Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'ile fermentorów' .
-
Ponieważ na forum cały czas pojawiają się pewne pytania, inspirowany tematem: "Moje przemyślenia" Jejskiego (za co ma u mnie ogromny +, bo przeczytałem ten temat z 15 razy przed pierwszą warką) chciałem go niejako uzupełnić. Ten temat to zbiór rad/pomysłów na skompletowanie sprzętu i uwarzenie pierwszych warek - ale pisany z poziomu mało doświadczonego piwowara, któremu jednakoż coś tam już się udało uwarzyć. Trochę podpowiedzi a'propos sprzętu, ułatwień itd. Uwaga: to nie jest temat na zasadzie "plan minimum". To takie moje optimum wygody i komfortu w robieniu piwa. I po jakże słusznej sugestii josefika dodam więcej: nie musicie mieć tego wszystkiego od razu. To nie jest zestaw konieczny, ale optymalny, zrobiony pod konkretnego piwowara. Myślę jednak, że zawiera kilka użytecznych, a tanich rzeczy A więc zaczynajmy. Punkt pierwszy, który musisz zdobyć to: WIEDZA Serio. Bez podstaw możesz zabrać się za zacieranie, ale masz szansę marnie skończyć (co nie znaczy, że na 100% ci się nie powiedzie). Po prostu postaraj się zrozumieć nie tylko jak zacierać, jak filtrować, jak fermentować, ale dlaczego. Ta wiedza to nie fizyka jądrowa, naprawdę można to zrozumieć. Podstawa to wiki oraz wszystko opisane w tym temacie (oczywiście temat Jejskiego też): Zebrałeś już wiedzę? Wiesz, dlaczego robimy przerwy? Wiesz, dlaczego bulka/nie bulka? Wiesz, dlaczego nie wysładzamy zimną wodą? Wiesz jak zrobić starter/uwodnić drożdże? Ok, czas kompletować sprzęt. Zakładam, że pewnie coś już masz, ale jedźmy od początku: 1. Wiadra. Mam 3, dwa z kranikiem, jedno bez. To nie jest minimum, ale optimum dla robienia jednej warki na raz (później wyjaśnię). Kup wyskalowane, z naklejką, ewentualnie poświęć czas i wyskaluj. Warto! 2. Gar. 30-35l. Nierdzewka/kwasówka to luksus, emalia też wystarczy. Uwaga: odbita emalia dyskwalifikuje garnek. 3. Łyga (dobra drewniana łycha jest jak najbardziej ok). 4. Waga. Nie kombinuj, skocz do sklepu typu MM/Saturn/Real/cokolwiek i kup kuchenną wagę do 5kg, z dokładnością do 1g 5. Rurka z zaworkiem grawitacyjnym 6. Kapslownica - kupowanie stołowej za pierwszym strzałem to duży wydatek, ale spokojnie możesz kupić ręczną. Młotkowa wydaje się tania, ale i tak szybko poszukasz alternatywy. Z ręcznych Greta jest popularna, ale w wielu przypadkach po kilku warkach urywa szyjki. Ja kupiłem Eternę i jestem absolutnie zadowolony J 7. Kapsle. Ja lubię mieć różne kolory, ale jednokolorowe wystarczą w zupełności. 8. Jodowy wskaźnik skrobii. Kup, jeśli masz ochotę. Jodyna/płyn Lugola też wystarczy 9. Termometr: lepiej mieć dwa, analogowy i cyfrowy. Kalibracja to ważna rzecz. Oczywiście miernik z sondą też daje radę. 10. Areometr: miej dwa. Skalibruj je w wodzie o temp. 20°C i pamiętaj o tym raz na jakis czas. Kupisz w Obi cały rok, sezonowo w Realu i Castoramie 11. Menzurka z tworzywa. Warto ją mieć, bo te szklane z areometrów z Biowinu mają talent do łatwego psucia się 12. Wężyki do dekantowania, spuszczania itd. Pamiętaj: tego nigdy dość. Potem napiszę o grubościach i