Pierre Celis Opublikowano 8 Kwietnia 2015 Udostępnij Opublikowano 8 Kwietnia 2015 Sint Bernardus vs Sint Sixtus Mam nadzieję, że nie wyjdą z tego wpisu zamieszki. W końcu bardzo długo Westvleteren XII otaczał nimb sławy, co dodatkowo było podbite słabą dostępnością. Co w praktyce oznaczało, że jak już pojawiły się w sprzedaży pojedyncze butelki to potrafiły kosztować i ponad 100 złotych. Czy jest tego warte? Nie ma co powtarzać wcześniejszego wpisu. Jak to wygląda z St. Bernardusem Abt 12 i Westvleteren 12 opisałem już tutaj. Warto rzucić okiem, żeby było wiadomo o co chodzi. Natomiast najważniejsza uwaga przed resztą tekstu – Belgowie siedzący w branży (z którymi miałem przyjemność rozmawiać) większą estymą darzą jednak browar z Watou niż z mitycznego Westvleterena. Pewnie wynika to z faktu, że Belgię można przerzucić kamieniem i akurat tam te piwa aż tak bardzo nie są niedostępne. Plus bądźmy szczerzy – cała otoczka związana z rezerwacją piwa jest dość karykaturalna – telefoniczne umówienie się na dany termin wraz z podaniem numeru rejestracji pojazdu, cała tabelka z możliwymi terminami. Perfekcyjnie ograny tandem popyt/podaż. St. Bernardus Abt 12 vs Westvleteren 12 St. Bernardus Abt 12 piana: bujna, widać, że z wynika to z wysokiego wysycenia. Kremowa, dość szybko opada znacząc szkło i zostawia cienki dywanik. Westvleteren 12 piana: tutaj historia początkowo jest podobna. Opada jednak odrobinę wolniej i zostawia ciut grubszą warstwę. St. Bernardus Abt 12 barwa: mocno ciemny i intensywny mahoń, opalizujące. Westvleteren 12 barwa: o ton ciemniejsze od piwa z Watou. Natomiast mimo odstania bardzo dużo zawiesiny w środku. Stąd też może być różnica w barwie, jest wręcz upstrzone kłaczkami. St. Bernardus Abt 12 aromat: pełen przegląd owocowych estrów – ciemne dojrzałe wiśnie, morele, brzoskwinie, gruszki, rodzynki. Pełno jest również nut typowo winnych, lekko beczkowych, porto, sherry. Solidna dawka słodowości i słodów karmelowych, leciutka przyprawkowość kojarzy się z Belgią. Bernardus nie zawodzi. Westvleteren 12 aromat: Alkoholowe, estry głównie brzoskwiniowe, trochę wiśni. Utlenienie poszło w gorszą stronę niż w przypadku Bernardusa, wydaje się wręcz zleżałe co jest dość szokujące przy tego typu piwie. Słodowość nikła, nie ma tak przyjemnych nut jak w przypadku piwa z Watou. Nie ma też nut typowo „belgijskich”. W tym momencie pojawia się pierwsza znacząca różnica pomiędzy tymi piwami. W porównaniu do St. Bernardusa aromat Westvleteren jest wręcz ubogi. Nie dość, że bardzo mało się dzieje, to jeszcze jest wybitnie alkoholowe i zleżałe. Zdecydowanie pojedynek w tej rundzie wygrywa Watou. St. Bernardus Abt 12 smak: Mocno musujące. Kolejny raz piję to piwo i kolejny jestem zachwycony jak bardzo jest ono ułożone. Pierwszy akord brzmi pełnią, słodowością, lekką wręcz oleistością. W drugim następuje potężne uderzenie smaków i aromatów: wszystkie owocowe estry, karmelowe słody, suszone owoce, lekka likierowość, pikantność. Finisz mocno rozgrzewający i lekko drapieżny z delikatną, ale pasującą do całości goryczką. Westvleteren 12 smak: Średnie wysycenie, po pianie spodziewałem się większego. Podobnie jak w przypadku aromatu. Nie czuć mocy, strasznie ciężko mi uwierzyć w to 10,2%. Pierwszy akord jest znacznie mniej dobitny niż w przypadku Watou, bardzo szybko też mija. W drugim pojawiają się czerwone owoce, brzoskwinia, bardzo dużo karmelu, trochę nut winnych. Finisz wyjątkowo nijaki. Brak goryczki, dość wyczuwalny alkohol. Zero goryczki. No i trochę głupio. Westvleteren otacza nimb epickości, „hype” jest wręcz niesamowity, dodatkowo podbijany przez lata przekazami słownymi. Jak już wspomniałem na początku sporą wyrwą w tej opowieści była wizyta w Belgii w 2013 podczas której autochtoni jednak starali się trochę naprostować poglądy. Nie dziwię im się, St Bernardus Abt 12 jest piwem do którego wracam często. Bezbłędne, potężne i przede wszystkim porządnie zrobione i przemyślane. Westvleteren 12 okazał się w bezpośredniej konfrontacji po prostu biedny, połowa smaku i aromatu. Być może w innych okolicznościach przyrody, na miejscu, bez skupiania się na szczegółach byłoby to ciekawe doznanie. Brutalnego testu najzwyczajniej na świecie nie przetrwał. Paradoksalnie można napisać, że z tego względu Westvleteren 12 jest bardziej pijalnym piwem, „łatwiej wchodzi”. Ale nie ukrywajmy – nie tego oczekujemy przy piwie takiego kalibru i renomy. Trochę z rozpędu zobaczmy jak tam przedstawia się sytuacja w przypadku ósemek. St Bernardus Prior 8 vs Westvleteren 8 St Bernardus Prior 8 piana: