alechanted Opublikowano 17 Czerwca 2014 Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2014 Jak ważna jest warstwa dwutlenku węgla nad fermentującym piwem to wiemy wszyscy. Jej utrata to jeden z głównych argumentów przeciwko "przelewaniu na cichą" no i generalnie, życie bez dwutlenku węgla byłoby ciężkie Skoro jest on tak ważny i wszyscy trzęsiemy portami, czy drożdże faktycznie wyrobią z produkcją i zdążą się odciąć od środowiska zewnętrznego, to dlaczego im w tym nie pomóc? Zauważyłem, że niektórym wydaje się, jakoby dwutlenek węgla to był jakiś magiczny surowiec, który jest poza zasięgiem zwykłego śmiertelnika, a prawda jest taka, że nie tylko drożdże go produkują i nie jesteśmy zdani na ich łaskę. Metod pozyskania wystarczających ilości do przykrycia piwa jest kilka i nie wiążą się z napełnianiem butli, które trzeba potem taszczyć z powrotem do domu - dla przykładu ocet z sodą oczyszczona - CH3COOH + NaHCO3 ---> CH3COONa + H2O + CO2 dodatkowo otrzymując jako efekt uboczny octan sodu, który jest całkiem zabawny sam z siebie Zadanie dwutlenku węgla? Skorzystamy z tej samej magicznej zasady, która sprawia, że dwutlenek węgla trzyma się nad powierzchnią cieczy w fermentorze. Należy pamiętać, że jest cięższy od powietrza i chociaż go nie widzimy, w rzeczywistości zachowuje się trochę jak woda. Jeżeli wytworzymy dwutlenek węgla w wiadrze z "dziubkiem", przechylamy wiadro i nalewamy dwutlenek węgla (oczywiście uważając, żeby nie walnąć sobie tam octanu sodu). Przelewając dwutlenek węgla wygląda się trochę jak mim, ale jeżeli w te metodę nie wierzycie, to spróbujcie to przelać na zapaloną świeczkę (...i wszystkie laski wasze) Generalnie, podejście dość paranoiczne i bardziej przedstawiam ten pomysł jako jedną z możliwości dodania sobie roboty. Nie robię tak, po prostu teoretyzuję Zdjęcie - dwutlenek węgla.jpg Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mrblaha Opublikowano 17 Czerwca 2014 Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2014 Ale w jakim celu? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Undeath Opublikowano 17 Czerwca 2014 Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2014 Jak ważna jest warstwa dwutlenku węgla nad fermentującym piwem to wiemy wszyscy. Jej utrata to jeden z głównych argumentów przeciwko "przelewaniu na cichą" no i generalnie, życie bez dwutlenku węgla byłoby ciężkie Skoro jest on tak ważny i wszyscy trzęsiemy portami, czy drożdże faktycznie wyrobią z produkcją i zdążą się odciąć od środowiska zewnętrznego, to dlaczego im w tym nie pomóc? Zauważyłem, że niektórym wydaje się, jakoby dwutlenek węgla to był jakiś magiczny surowiec, który jest poza zasięgiem zwykłego śmiertelnika, a prawda jest taka, że nie tylko drożdże go produkują i nie jesteśmy zdani na ich łaskę. Metod pozyskania wystarczających ilości do przykrycia piwa jest kilka i nie wiążą się z napełnianiem butli, które trzeba potem taszczyć z powrotem do domu - dla przykładu ocet z sodą oczyszczona - CH3COOH + NaHCO3 ---> CH3COONa + H2O + CO2 dodatkowo otrzymując jako efekt uboczny octan sodu, który jest całkiem zabawny sam z siebie Zadanie dwutlenku węgla? Skorzystamy z tej samej magicznej zasady, która sprawia, że dwutlenek węgla trzyma się nad powierzchnią cieczy w fermentorze. Należy pamiętać, że jest cięższy od powietrza i chociaż go nie widzimy, w rzeczywistości zachowuje się trochę jak woda. Jeżeli wytworzymy dwutlenek węgla w wiadrze z "dziubkiem", przechylamy wiadro i nalewamy dwutlenek węgla (oczywiście uważając, żeby nie walnąć sobie tam octanu sodu). Przelewając dwutlenek węgla wygląda się trochę jak mim, ale jeżeli w te metodę nie wierzycie, to