Co się dzieje, jak piwo przelewa się do szkła? Piana, oczywiście. Jestem pianowym fetyszystą. Lubię solidną pianę. Czasami w lokalach wręcz zamawiam piwo mówiąc, żeby mi utworzono obfitą pianę. Nie cierpię takiego nalewania piwa, które kastruje je z piany. A w Rauchbocku Anteksa piękna piana to była druga rzecz, która przykuła moją uwagę. Piękna, potężna, wysoka, gęsta, treściwa, od samego dna pokalu, możny by ją zbierać łyżkami. Niezwykle długa. Zdążyłem wypić piwo, a ona jeszcze była. Na konkursie miała by punkty ujemne, ale na szczęście picie piwa nie zawsze musi być normatywne.
Samo piwo jest krystaliczne, choć na dnie butelki był osad, który wlałem dopiero w ostatniej transzy - ach ta piana!
Ale to co od razu po otwarciu butelki dało się wyczuć to była pięknie wydestylowana ze słodu wędzona nuta. Piwo najpierw zaskakuje łagodnością i aksamitną konsystencją. Po chwili zaczyna odkrywać głębokie słodowo-melonowe aromaty, które całkiem dobrze łączą się z delikatnym alkoholowym i ponownie lekko wędzonym posmakiem. W ustach pełne, eleganckie. Bardzo dojrzała wędzona śliwka, dojrzały melon. Piwo o mocnej budowie słodowej, świetnie zharmonizowane. Usta wypełnia odświeżające musowanie, dodające piwu solidnej werwy. W każdym łyku czuć, że to koźlak - fundamenty są bardzo solidne. Widać, że piwo wyszło spod ręki dojrzałego (stażem) piwowara.
:beer: