Witam wszystkich, kilka tygodni temu uwarzyłem moje 3 piwo - stout owsiany. Blg początkowe 14, po dwóch tygodniach zeszło do 6.5 (zacierałem na słodko i chyba udało mi się osiągnąć zamierzony efekt). Po tym czasie przelałem piwo na cichą gdzie stało sobie kolejne dwa tygodnie. Blg bez zmian. W tym czasie obserwowałem powierzchnię przez przeźroczystą ściankę fermentora i cały czas była czysta, żadnych błon, nalotów, tym bardziej tego co widać na zdjęciach. W ubiegła sobotę przyszedł czas na rozlew i kiedy otworzyłem fermentor moim oczom ukazało się to co możecie zobaczyć poniżej. Zdziwiło mnie to ogromnie, gdyż przed przenoszeniem wiadra, całego tego syfu nie było widać przez ścianę. Powierzchnia piwa była czyściusieńka! Czy jest choć minimalna szansa że to nie infekcja, tylko jakieś drożdże które w skutek potrząchania fermentorem podczas transportu z jednego pomieszczenia do drugiego wypłynęły sobie na powierzchnię?
W smaku i w zapachu żadnych objawów infekcji.
Temperatura fermentacji 17 stopni, drożdże suche S-04.