanych wiórek kokosowych (opiekane straciły większość aromatu).

    Trochę googlałem na ten temat i większość piwowarów zaleca prażenie wiórek celem uwolnienia aromatów.

  14. Nareszcie się wziąłem i drugą warkę machnąłem.

     

    musli (nazwa robocza) - weizenoroggen z kokosem (OG: 13,5 blg, FG: 3 blg)

     

    Na drugą próbę chciałem zrobić piwo, którym można się najeść. Pomyślałem o apetycie na życie z pinty i postanowiłem poeksperymentować z pszenicą i żytem. Bardziej wyluzowany do tej warki podszedłem i zamiast tworzyć recepturę marzeń, zrobiłem to trochę na pałę. Jednym okiem spoglądając na sprawdzone receptury weizenów i roeggenów, drugim patrząc w otchłań mojej wyobraźni wyszła poniższa receptura. Mogłem tu popełnić masę błędów, ale eksperymentowanie jest w pytkę.

     

    Surowce:

    - Weyermann pszeniczny 2kg (40% zasypu)

    - Weyermann żytni (1,5kg) (30% zasypu)

    - Weyermann pilzneński (1,5kg) (30% zasypu)

    - 300g łuski gryczanej do filtracji

    - 30g lubelskiego

    - 200g wiórków kokosowych

    - drożdże WB-06

     

    Zacieranie:

    - 40 stopni C - 15 minut

    - 65 stopni C - 45 minut

    - 72 stopnie C - 15 minut

    - mashout 78 stopni

     

    Warzenie:

    - 30g lubelskiego na 60 minut

     

    Fermentacja:

    - 4 ostatnie dni 160 g prażonych wiórków

     

    Refermentacja:

    140g cukru w syropie na 20l

     

     

    Powrót na górę

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.