Skocz do zawartości

Mroczny Nelu

Members
  • Postów

    40
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mroczny Nelu

  1. Bry. 4 warka w piwnicy - tak, wiem pils tak wcześniej to lekka głupota, ale co tam, lubię ryzyko Po całonocnym chłodzeniu (balkon) przed wyjazdem na zajęcia rozsypałem drożdże po powierzchni - nie miałem czasu na rehydratację i zniosłem do piwcnicy. Po powrocie do domu obaczyłem, że temperatura wynosi 13,5 stopnia - zbiłem jąwięc do 9,5, ale pytanie czy nei za mocno - drożdze Fermentis W47/70 niby mająoptymalną temperaturę fermentacji 12 stopni, ale we wszystkich przepisach na wiki zalecają temperaturę fermentacji w okolicach 8-10 stopni.
  2. W poniedziałek, przy mojej drugiej warce mogłem skończyć z rozbitą głową i 20 litrami brzeczki na podłodze. Skończyłem zlewać brzeczkę z gara po chłodzeniu do wiadra. Chciałem przenieść gar na bok, żeby mi nie przeszkadzał - oczywiście zapomniałem, że pod nogami mam wiadro :E. Na szczęście potknąłem się lekko, udało mi się złapać równowagę (poleciałbym głową na eksres ciśnieniowy :E) a wiadro wytrzymało zderzenie z moją nogą. :E Wypadków pt "kurde, znowu rozbiłem aerometr" nie będę wspominał, bo wstyd :E
  3. Jest taka roślinka jak sałata jadowita - rośnie dziko, możesz uprawiać, efekty jak po maryśce. dawno dawno temu piłem jakiś likier z Czech z dodatkiem konopi indyjskich. Bardzo rozgrzewał i tyle :E
  4. Żem się popisał... Zacząłem zacierać stouta i w połowie kapnąłem się, że nie mam w domu jęczmienia palonego... Robię espresso stouta (przepis z forum) - dałem na razie 250g słodu czekoladowego (1100-1300 EBC) - barwa nie jest jakaś tragiczna ale trochę brakuje do czarnego :E. Mam zamiar dać mocno paloną kawę, żeby to uratować - wystarczy do uratowania barwy i smaku czy może kombinować (jedyne co przychodzi mi na myśl to węgiel leczniczy...)
  5. Na początku (1 dzień) temperatura wg termometru wynosiła 22-23 stopnie. Potem przeniosłem fermentator na korytarz, tam temperatura 3 dnia spadła do 18 stopni. Drożdże to Fermentis Safbrew S-33.
  6. OXI dość szybko (max kilka godzin) traci swoje właściwości, pirosiarczan powinien znacznie dłużej być zdatny do użytku Dzisiaj zlałem na cichą belgian pale ale. Zszedł z 12,5 na 5,5 - na razie jest wszystko OK, brak rozpuszczalnika, "zielonego jabłka", DMS, niczego złego nie ma :E Ale jedna rzecz mnie martwi - na razie bardziej to smakuje jak bitter niż BPA - zero belgijskości. Pojawi się to jeszcze (temp brzeczki 18 stopni)? Może przenieść z powrotem do domu, żeby zwiększyć temperaturę?
  7. OK, dzięki, uspokoiłeś mnie :E. Za tydzień zleję na cichą i sprawdzę cukromierzem ile cukru zostało.
  8. Hmmm, wczoraj już ładnie zaczęło bulgać co kilka minut (wiadro poszło na klatkę schodową, obecnie termometr na fermentatorze wskazuje 18 stopni) plus pojawił się zapach lekko siarkowodorowy (czyli jak dobrze rozumiem typowy dla S-33) a dzisiaj znowu się wszystko uspokoiło - na powierzchni piwa lekka piana, zapach z bulgadełka normalny piwno-chmielowy, jest jakiś zbity glut (drożdże?) powyżej poziomu piwa. Troszkę się martwię, bo zbliża się72g od dodania drożdży a tu znaków fermentacji nie widać, gdzie ostatnio wina to mi startowały w 24godziny... EDIT: Żeby nie było - wiem, że bulganie nie jest wyznacznikiem fermentacji. Martwi mnie tylko, że nie mam żadnego znaku, że piwo fermentuje oprócz delikatnej piany na powierzchni piwa.
