Skocz do zawartości

forumowiczow witam i o rade pytam :)


dennis

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 124
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Skończyłem właśnie robić i pszeniczne i Ale :)

Mam tylko pewne obawy... otóż zlałem błoto z chmielu do wysokich szklanek i jak się sklarowało to zlałem do garnka, pogotowałem 10m, zakryłem folią aluminiową, wystudziłem (postawiłem w otwartym oknie) i wlałem do brzeczki (ok 3/4l) - coś zrobiłem źle?

Podczas klarowania Ale, piwo w szklance było dziwnie mętne... cholerka mam nieodparte wrażenie, że w BA pomylili ekstrakty (zamówiłem oba zestawy na raz). Z kolei to pszeniczne miało piękną ciemniejszą barwę i było klarowne... :rolleyes:

Pszenicznego nie sfotografowałem bo nie przyszło mi do głowy, że może być coś nie tak, natomiast Ale wygląda tak:

Zakładając, że ktoś faktycznie się pomylił to co wyjdzie z takiej konfiguracji? Drożdże do pszenicznego to WB-06 a do Ale S-04.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Wszystko dobrze zrobiłeś.

2. Brzeczka po gotowaniu często jest mętna, więc wszystko z nią OK, raczej nikt ekstraktów nie zamienił :) W czasie fermentacji powina się sklarować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Wszystko dobrze zrobiłeś.

2. Brzeczka po gotowaniu często jest mętna, więc wszystko z nią OK, raczej nikt ekstraktów nie zamienił :) W czasie fermentacji powina się sklarować.

Tyle, że to pszeniczne w szklance z chmielem było klarowne i miało piękną bursztynową barwę a to Ale było jak na zdjęciu... :rolleyes:

No nic to pożyjemy zobaczymy, teraz oba fermentują i gdyby nie pokrywki to piany by wylazły z wiader ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wczoraj nastawiłem zimowe mocne (z zestawu z ekstraktów z BA), zadane dwoma torebkami US-05, temp zadania kolo 23-24 stopni. Dziś patrzę na termometr na fermentatorze a ten pokazuje 25* :rolleyes:

W pomieszczeniu jest 21-22 stopnie, obok stoi fermentator z Ale na cichej i temp na nim jest 22 stopnie. WTF?

Czy to te drożdze spowodowaly taki wzrost temperatury? Coś z tym próbować robić czy zostawić jak jest?

 

Dziś rano piana była pod całą powierzchnią pokrywki, teraz chyba opadła a na dnie jest ze 2cm jasnego osadu...

Edyta: piana jednak wylazła z fermentatora, nie był domknięty na fest (żeby gaz miał którędy uchodzić). Spryskałem piro, wytarłem papierem - może nic nie wlezie tą drogą :P

Edytowane przez dennis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, fermentacja wydziela ciepło, może podnieść temp. o parę stopni. Dobrze by to było nieco schłodzić, ale chyba już po wszystkim.

Muszę pamietać żeby przy przyszłych mocniejszych piwach gdzie potrzeba więcej drożdzy (bo zakładam że tak sie zadziało ze względu na ilość drożdzy) ubrać fermentaor w jakąś mokrą szmatę :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie kwestia ilości ( chociaż w zasadzie tak :P ) , ale sama fermentacja jest procesem egzotermicznym, i zawsze będzie temp wyższa niż otoczenia.

