Pierre Celis Posted December 24, 2018 Share Posted December 24, 2018 Kolejnym „wybrykiem” chłopaków z Pinty, który biorę na język, jest piwo w stylu irish red ale. Nie jestem wielkim zwolennikiem ejli, dlatego nie zakładałem, że zabujam się w Ogniach Szczęścia na amen. I rzeczywiście, nawet pomimo uroczej nazwy, do ataku miłości nie doszło. Nawet w pierwszej chwili byłem rozczarowany, ale potem poszedłem po rozum do głowy – jeśli ktoś lubi takie podpalane, karmelowo-goryczkowe smaki, powinien być usatysfakcjonowany. Piwo nalewa się praktycznie bez piany – to co widać na zdjęciu, za chwilę znikło. Ma herbaciano-miedzianą barwę, pachnie delikatnie słodowo. Początkowo dość mocno pracują w nim bąbelki, jednak szybko ulatują i nic już nie mąci spokojnej toni tego trunku. W smaku dominują akcenty palenia, karmel, w miarę ogrzewania dochodzi słód i goryczka. Początkowo wydaje się wodniste, z czasem nabiera treści. Zdecydowanie lepiej smakuje pod koniec niż na początku, co jest dla mnie prawdziwym ewenementem. Dopiero, gdy się ogrzeje, ujawnia bogactwo smaków. Atak Chmielu ciągle jest moim numerem jeden wśród piw Pinty (Imperium Atakuje jeszcze nie dorwałem. Ale dorwę), Ognie Szczęścia mu nie podskoczą. Jednak jeśli lubisz taki „wyspiarski” styl piwa, spróbuj, powinno ci posmakować. ==Radar== Alkohol: 4,2%, ekstrakt: 11,5% Cena: 6 zł Ocena: 7/10 + smakuje do końca + lekkość zbalansowana z treściwością – brak piany – palono-karmelowy smak, w którym nie gustuję View the full article Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now