spróbujcie to przelać na zapaloną świeczkę (...i wszystkie laski wasze) Generalnie, podejście dość paranoiczne i bardziej przedstawiam ten pomysł jako jedną z możliwości dodania sobie roboty. Nie robię tak, po prostu teoretyzuję Zdjęcie - dwutlenek węgla.jpg Tylko po co? Przy prawidłowej ilości drożdży, które są dobrej kondycji, dobrym natlenieniu brzeczki i odpowiednich warunkach fermentacyjnych jest to całkowicie bez sensu! Polecam się skupić lepiej na tych trzech rzeczach co wymieniłem... wtedy piwo nie będzie potrzebowało "magicznych sztuczek", żeby nie zostało zakażone. Trochę też przesada, podstawowe zabezpieczenie czyli NaOH i ClO2 w tym pomaga, a latem jak się boisz ryzyka lepiej nie warzyć Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
alechanted Opublikowano 17 Czerwca 2014 Autor Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2014 Teoretycznie żeby izolować piwo od środowiska zewnętrznego już od pierwszych sekund lub żeby je izolować po przelaniu na cichą. Doskonale wiem, że to zbędne i wiem też dlaczego. Potrafię korzystać z chemii piwowarskiej, co więcej - korzystaj z niej i na dzień dzisiejszy żadnej infekcji nie złapałem. Dodatkowo jestem prawie pewien, że powietrze w stosunkowo czystym pomieszczeniu jest zdecydowanie mniej groźne, niż rysy na fermentorze, sterylizowanie tylko we wrzątku, skleroza w postacie (nie umyłem pokrywy, ups...). Pozwolę sobie nawet zacytować mistrza: Generalnie, podejście dość paranoiczne i bardziej przedstawiam ten pomysł jako jedną z możliwości dodania sobie roboty. Nie robię tak, po prostu teoretyzuję po prostu wiem, że my piwowarzy kochamy sobie roboty dodawać, zamiast dążyć do upraszczania Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Undeath Opublikowano 17 Czerwca 2014 Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2014 Teoretycznie żeby izolować piwo od środowiska zewnętrznego już od pierwszych sekund lub żeby je izolować po przelaniu na cichą. Teoretycznie to też bez sensu, bo te trzy czynniki co napisałem wystarczająco ci zabezpieczą piwo, a tym sposobem co piszesz wydaje mi się większe ryzyko jest (chluśnięcie octanem do brzeczki lub dostaniem się innych zanieczyszczeń przy otwieraniu wiadra. Po drugie na logikę, cały tlen jaki jest w wiadrze, ten rozpuszczony w brzeczce jest potrzebny drożdżom do namnożenia się, reszta jest wypchana na samym początku fermentacji z wiadra. Gdy dostarczysz CO2 nad piwo część jego rozpuści się w brzeczce, wygryzając tlen i zabierając drożdżom potrzebny surowiec. Pozwolę sobie nawet zacytować mistrza: Grunt to samozachwyt Jak masz sklerozę to trzeba zrobić sobie plakat punkt po punkcie co trzeba odkazić A tak na serio tu przychodzi z pomocą rutyna, robić piwo wejdzie ci wszystko w krew, a nawet będziesz czasem nadgorliwy w tych sprawach... A zakażenia no cóż zdarzają się nawet najlepszym i to jest moim zdaniem coś normalnego w naszym hobby, trzeba umieć z nich wyciągać odpowiednie wnioski. po prostu wiem, że my piwowarzy kochamy sobie roboty dodawać, zamiast dążyć do upraszczania Ja tam nienawidzę dodatkowej roboty, staram się raczej właśnie upraszczać sobie wszystko i raczej widzę, że większość osób tak robi Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kilis Opublikowano 17 Czerwca 2014 Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2014 wtedy piwo nie będzie potrzebowało "magicznych sztuczek", żeby nie zostało zakażone. Ale tu nie chodzi i infekcje tylko o utlenianie. Duża część wad piw, szczególnie górnej fermentacji to utlenienie. Przelewanie niefermentującego piwa (na cichą jak to ktoś błędnie nazywa) kończy się właśnie tym. Jak nie mam pewności czy nie brakuje CO2 to daję go z butli. A najlepiej przelać pod korek w szkło. