Wczoraj zostawiłem swoje:
Bury me in smoke - Smoked Ale
No milk today - Oatmeal MIlk Coffee Stout
Curse - nz ipa
Pobrałem:
Imperial rye red ale z browaru Olfrygt
Rosomilk z browaru Siemirad
Nihilizm dnia powszedniego z Goat City Brewery
Na miejscu poczęstowano mnie milk coffee stoutem z nieoznakowanej przeźroczystej butelki 0,3. Na kapslu było MS z jakąś liczbą. Samo piwo bardzo wysoko wysycone, po otwarciu uciekało z butli. Aromat kawy, laktoza dopiero na języku. Dla mnie za słodkie, ale moja kobieta byłaby wniebowzięta. Ciekaw jestem formy i czasu w jakiej została dodana kawa. Obstawiam, że nie były to ziarna, tylko kupna-mielona i dodana powyżej 5 minut przed flame outem. Strzelam. Podsumowując: słodziak do picia, żeby nie zasnąć przy książce w zimowy wieczór.
"Rosomilk" Milks Cascadian Dark Ale, Browar Siemirad,
Piękna piana. Drobna, zbita i trwała. Barwa pod światło rubinowa. Aromat odsłodowy, brak akcentów chmielowych. Lekki karmel, laktoza, o ile jest, to odrobinę, gdzieś z tyłu zmieszana z palonością. Gdyby mi ktoś Rosomilka podsunął pod nos i kazał zgadywać co to za styl, strzelałbym w bittera albo jakieś czeskie tmave/polotmave. Na języku ciekawsze niż w nosie. Wysycenie średnie do wysokiego. Lekko kwaśne, średnia palona goryczka z takim alkoholowym sznytem. Po etykiecie oczekiwałem czegoś innego. Brakuję tutaj chmielu i zaskakuje wyraźny alkohol. Czekam na prawdziwe CDA z laktozą.
Imperial rye red ale, Browar Olfrygt
Aromat delikatnie chmielowo owocowy (chmiel jak ze świeżo otwartej paczki) z karmelowo rozpuszczalnikową kontrą. W smaku ciężkie, goryczka niezbyt przyjemna, chyba alkoholowa. Nie smakowało mi, piwo wymęczyłem.
Nihilizm dnia powszedniego, Goat City Brewery
Piękna wędzonka w aromacie rodem z wigilijnego suszu. W smaku niezbyt pełne, nawet płytkie. Delikatnie owocowo słodkie, z popiołową goryczką. Warto spróbować głównie dla tej charekterystycznej wędzoności.