długościach takich, ale wszystkie kupisz np. w Castoramie 13. Trzy wiaderka o pojemności ok. 10l (Castorama) 14. Filtrator. Polecam oplot 15. Wiaderko do dodawania wody przy wysładzaniu. Ja to zrobiłem tak: jedno z trzech wiader z castoramy potraktowałem gorącym, cieniutkim śrubokrętem, dziurawiąc dno. Potem mniej więcej w połowie wysokości wiadra zrobiłem 4 dziury na pręt gwintowany fi6, pręt pociąłem na kawałki po 7 cm, na koniec każdego dałem dwie nakrętki i podkładki). Przed wysładzaniem wkładam pręty w dziury, skręcam z obu stron i tak montuję na wiadrze do wysładzania. Wychodzi fajna, funkcjonalna deszczownica za mniej niż 10 PLN. 16. Jakiś pojemnik olitrażowany ok. 1/1,5/2l – do odmierzania wody do zacierania. 17. Jakiś pojemniczek na chemil do zamrażarki, żeby się nie walał 18. Środki do dezynfekcji: piro, oxi i kret (ten z Tesco jest najtańszy) 19. Atomizerek do kwiatów (serio, mega przydatny) 20. Chłodnica. Jak chcesz chłodzić – rób to chłodnicą. Zaplanuj, gdzie to będziesz robić, zadbaj o przyłącze do wody (np. w wannie zamiast słuchawki do prysznica) i o odprowadzenie wody 21. Sitko, które spokojnie możesz nałożyć na fermentor (nie wpadnie do środka) 22. Rurki fermentacyjne. Kupisz w Obi cały rok, sezonowo w Realu i Castoramie 23. Butelki. Musisz je mieć i musisz o nie dbać. Swój sposób mycia opiszę później. Tak, mam też zielone (a nawet białe). Moje piwo mieszka w piwnicy i jeszcze nie odczułem negatywnych skutków używania takiego szkła. 24. Szczotka do butelek – lepiej mieć niż nie mieć. 25. Muślinowy worek do gotowania chmielu – warto mieć, nawet dwa albo 3. Sprawdzają się co prawda przy szyszkach, ale są użyteczne też w innych przypadkach – nie będziesz podkradał kobiecie pończoch 26. Zaopatrz się w dodatkowe środki czystości, mopa (jeśli nie masz!), zmywaki itp. Moja lepsza połowa nienawidzi jak w zmywaku przy zlewie znajduje powbijane łuski jęczmienne 27. Śrutownik. Ja nie mam. Płacę sklepom albo śrutuję u znajomego. 28. Coś ze stoperem/minutnikiem. 29. Moździerz – do przypraw. Można mielić, ale ostatnio organoleptycznie stwierdziłem, że mielenie uwalania dużo aromatu, który idzie sobie do atmosfery zamiast do piwa. 30. Cienki marker do płyt DVD. 31. Skrzynki. Możesz je odkupić ze sklepu osiedlowego, z hurtowni razem z butelkami, albo po prostu pojechać do supermarketu i zapłacić za nie 6PLN za sztukę – tyle wynosi kaucja. Ułatwiają życie, naprawdę J Masz wszystko? Super. To teraz surowce. Nie neguję absolutnie kupowania zestawów surowcowych, ale duuużo taniej Cię wyjdzie zaplanowanie kilku warek i kupienie słodów/chmieli/drożdży pod nie. To jest też baaaardzo dobry moment żeby zorientować się, czy masz piwowarów w okolicy (o ile nie zrobiłeś tego wcześniej). Doświadczenie przekazane nad kuflem domowego piwa jest autentycznie bezcenne! Zakładając, że masz już wszystko, oczy masz przekrwione od czytania forum i wiki, a ręce telepią się na myśl o warzeniu – czas na… suchy przebieg. Wiem, to może śmieszne, ale uwierzcie mi – nawet największe firmy produkcyjne robią coś takiego. Nie zajmuje dużo czasu, a daje mnóstwo