Bujna, beżowa, ale o dość słabej strukturze. Szybko opada do cienkiego dywanika na którym widać znaczne musowanie. Westvleteren 8 piana: Sytuacja analogiczna jak przy 12. I tutaj zostaje trochę więcej piany niż w piwie z Watou. St Bernardus Prior 8 barwa: Bardzo ciemna wiśnia/mahoń, opalizujące. Na zdjęciu ustawienie lampy trochę prześwietliło toń. Westvleteren 8 barwa: Bardzo ciemna wiśnia/mahoń. Pływa bardzo dużo strzępków. Westvleteren wydaje się o ton ciemniejszy, ale jest to wg mnie spowodowane niesamowitą ilością zbitego w kłaczki osadu jaki pływa w piwie. Naprawdę jest tego od groma, piwo wręcz się skrzy przypominając zabawkowe kule śniegowe. St Bernardus Prior 8 aromat: Bardzo podobny do Abt 12. Trochę bardziej w stronę dojrzałych moreli, mirabelek, lekko kwaskowaty aromat typowy dla belgijskiego ciemnego syropu cukrowego. Pełny, bogaty, ułożony. Absolutnie pierwszym skojarzeniem jest „klasztorność”. Westvleteren 8 aromat: Ponownie dużo mniej intensywny. Dojrzałe jabłko, klapsa, w tle czai się jakiś dziwny dysonans aromatyczny. Bardzo rozpuszczalnikowe. W zasadzie ciężko tutaj cokolwiek powiedzieć pozytywnego. Przy usilnym wwąchaniu jest trochę słodowości, estrów owocowych, karmelu. St Bernardus Prior 8 smak: Bardzo mocno wysycone, musujące wręcz. Jest to o tyle dobre, że kwaskowatość związana z dwutlenkiem węgla ożywia profil, działając z pełnią. Pierwszy akord brzmi pełnią, słodowością karmelem, lekkim kwaskiem wysycenia. W drugim pojawia się pełen zakres czerwonych owoców, dalej brzmi karmel wespół z posmakami typowymi dla wspomnianego w aromacie syropu cukrowego. Lekkie nuty klasztorne. Finisz zbalansowany, przyjemny, o delikatnej goryczce. Alkohol pojawia się dopiero po pewnym czasie od przełknięcia. Klasa. Westvleteren 8 smak: Mniejsze wysycenie, ale również w zakresie uznawanym za musujące. Wydaje się bardziej ulepkowate, cukrowe. Wprost niesamowicie rozpuszczalnikowe. Pierwszy akord słodki, pełny, ulepkowaty. W drugim kontynuowana jest cukrowość i słodycz, pojawia się potężny rozpuszczalnik. W tle majaczą estry owocowe, głównie wspomniane jabłko i gruszka. Finisz totalnie rozpuszczalnikowy, nieułożony, szorstki. Cóż. Tutaj ewidentnie przydałoby się je potrzymać w piwnicy jeszcze ze dwa lata. Traktujcie to porównanie w kategorii ciekawostki etnicznej. Czy tak samo będzie Westvleteren smakował w Belgii pity w knajpie obok browaru? Nie wiem, kiedyś się pewnie przekonam z ciekawości. Prawda natomiast jest taka, że St. Bernardus to browar, który bardzo często przewija się u mnie w domu czy też w szkle w knajpie, jeżeli akurat jest na kranie. I od 2013 nie trafiłem jeszcze słabej warki, może miałem szczęście a może aż tak bardzo dbają o swoje piwa. Może jedno i drugie. Czy warto spróbować Westvleteren? Paradoksalnie – myślę, że tak (aczkolwiek nie za 100pln – taka mała uwaga). I dobrze by było właśnie porównać z browarem z Watou. W degustacjach piwnych trzeba gromadzić wszelką wiedzę i doświadczenia, te negatywne również. I wyrabiać sobie swoje własne zdanie. Wyświetl pełny artykuł Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
adamsky Opublikowano 8 Kwietnia 2015 Udostępnij Opublikowano 8 Kwietnia 2015 Jak dla mnie wpis trochę po bandzie. Westvleteren z opisu wyszedł na totalnie niezbalansowane i ubogie piwo. Leżakowałem obie 12'tki przez rok i otwarłem równocześnie. Owszem, różniły się, ale nie tak drastycznie jak w tym opisie. Westvleteren u mnie też utlenił się mniej szlachetnie niż St Bernardus, ale raczej w stronę miodu niż zelżałego piwa. Na pewno nie był bardziej szorstki czy alkoholowy, powiedziałbym że był gładszy niż St Bernardus. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sugarsweet Opublikowano 8 Kwietnia 2015 Udostępnij Opublikowano 8 Kwietnia 2015 przeczytałem ten wpis... i myślałem że Kopik chce podtrzymać opinię z wcześniejszych wpisów... ...dzisiaj też otworzyłem W12... i niestety zgadzam się z Michałem; u mnie piwo wyszło z butli (ot, jak to Belg...) jest okropnie alkoholowe i estrowe... niby fajne, ale nie jest to "as spośród asów wśród asów"; podsumowując: rozczarowanie. St.Bernardus piłem dawno temu, powiem wręcz że mnie urzekło... ale to pewnie efekt ceny ;-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
adamsky Opublikowano 8 Kwietnia 2015 Udostępnij Opublikowano 8 Kwietnia 2015 Może spadli a jakością. Jeszcze jedna butelka mi leżakuje, kupowana ponad rok później niż ta pierwsza, też razem z St.Bernardusem z analogicznego okresu. Jak się porządnie wyleżą to porównam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się