Witam,
Podepnę się do tego wątku aby nowego nie zakładać. Mam identyczną sytuację.
Zacierałem tak samo, z tym że jeszcze przerwę białkową dodałem 15 minut. Burzliwa trwała 9 dni po czym przelałem na cichą na tydzień. Po burzliwej jeszcze trochę piany unosiło się na powierzchni, ale jak już butelkowałem po cichej to piwo bardzo ładne, bez żadnych fusów, czy przykrych zapachów.
Zestaw do zacierania taki sam jak u kolegi, z tym, że dodałem jeszcze 0,2kg słodu Carahell (zestaw z BA).
Jeśli chodzi o walory smakowe to opisałbym tak samo, jak kolega wyżej. Piwo lekko kwaskowate, tak jakbym pił wino półwytrawne. Generalnie wszyscy mówili, że bardzo dobre, lepsze niż poprzednie pszeniczne, no ale każdy wskazuje na ten element kwaskowaty. Piwo w butelkach leżało tydzień.
Wcześniejsze pszeniczne zacierałem, wsypując wszystkie słody jednocześnie i trzymałem to ok. 45 minut w 66 stopniach, później mash out. Składu już nie pamiętam (raczej zbliżony, zestaw kupowany w twojbrowar.pl), ale drożdże również WB-06. Po 10 dniach burzliwej poszło w butelki. Piwo było mętne (pływały w nim chyba osady białkowe), ale smakiem bardziej przypominało zwykłe pszeniczne.
Po przeczytaniu opinii kolegi powyżej zastanawiam się czy problem tego smaku nie tkwi w przerwie maltozowej, bądź też w za szybkim przelaniu z burzliwej.
Proszę o opinie bardziej doświadczonych piwowarów