wiedzy. Możesz w tym momencie to olać, a możesz zrobić. Tak na wszelki wypadek. A jak to zrobić? Ano wyciągnij sprzęt i przejdź się z nim do każdego z pomieszczeń. Zaplanuj gdzie ważysz, gdzie zacierasz, gdzie chłodzisz. Staraj się zasymulować każdą czynność i zobaczyć, co potrzebujesz na miejscu – diabeł tkwi w szczegółach. Nie ma nic gorszego niż realizowanie w praktyce powiedzenia „kto nie ma w głowie, ten ma w nogach”. Przy okazji zweryfikujesz, czy masz wszystko co potrzebne. Ok., a teraz faktyczny proces. Idę z wagą do pomieszczenia, gdzie trzymam i odważam słody (niech to nie będzie to samo pomieszczenie gdzie zacierasz i ogólnie zajmujesz się piwem). Tutaj przydaje się wiaderko z castoramy - spokojnie zmieści ponad 5 kg słodu. Ale też pamiętaj o tym, żeby pełną recepturę czytelnie spisać na jakiejś kartce (ja mam przygotowane dedykowane karty warzenia i fermentacji – podzielę się potem). Zacieranie Jest słód, jest garnek - śmigam do kuchni, garnek na kuchenkę i leję wodę. Tutaj przyda się wyskalowany pojemnik do odmierzania… ale zaraz, ile tego miało być? 3,5*<ilość_słodu> czy 4*<ilość_słodu>? To kolejna rzecz, którą warto zapisać wcześniej. Woda w garze, czas zmierzyć temperaturę. Jeśli nie używacie elektronicznego miernika z sondą – warto termometr podwiesić gdzieś niedaleko kuchni, żeby mógł wisieć w garze, a przy okazji żeby można było go odłożyć łatwo i przyjemnie. Dobra, czas na słody. Ja zawsze wsypuję słody w temperaturze o 3-4 stopnie wyższej niż temperatura pierwszej przerwy. Przed wsypaniem wyłączam palnik, potem intensywnie mieszam żeby nie było kul suchego i dopiero mierzę temperaturę. Dogrzewam jeśli potrzeba (w początkowych etapach ważne jest dobre mieszanie – słód może się przypalić!). Odpalam stoper w zegarku i już. Na karcie kontroli warzenia mam spisane wszystkie przerwy i ich czas. W tym czasie przygotowuję się do wysładzania: montuję oplot, montuję wiadro-deszczownicę, robię też próbę szczelności na kranie. Temperaturę kontroluje co 15-20 min. Wtedy dogrzewam jeśli jest taka potrzeba. Temperaturę od przerwy do przerwy podnoszę spokojnie, mniej więcej stopień na minutę. Browar to nie apteka *Mała podpowiedź. Mniej więcej po 20 minutach zacierania weź próbkę, zrób próbę skrobiową. Zobacz jak wygląda kolor czynnika podczas obecności skrobi – będziesz miał referencję pod koniec procesu. To jest też dobry moment, żeby na kartce spisać sobie dokładnie schemat chmielenia. Pewnie jest on gdzieś na kompie, może nawet otwarty, ale po co biegać? Zatarliśmy, próba negatywna, mash-out. Potem rondelek i przenosimy zacier do filtratora. Rondelek – żeby nie napowietrzać. Zanim młóto się ułoży, zadbaj o garnek – umyj go dokładnie, najlepiej z cifem, żeby usunąć przebarwienia (zadbaj też o dno na styku z kuchenką). Takie zabiegi pozwolą Ci się długo cieszyć czyściutkim garem i zmniejszą ryzyko przypaleń. Filtracja/wysładzanie: Zacier gotowy do filtracji. Tutaj jest fajny plus posiadania rurki z zaworkiem – otóż ta biała przejściówka na górze idealnie pasuje do połączenia kranika z wężykiem fi6 (chyba). Wężyk robisz od kranika