No ok ale przy poprzednich warkach nie zauważyłem takiego skoku temperatur (+4-5* w stosunku do otoczenia).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I stało się, po jednym brewkicie i trzech warkach z ekstraktów słodowych nadszedł czas na zacieranie :)

No i tu uśmiech się kończy, o 13:00 nastawiłem wodę i już o 24:00 miałem posprzątane - dramat :/

Ale po kolei, robiłem gotowy zestaw red ale 12°Blg. Słodów było ~4,2kg (s.pilzneński 1,7kg, s.monachijski 2,2kg, karmelowy jasny 0,15kg i karmelowy ciemny 0,15kg), które wrzuciłem do 13l wody o temp 68*. Temperatura spadła do 62* a jako że zgodnie z instrukcją miałem utrzymać przedział temperatur 61-63 to przykryłam gar i zostawiłem sprawdzając co 5 minut temp i podgrzewając lekko. Opierałem się a wskazaniach żółtego termometru bez oprawki z BA. Następnie miałem utrzymać temp 71-73* co też uczyniłem. Następnie podgrzałem do ~78-80* i tak postało przykryte kilka minut aż ustawiłem filtrator. Próbę jodową robiłem już gdzieś po 15 minutach drugiej przerwy i była negatywna. Na razie ok czy coś wymaga w przyszłości korekty?

 

Następnie przełożyłem zawartość gara do filtratora (oplot) - korzystałem z litrowego dzbanka i nie dało się nim "spokojnie" wlewać zawartości :) w przyszłości trza będzie użyć chochli.

Po umieszczeniu całej zawartości gara w filtratorze dałem zacierowi 30 minut na ułożenie się. Przygotowałem ok 16l wody o temp 78-80* do wysładzania (wyliczyłem z jakiegoś wzoru woda do wysładzania = V docelowe - ilość wody do zacierania + 1/4 wody do zacierania [zostaje w młocie] + 3 (wyparowują podczas gotowania). Jak czytałem na wiki to należy dolewać wodę kiedy jej poziom w filtratorze będzie 2-5cm nad młótem - gorzej, że u mnie od początku był taki poziom i w miarę spuszczania filtratu ubywał :rolleyes: Wyczytałem też, że warto na wierzch młóta położyć talerzyk - no to tak zrobiłem ale nad młótem było jeszcze jakieś drobne "błoto" i talerzyk zniknął gdzieś pod nim :)

(na wiki jako jedna z metod wysładzania jest opisana taka, że spuszcza się filtrat do końca i później dolewać wodę... kłóci sie to z opinią na forum aby nie doprowadzić do odsłonienia i wysuszenia młóta...)

Tuż przed pierwszym odsłonięciem "blota" (jeszcze nie młóta) zakręciłem kranik i wlałem pierwszą porcję wody ok 4l i odczekałem 10min na ułożenie i spuściłem znowu filtrat - i tak jeszcze 3x. Jako, że robiłem to po raz pierwszy to kompletnie nie wiedziałem jaki przepływ ustawić żeby uzyskać do 1l filtratu na minute. Kombinowałem, że jak będzie płynąć wolniej to lepiej będzie płukać... w efekcie trwało to ponad 2h :/ Z leceniem nie było żadnych problemów ale jak wspomniałem nie wiedziałem jak bardzo odkręcać kranik :rolleyes:

Pierwszy filtrat miał 16°Blg, później wody miały kolejno 11, 6,5 i 3°Blg. Po trzecim wlewie miałem ~21 litrów brzeczki o gęstości 12,5°Blg. Jako, że to trochę za mało to wlałem kolejną porcję wody (każda porcja wlewanej wody była po ok 3-4l)

Otrzymałem ~25l brzeczki o gęstości 8,5°Blg - słabo ale zagapiłem się i nie zmierzyłem, że końcowka wysłodzin miała koło 2°Blg i się wszystko w rezultacie rozwodniło :/ Z drugiej strony chciałem mieć te ~25l mając na uwadze odparowanie podczas chmielenia...

Jakieś uwagi, rady, wskazówki co do tej części żeby na przyszłość poszło to dobrze (poprawnie technicznie), sprawniej i szybciej?

 

Gotowanie bez historii - ot podgrzewanie wspomagane od czasu do czasu grzałką nurkową. Przeczytałem, że przy sporym udziale słodu pilzneńskiego w zasypie (było blisko połowa) należy wydłużyć gotowanie ze standardowych 60minut. Ja gotowałem w sumie 85minut, 20g granulatu marynka dodałem w 60' i 20g lubelskiego w 10'. Faktycznie należy wydłużać te gotowanie?