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Undeath Opublikowano 17 Czerwca 2014 Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2014 (edytowane) Przelewanie niefermentującego piwa (na cichą jak to ktoś błędnie nazywa) kończy się właśnie tym. No i tu właśnie przychodzi znowu doświadczenie, które pomaga ten moment znaleźć. Po za tym podobno przelewanie piwa na cichą jest teraz be i lepiej nie przelewać jak to nie ma sensu (dodanie chmielu, klarowanie żelatyną) Z tego co doświadczyłem do tej pory CO2 jest wystarczająco rozpuszczonego w piwie , żeby go zabezpieczyć, oczywiście takie dodanie go z butli nic nie szkodzi, jeżeli robisz to delikatnie nie narażając piwa na niepotrzebny kontakt, ale nalewanie z wiaderka to bezsens... Głównie pisałem o piwie przed fermentacją burzliwą nie o przelewaniu na cichą, w tym co piszesz masz rację (lepiej zmniejszyć wielkość pojemnika do cichej, albo jak mówię ja jeżeli nie ma ona sensu pominąć ją po prostu), tylko tu bardziej teraz nasuwa się znowu pytanie "Kiedy jest sens przelewać na cichą?", na które już setki razy odpowiadano. Edytowane 17 Czerwca 2014 przez Undeath Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
alechanted Opublikowano 17 Czerwca 2014 Autor Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2014 Un, obawiam się, że jest jeszcze za wcześnie. Serio: Ja naprawdę nie rozważam na poważnie używania dwutlenku węgla w ten sposób i wydaje mi się, że powiedziałem to w tekście ze cztery razy i nie musisz mi tego wszystkiego tłumaczyć, a właśnie wszystkie odpowiedzi dość mocno kierujesz do mnie, a przynajmniej tak to odbieram Dobrze wiem, czy jest utlenianie, wiem, że dobrze zadane drożdże w odpowiedniej temperaturze środowisko dominują właściwie momentalnie i nigdy nie zapomniałem odkazić któregokolwiek elementu mojej aparatury. A co do przelania octanu sodu - chyba nigdy się w to nie bawiłeś. To nie jest takie hop-siup. Chyba, że przechylisz wiadro do 90 stopni Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Browariat Opublikowano 17 Czerwca 2014 Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2014 Jak już koniecznie chcecie to się kupuje CO2 w sprayu 400ml do celów akwarystycznych i się napełnia wygodnie fermentor z przelanym piwem, zamyka i załatwione. Ale to i tak bez sensu bo przy przelewaniu zawsze wydziela się jakaś ilość CO2 z piwa i od razu izoluje powierzchnię. Ale rozumiem - taki wakacyjny pomysł :-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Undeath Opublikowano 17 Czerwca 2014 Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2014 Heh a do kogo mam kierować jak rozpocząłeś tą rozmowę, ja ci nie zarzucam braków w doświadczeniu, ani braków w warsztacie, tylko mówię nad czym lepiej się bardziej skupić niż kombinować nie potrzebnie A co do octanu nie mów hop siup bo na studiach mieliśmy dostęp do labu i różnych substancji akurat Panią Jadwigę od chemii mieliśmy spoko A żarty typu zamrożenie długopisów i ołówków octanem były nie raz robione Niby łatwo się go nie przelewa ale zdarzało się nie raz na zajęciach chwila nie uwagi i ktoś wychodził z zajęć z całym fartuchem oblanym jakąś substancją... a w domu o nieuwagę łatwiej niż w labie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Chemik Opublikowano 17 Czerwca 2014 Udostępnij Opublikowano 17 Czerwca 2014 Już lepiej do sody oczyszczonej dodać roztworu kwasu cytrynowego. Będzie mniej smrodu a efekt ten sam, że tak powiem (zapach octu). To tylko tak na marginesie, nie żebym w tym większy sens widział. Pozdrawiam alechanted 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się