prawie do podłogi (efekt strzykawki), na podłogę wiadro, wężyk do wiadra – zaczynamy wysładzanie. Zbierasz brzeczkę przednią i wracasz ją przez wiadro-deszczownicę do filtratu. Teraz używam tych dwóch wiader z casto. Do jednego filtruję, w drugim przygotowuję gorącą wodę. Wiadro prawie pełne, zamykam kranik, wlewam gorącą wodę, podmieniam pełne na puste a zawartość pełnego przelewam do gara, który jest już na kuchence. Gar już grzeję, to potem skraca czas zagotowania. Osiągam w ten sposób naprawdę dobrą wydajność i nie narzekam na czas procesu. Na mojej karcie warzenia jest miejsce na wpisanie gęstości brzeczki przedniej. Mierzę ją, a potem dokonuję korekty na temperaturę za pomocą BeerSmith 2. Podczas wysładzania ogarniam mandżur. Myję, co jest brudne w zlewie, odważam chmiele. Zazwyczaj każdą porcję ładuję do oddzielnego pojemniczka z wpisanym gatunkiem, ilością i czasem dodania. Tak, na wszelki wypadek. Chmielenie: Chmiele w granulacie wrzucam tak po prostu, szyszki daję w woreczku muślinowym. Po chmieleniu śmigam z garem do łazienki. Tutaj uwaga: to ponad 20l praktycznie wrzącego płynu. Jeśli masz psy – zamknij je na ten moment w innym pomieszczeniu. Zabierz z drogi wszystkie potykacze. Chłodzenie: Teraz są dwie drogi: albo chłodzimy brzeczkę (ja to robię w wannie, za pomocą chłodnicy zanurzeniowej) a potem przelewamy do wiadra, albo do wiadra przelewamy gorącą. W pierwszym przypadku przyspieszysz zadanie drożdży, ale jednocześnie dołożysz jeden punkt możliwego zainfekowania więcej – czyli zabawę z chłodną brzeczką. Wybór łazienki na takie operacje nie jest przypadkowy – wg prezentacji zrobionej przez Masona we Wrocławiu podczas WFDP – łazienka ma mniej nieprzyjaznych piwu bakterii (najwięcej jest w pomieszczeniu gdzie się śrutuje/odważa słody) i w kuchni – żywność, owoce itp. Fermentordo którego trafi brzeczka dezynfekuję tak: gorąca woda z kretem, mniej więcej do 1/3 wysokości – i częste mieszanie. Płukanie gorącą wodą. Ja ostatnio przelewam gorącą brzeczkę od razu do wiadra (przez nałożone na wiadro sito i durszlak, dla oddzielenia przełomu i chmielin). Absolutnie nie wyciskaj chmielin! Jeśli już coś musisz zrobić, to ustaw je potem nad słoikiem, pozwól ściekać brzeczce, a potem to zapasteryzuj. Będzie na starter. Wiadro zamykam, zatykam rurką z roztworem piro (muszki jakoś tego unikają ) i niosę do piwnicy. Drożdże zadaję dnia następnego, jak się schłodzi. Wszystko zrobione? Pomierzone? Teraz możesz zebrać notatki i wrzucić do własnego wątku. To też czas na refleksje i pytania: co poszło dobrze, co źle, co możesz poprawić, czego Ci brakowało. Fermentacja: Sama fermentacja jest prosta i ma jedną zasadę: nie dotykaj. Zapomnij o piwie, nie zaglądaj. Jak chcesz zrobić cichą – zrób, ale zachowaj max środków oszczędności przy transferze piwa z wiadra do wiadra. Wiele osób cichej nie robi – ja też nie – chyba, że chce bardzo szybko wykorzystać gęstwę. Mimo to, jeśli planujesz cichą, to dla większości piw zrób ją po prostu po tygodniu, chyba, że ciągle jest bujna piana na powierzchni (ale to raczej w przypadku piw o dużym