 

Dalej chłodzenie - z chłodnicą zanurzeniową trwało to nie całe pół godziny.

Czy studzicie z użyciem chłodnicy w odkrytym garze czy nie?

Mieszacie podczas studzenia chłodnicą?

Ile czasu dajecie brzeczce na ustanie przed dekantacją do fermentora? Należy przy tym zamieszać czy ewentualne uprzednie mieszanie chłodnicą podczas studzenia wystarczy?

 

Suma sumarum do fermentora trafiło 19litrów o ekstrakcie ~11°Blg

Czy ewentualną brzeczkę odzyskaną z osadów można dodać np następnego dnia rano? miała być sporo czasu na odstanie...

 

Sama dekantacja też nie bez problemu, samemu jakoś na razie rąk mi brakuje :) Po zassaniu gruszką nie zdążyłem jej wyjąć z węża i polało się brzeczki po gruszce i ręku do fermentora, później jeszcze trochę kapnęło do brzeczki z cylindra pomiarowego do areometru :)

 

Dalej drożdże (danstar nottingham), coś mnie podkusiło żeby podczas wsypywania drożdży z saszetki nie tyle mieszać łyżeczką a zamaczać wsypywane drożdże żeby wszystkie się zamoczyły... żeby tego było mało to spryskałem folię do przykrycia piro... :/ (chyba od tej pory będę suche drożdże sypał na brzeczkę i nie bawił się w rehydratację :rolleyes:)

Efekt działań był taki, że powstał rzadki, wodnisty, mętny płyn, który śmierdział :) Przyznam, że nie byłem pewien czy to walą drożdże czy może piro ale, że nie miałem żadnych zapasowych drożdży to wlałem... (no cóż wylać zdążę jeszcze...) po wylaniu szklanka jednak pachniała drożdżami)

Rano śladów fermentacji brak, po południu pojawiła się centymetrowa piana - znaczy chyba piana... nie chce otwierać bo i tak "zdrowia" dołożyłem tej brzeczce - w weekend się okaże czy coś z tego będzie :/

 

No nic pierwsze koty za płoty - lekko nie było :) ale mam nadzieje że w przyszłości będzie tylko lepiej ;)

 

Jakieś rady, uwagi, cenne wskazówki po pierwszym zacieraniu? Byłyby bardzo wskazane :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To żeś się chłopie rozpisał :/

 

Po kolei:

 

1) Opis zacierania jak najbardziej OK, pamiętaj tylko, żeby intensywnie mieszać w trakcie podgrzewania zacieru.

2) Chochlą to będzie mordęga a nie przekładanie zacieru. Zacier jest gorący, więc gorzej rozpuszcza się w nim tlen, nie trzeba tak panicznie obawiać się natlenienia. Ja biorę litrowy garnek i staram się zlewać zacier po ściance - to wystarczy.

3)Filtracja to chyba najtrudniejsza czynność na początku. Nie ma innej rady - trzeba nabrać wprawy. Przepływ postaraj się ustawić tak, aby brzeczka spływała całym przekrojem wężyka, ale spokojnie, bez tworzenia w nim wirów. Jak leci za szybko - można założyć na wężyk klamerek aby zmniejszyć jego średnicę. Co do wysładzania - ja próbuję utrzymywać 2 - 5 cm płynu nad młótem, dolewając na bieżąco wody chochelką (można na talerzyk). Chcę mieć cały czas możliwość oglądania powierzchni młóta, aby kontrolować czy nie tworzy się jakiś kanał którym woda szybko ucieka, co obniża wydajność.

4) Przy dużym udziale słodu pilzneńskiego ważne jest aby odparować DMS - przedłużanie gotowania może pomóc, ale przede wszystkim trzeba intensywnie gotować brzeczkę bez przykrycia - aby wspomniany DMS się ulotnił.