  9. Dzięki wielkie To teraz tylko czekać na start fermentacji mi pozostało. Mam nadzieję, że nie zakaziłem piwa . Aha, temperatura brzeczki to na razie 23 stopnie. Wiem, że S-33 mają optymalne warunki nawet do 24 ale boję się, żeby mi aldehydu octowego nie naprodukowały. Jak fermentacja ruszy to dać fermentator w chłodniejsze miejsce?
  10. Bry. Właśnie wlałem do fermentatora moją pierwszą warkę (Belgian Pale Ale, zestaw surowców z piwniczki.org). Jak na pierwszy raz wszystko wyglądało OK. Wysładzanie ładnie poszło, filtracja też nieźle (ładny klarowny przesącz był). Podczas przelewania do fermentatora zauważyłem, że po gotowaniu piwo zmętniało - tak ma być czy coś spieprzyłem? :E
  11. Jako kawosz mogę podpowiedzieć prostą zasadę - im krócej ma kawa kontakt z wrzącą/gorącą wodą tym drobniej powinna być zmielona. Najdrobniej mieli się kawę do ekspresów ciśnieniowych - tam proces parzenia trwa góra kilkadziesiąt sekund. Chcąc zaś zrobić kawę po turecku (czyli w specjalnym czajniczku,z kilkukrotnym zagotowaniem kawy) mielimy kawę bardzo grubo gdyż proces parzenia trwa bardzo długo. Ogólnie cała sprawa rozbija się o szybkość ekstrakcji. Drobno zmielone ziarno pozwala związkom smakowym, zapachowym, kofeinie przejść do roztworu podczas bardzo krótkiego kontaktu z wodą (drobno zmielone ziarno ma bardzo duży udział powierzchni do objętości). Ale drobno zmielona kawa nie nadaje siędo długiego parzenia, bo wtedy do roztworu przejdą woski, które nadają nieprzyjemny smak i do tego podrażniają żołądek. Stąd wydaje mi się, że do piwa powinno dodawać się grubo zmieloną kawę (oczywiście jeśli dodajemy ją w trakcie gotowania brzeczki).
  12. Dzieki za porady - faktycznie na początku spróbuję jednak w domu się bawić a jeśli pójdą infekcje to wtedy sprawdzę lampę UV . Od razu się wytłumaczę skąd ten pomysł - na poprzednich studiach (których nie ukończyłem ) miałem zajęcia z botaniki i tam była zabawa z sadzeniem roślin w agarze. Jako, że bardzo często dochodzi do infekcji agaru (w końcu perfekcyjna pożywka i dla grzybów i dla bakterii) to w pracowni trzeba było zachować pewien reżim - narzędzia opalane nad palnikiem spirytusowym a wszystkie czynności robiło się właśnie pod lampami UV - w ten sposób liczba zakażeń spadła do minimum.
  13. Takowej nie ma :E Ale serio, środowisko robię dosć jałowe, nic mnie to nie kosztuje a zmniejsza mi to prawdopodobieńśtwo infekcji - szkoda pieniedzy, czasu i energii. Boję się tylko czy drożdżom nie będzie przeszkadzać ozon (trochę się go wytwarza).
  14. Bobry wieczór wzystkim. Jako, że planuje na jesieni zaczać warzyć własne piwo a mam zasadę, że najpierw teoria potem praktyka, to wpadłem tutaj na forum. Infekcje szybko przykuły moją uwagę i z deczka się ich boję :E. Wpadłem dzisiaj na pewien pomysł - ponoć najczęściej do zakażeń dochodzi przy przelewaniu brzeczki do fermentatora, tak? (oczywiście zakładając, że wszystko jest na tip top z wysterylizowaniem narzędzi, fermentatora etc). Mieszkam nad osrodkiem zdrowia - matka jest tam pielęgniarką więc mam tam bezproblemowy dostęp. Raz - nie ma tam jedzenia ani kwiatów na oknach. Dwa - ośordek wyposażony jest w lampy UV . Pomyślałem więc, że mógłbym bawić się w przelewanie np w gabinecie zabiegowym wysterylizowanym wcześniej lapmą UV. Powinienem wyeliminować wszystkie możliwe syfy z powietrza i w ten sposób zapewniam sobie wysoką sterylność. Czy to waszym zdaniem dobry pomysł?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.