ekstrakcie). Dla mnie granica to dwa tygodnie, chyba, że ciągle fermentuje (patrz linijkę wyżej). Mniej więcej od 12stego dnia zaczynam mierzyć BLG – poprzez ściągnięcie odrobiny piwa przez wężyk włożony do dziurki po rurce fermentacyjnej. Pamiętam o dezynfekcji rurki – zawsze mam pod ręką roztwór piro w atomizerku. Można też spokojnie prysnąć na rurkę przed powtórnym włożeniem w pokrywę. Rozlew: Rozlew. Tutaj przydają się 3 wiadra (jako optimum dla jednej warki na raz). Dwa już mieliśmy: do wysładzania i do fermentacji. Trzecie jest do rozlewu – ma kranik. Dezynfekcja przed rozlewem, potem transfer piwa. Jeśli chmieliłem na zimno – na koniec wężyka zakładam muślinowa siateczkę. Wężyk dezynfekuję razem z fermentorem – znów kret/oxi i gorąca woda. Surowiec do refermentacji: nie bawię się w sypanie cukru do butelek. Po ilości piwa w fermentorze obliczam za pomocą kalkulatora ilość surowca/rezerwy i dodaję go do fermentora rozlewowego. Rezerwa idzie płynna, cukier rozpuszczony w ciepłej wodzie. Dezynfekcja butelek: do każdej butelki (wcześniej umytej wg tego, co jest niżej) wtryskuję trochę roztworu piro z atomizerka. Potem pozbywam się tego roztworu przed samym rozlewem (do pojemniczka opisanego poniżej). Sam rozlew jest prosty: fermentor na pralkę, pod kranikiem z rurką i zaworkiem leży jakiś pojemnik na kapiące piwo (inaczej podłoga się kli i psy się do niej kleją ). Butelki w skrzynkach w zasięgu ręki. Jedna ręka trzyma napełnianą butelkę, druga czeka z pustą. Podmianka, napełniona trafia obok, na nią kapsel i znów po pustą… i tak w kółko. Napełniam tak 20 butelek, dopiero je kapsluję i wrzucam do skrzynki. Markerem na kapslach piszę numer warki. Mycie butelek: Oddzielny aspekt piwowarstwa i wg mnie najbardziej upierdliwa czynność. Butelki dzielę na dwie grupy: swoje i obce. Różnica: Swoje: butelki, które sam opróżniłem, wypłukane dokładnie przed włożeniem do skrzynek. Obce: butelki od kogoś, co do których jakości płukania nie jestem pewien. Swoje: mam takie ładne korytko, mieszczące 40 butelek. Wstawiam je do wanny, wrzucam butelki, sypię kreta, płyn do mycia naczyń, zalewam gorącą wodą. Godzina/dwie takiej kąpieli, dokładne płukanie i do skrzynki. Takie skrzynki idą do piwnicy, każda z kawałkiem tekturki na butelkach, coby się strasznie do nich nie kurzyło. Obce: to samo, ale kąpiel trwa 24h. Jak coś się samoczynnie nie odklei po tym czasie (w środku lub na zewnątrz) – butelka w kubeł. Ufff… to chyba tyle. Podsumowanie jest takie: zacieranie jest proste i bardzo, ale to bardzo fajne. Tu naprawdę jest mnóstwo zabawy. Osobiście strasznie to lubię i zawsze mam strasznie dużo satysfakcji z każdej warki. Na sam koniec: Jest dużo pytań o zmiany receptur, eksperymenty. Powiem tak: każdy chce uwarzyć swoje unikatowe piwo. Ale zanim to zrobisz, naucz się zastosowań składników, sprawdź co dają zmiany procesu. Zaczynaj od małych zmian sprawdzonych receptur - najlepiej robiąc wcześniej dokładnie wg przepisu - a potem analizuj, jaki efekt miała dana modyfikacja w gotowym piwie. [/font]
- 37 odpowiedzi
-
- ile fermentorów
- chłodzenie
- (i 5 więcej)