5) W trakcie chłodzenia przykrywaj garnek, po co ma jakieś licho z powietrza wlecieć.

6) Drożdże suche lepiej uwadniać, tak jak to zrobiłeś.

 

Życzę cierpliwości, i smacznego piwa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyczytałem też, że warto na wierzch młóta położyć talerzyk - no to tak zrobiłem ale nad młótem było jeszcze jakieś drobne "błoto" i talerzyk zniknął gdzieś pod nim :ble:

Tu masz przyczynę słabej wydajności, talerzyk + błoto stworzyły nieprzepuszczalną warstwę, brzeczka a później dolewana woda musiały poszukać szczeliny i tylko tam przepływały omijając większą część młóta nie wysładzając go. Talerzyk używamy po to, aby wlewana woda nie wzburzyła zbyt głęboko młóta, ale przy delikatnym wlewaniu wody talerzyk jest zbędny, woda tylko wzburzy górną warstwe z błotem co jest pozytywne. Ja trzonkiem łyżki co jakiś czas nacinam górę młóta aby zapobiec powstaniu nieprzepuszczalnej warstwy, wysładzam całe młóto - nie wymyśliłem tego, podpatrzyłem kiedyś nacinanie młóta w filmie dokumentalnym o browarach w USA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To żeś się chłopie rozpisał ;)

No cóż trwało to 11 godzin więc było o czym pisać :ble:

 

3)Filtracja to chyba najtrudniejsza czynność na początku. Nie ma innej rady - trzeba nabrać wprawy. Przepływ postaraj się ustawić tak, aby brzeczka spływała całym przekrojem wężyka, ale spokojnie, bez tworzenia w nim wirów. Jak leci za szybko - można założyć na wężyk klamerek aby zmniejszyć jego średnicę. Co do wysładzania - ja próbuję utrzymywać 2 - 5 cm płynu nad młótem, dolewając na bieżąco wody chochelką (można na talerzyk). Chcę mieć cały czas możliwość oglądania powierzchni młóta, aby kontrolować czy nie tworzy się jakiś kanał którym woda szybko ucieka, co obniża wydajność.

Czyli po dolaniu nowej porcji wody nie stosujesz żadnych postojów na ułożenie młóta? Tylko masz przygotowaną określoną ilość wody do wysłodzenia i wlewasz ją praktycznie ciągle małymi porcjami?

Ile powinno rozsądnie trwać wysładzanie?

4) Przy dużym udziale słodu pilzneńskiego ważne jest aby odparować DMS - przedłużanie gotowania może pomóc, ale przede wszystkim trzeba intensywnie gotować brzeczkę bez przykrycia - aby wspomniany DMS się ulotnił.

Czyli co godzina gotowania bez przykrycia wystarczy? w praktyce 70 minut

Tu masz przyczynę słabej wydajności, talerzyk + błoto stworzyły nieprzepuszczalną warstwę, brzeczka a później dolewana woda musiały poszukać szczeliny i tylko tam przepływały omijając większą część młóta nie wysładzając go. Talerzyk używamy po to, aby wlewana woda nie wzburzyła zbyt głęboko młóta, ale przy delikatnym wlewaniu wody talerzyk jest zbędny, woda tylko wzburzy górną warstwe z błotem co jest pozytywne.

A co to jest to "błoto"? potrzebne to? może warto się tego pozbyć - jakoś...

Jak w takim razie używać talerzyka skoro zapada się pod tym błotkiem i nawet nie widać czy się na niego trafia później wodą :rolleyes:

Ja trzonkiem łyżki co jakiś czas nacinam górę młóta aby zapobiec powstaniu nieprzepuszczalnej warstwy,

A ile cm mniej więcej "nacinasz"?

wysładzam całe młóto - nie wymyśliłem tego, podpatrzyłem kiedyś nacinanie młóta w filmie dokumentalnym o browarach w USA.

Znaczy spuszczasz calutki płyn z młóta jaki się udaję i dopiero dolewasz nową porcję wody?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umowne "błoto" powstaje z mąki uzyskiwanej ze słodu w czasie śrutowania, jest cennym surowcem i nie możemy jej się pozbywać.

Stosując talerzyk na młócie podczas wysładzania wlewamy wodę celując w niego, osłabia to impet wody, nie jest naruszana warstwa filtracyjna, przy delikatnym wlewaniu wody talerzyk zbędny.

Górną warstwe młóta nacinamy tak, aby nie twarzyła się nieprzepuszczalna warstwa błota, wystarczy na głębokość ok. 1-2cm.

Pisałem, że wysładzam całe młóto, gdyż dzięki nacinaniu wlewana woda wnika w młóto na całej jego powierzchni - przy warstwie błota na młócie woda wnika tylko jakimiś szczelinami, opłukuje tylko część młóta, a część pozostaje niewysłodzona powodując słabą wydajność.

Zlewam całość płynu z młóta kończąc wysładzanie, nie wcześniej - dzięki temu nie muszę stosować przerw w trakcie wysładzania (chyba że nie nadąże grzać wodę).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam od siebie co do wysładzania i gęstości. Praktycznie granica opłacalności wysładzania wynosi <1,5BLG także do tej granicy można spokojnie wysładzać aż uzyskasz ilość litrażu jaka chcesz.

A co do tych talerzy to wydaje mi się że jest to przyrost formy nad treścią ... przykładem mogą być "deszczownice" do wysładzania gdzie praktycznie mamy system zraszania bezpośrednio na młóto i sprawdzają się dobrze.

 

pozdrawiam

Edytowane przez DeeCann
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umowne "błoto" powstaje z mąki uzyskiwanej ze słodu w czasie śrutowania, jest cennym surowcem i nie możemy jej się pozbywać.

Stosując talerzyk na młócie podczas wysładzania wlewamy wodę celując w niego, osłabia to impet wody, nie jest naruszana warstwa filtracyjna, przy delikatnym wlewaniu wody talerzyk zbędny.

Górną warstwe młóta nacinamy tak, aby nie twarzyła się nieprzepuszczalna warstwa błota, wystarczy na głębokość ok. 1-2cm.

Pisałem, że wysładzam całe młóto, gdyż dzięki nacinaniu wlewana woda wnika w młóto na całej jego powierzchni - przy warstwie błota na młócie woda wnika tylko jakimiś szczelinami, opłukuje tylko część młóta, a część pozostaje niewysłodzona powodując słabą wydajność.

Zlewam całość płynu z młóta kończąc wysładzanie, nie wcześniej - dzięki temu nie muszę stosować przerw w trakcie wysładzania (chyba że nie nadąże grzać wodę).

Ale jak położyć talerzyk żeby po nim ewentualnie lać wodę skoro nad młótem jest warstwa błota, w której talerzyk się zapada i go nie widać nawet :rolleyes:

Czyli rozumiem że wysładzasz ciągle, kranik pozostaje otwarty chyba że zabraknie wody do wysładzania? Kiedy dolewasz nową porcję wody? jak tylko troszkę ubędzie czy jak np zacznie odsłaniać się błoto?

Dodam od siebie co do wysładzania i gęstości. Praktycznie granica opłacalności wysładzania wynosi <1,5BLG także do tej granicy można spokojnie wysładzać aż uzyskasz ilość litrażu jaka chcesz.

A co do tych talerzy to wydaje mi się że jest to przyrost formy nad treścią ... przykładem mogą być "deszczownice" do wysładzania gdzie praktycznie mamy system zraszania bezpośrednio na młóto i sprawdzają się dobrze.

Tak mniej więcej chciałem zrobić ale okazało się spływający filtrat rozcieńczył mi za bardzo brzeczkę - z oczekiwanych 10 do 8,5°Blg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mniej więcej chciałem zrobić ale okazało się spływający filtrat rozcieńczył mi za bardzo brzeczkę - z oczekiwanych 10 do 8,5°Blg

Ale pamiętaj o tym, że końcowa gęstość filtratu to po pierwsze efekt zacierania, a po drugie wysładzania. Jeśli damy ciała gdzieś na zacieraniu to choćby gołębie po 5 kilo robiły nie dobijesz do zaplanowanych blg/L przy wysładzaniu.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że jest presja na stosowanie talerzyka podczas wysładzania. Nie będzie się zapadał (przynajmniej cały), jeżeli położymy go na młóto trochę uleżałe tj.dopiero przed wlewaniem wody. Kiedyś stosowałem talerzyk, ale zrezygnowałem, dla mnie okazało się to niepotrzebnym zawracaniem głowy.

Wodę w czasie wysładzania dolewam dość często, nie pilnuję rygorystycznie poziomu nad młótem, czasmi pokazuje się młóto (wtedy szybko dolewam wodę lub zakręcam kranik).

Edytowane przez bogdan62
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będzie się zapadał, jeśli go w ogóle nie będziemy wyciągać z szafki. Można go olać - spuścić filtrat, dolać wody, zamieszać porządnie, poczekać aż się odstoi i abarot.

 

Życie nie polega na tym, żeby sobie utrudniać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że jest presja na stosowanie talerzyka podczas wysładzania. Nie będzie się zapadał (przynajmniej cały), jeżeli położymy go na młóto trochę uleżałe tj.dopiero przed wlewaniem wody. Kiedyś stosowałem talerzyk, ale zrezygnowałem, dla mnie okazało się to niepotrzebnym zawracaniem głowy.

Wodę w czasie wysładzania dolewam dość często, nie pilnuję rygorystycznie poziomu nad młótem, czasmi pokazuje się młóto (wtedy szybko dolewam wodę lub zakręcam kranik).

Nie mam presji na talerzyk :ble: ale zwyczajnie chciałbym wiedzieć jak go użyć ;)

Przy najbliższym wysładzaniu na pewno go sobie daruje :okey:

 

p.s. pisząc

czasmi pokazuje się młóto (wtedy szybko dolewam wodę lub zakręcam kranik)

masz na myśli pokazanie się samego ziarna czy także błotka nad nim?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś bardzo dociekliwy, w trakcie wysładzania widziałeś płyn, a pod nim osad, to jest właśnie młóto, górna warstwa młóta zawiera sporą ilość omawianego błota. Pisząc o ukazywaniu się młóta, pisałem o ukazywaniu się tego osadu a nie płynu nad nim.

Zgoda podał 2 posty wyżej sposób wysładzania zajmujący więcej czasu, ale pozwalający skutecznie wysłodzić osobie mającej mniej wprawy.

Edytowane przez bogdan62
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgoda podał 2 posty wyżej sposób wysładzania zajmujący więcej czasu, ale pozwalający skutecznie wysłodzić osobie mającej mniej wprawy.

To prawda ale Wy doświadczeni piszecie często dość ogólnikowo i dla osób niedoświadczonych (jak ja) nie wszystko jest jasne :ble:

Np Zgoda napisał

Nie będzie się zapadał, jeśli go w ogóle nie będziemy wyciągać z szafki. Można go olać - spuścić filtrat, dolać wody, zamieszać porządnie, poczekać aż się odstoi i abarot.

Np. "spuścić filtrat" znaczy do samego końca czy tylko do pokazania się wierzchniej warstwy młóta? "Zamieszać porządnie" znaczy całość młóta czy może jedynie jakąś jego część? np połowę czy 3/4?

Ile czasu po takiej operacji powinno się dać na odstanie? 10 minut, 20 minut?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.