Skocz do zawartości

wilko

Members
  • Postów

    73
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez wilko

  1. Warka #3 Sú talún fhián, warzona 5.02.2011, drożdże zadam jutro

     

    Ostatecznie wyszło to tak:

    • Pale Ale Maris Otter - 3 kg (zbyt optymistycznie zakładałem, okazało się że tylko tyle go było)
    • Crystal - 0,25 kg - zmniejszyłem
    • jęczmień palony - 0,05 kg - też, bo kolor z obliczeń wychodził niemożebnie za ciemny.

    Reszta jak w założeniach, tyle tylko że dosyć mało. Rano jak przestygnie okaże się jak gęste. W fermentorze na oko jest coś koło 17 litrów, słabizna. Liczyłem, że zestaw będzie odmierzony standardowo na 20l dwunastki, wygląda że wcale nie był odmierzony - proporcje bynajmniej nie na piwo czerwone.

  2. Warka #3 Sú talún fhián, plan na 5.02.2011.

     

    Zestawu na Irish Red Ale z Twój Browar.

    • Pale Ale Maris Otter - 4 kg (nie ważyłem bo wagę mam do 3 kg, ale tak przypuszczam bo wtedy proporcje by się zgadzały)
    • Crystal - 0,5 kg
    • jęczmień palony - 0,25 kg
    • chmiel Fuggles
    • chmiel Bramling Cross
    • drożdże suche Fermentis S-04

    Zacieranie

     

    68°C słody 60'

    jęczmień palony do wygrzewu

     

    Chmielenie

     

    połowa zmieszanych chmieli 60'

    druga połowa 10'

     

    Taka decyzja co do chmieli ze względu na to, że Fuggles widze opisywany jako aromatyczny więc chyba nie bardzo dać go na goryczkę, a jednocześnie zależy mi na porzeczkowych aromatach od Bramling Cross.

     

    Uwagi i porady mile widziane :)

  3. Do trzech razy sztuka! W końcu i mi wyszedł chlebek bez zakalca. Żytni na własnym zakwasie. Marzy mi się taki z udziałem młóta albo i słodu, słodkawo-kwaśnawy. I następnym razem mam zamiar nie zapomnieć o soli :okey:

  4. Ja też o subskrypcji ale z innej strony. Czy jest możliwość wyłączenia mailowego powiadomienia o nowym poście w subskrybowanym wątku? Mi osobiście w zupełności wystarcza opcja 'Pokaż Twoje subskrybowane wątki', a do tego na forum zaglądam częściej niż na pocztę.

  5. Tę warkę od pierwszej odróżnia zapach. Tam banan, a tu goździk, ciekawe jak udało Ci się to uzyskać?

    Najprawdopodobniej temperatura fermentacji.

    Pierwszym razem z warzeniem wyniosłem się do świeżo przez rodziców kupionego mieszkania, które czekało na remont. Kuchenka była, gaz był, krzątającej się rodzinki nie. W sam raz na warzenie. Na fermentację piwo też tam zostało. Mieszkanie stało puste, niegrzane i z racji prac niekiedy było wietrzone, więc dzienne temperatury jakie tam zmierzyłem zaglądając czasem do piwa oscylowały w granicach 17 - 18 °C, a nocami mogło być chłodniej. Każdorazowo próbka brana do pomiaru gęstości miała 19°C.

    Drugie z kolei fermentowało w domu. Spieszyłem się przy nim, żeby było gotowe na imprezę i dlatego zdecydowałem się na fermentację i nagazowywanie cały czas u siebie w pokoju. Temperatury nie mierzyłem, ale jak mniemam była jakoś z przedziału 22 -24 °C.

    Istotnie różniąca warki była też temperatura zadania drożdży, ale jednak stawiał bym na to pierwsze.

     

    Bardzo się cieszę, że smakowały Tobie moje piwa. Dzięki za oceny ;)

  6. Kolor: Żółte, lekko mętne.

    Piana: Średnio obfita, dosyć krótka. Pęcherzyki drobne.

    Zapach: Winny. Białe wytrawne wino. Dopiero z nabraniem temperatury pojawił się chmiel, chlebowość i słodowość.

    Smak: Słód, chlebowość, chmiel. Bardzo fajna goryczka. Wszystko ładnie współbrzmiało. Odrobinę czuję słodycz po zębach ale nie było jej raczej w smaku. Pod sam koniec kufla, po jednym z łyków zaskoczył mnie lekki kwiatowy posmak.

    Wysycenie: Za wysokie. Wprawdzie piwo z butelki nie wyszło, bąbelki w kuflu w ogóle nie szły do góry więc i piany nie podtrzymywały, za to brany łyk piwa puch w ustach i łykało się pianę. Gdy trochę upiłem, wytrząsłem kufel i było lepiej. Przyznać trzeba, że trwałe.

     

    Zapach trochę dziwił i zakręciło lekko pod czapką, ale jestem pod wielkim wrażeniem. Bardzo mi smakowało. Najsmaczniejsze z dostanych piw. Bardzo dziękuję Mariuszu, pyszne piwo!

  7. Kolor: Bladożółte, mętne.

    Piana: Obfita ale bardzo krótka. Szybko zeszła do zera.

    Zapach: Intensywny i rześki. Czuć kolendrę, pomarańcze raczej mniej.

    Smak: Bez wątpienia orzeźwiające. Przywodzi na myśl domową oranżadę: cytrusy, drożdże i CO2. Posmak przyprawowy, goryczka minimalna. Lekko wodniste, silnie musujące.

    Wysycenie: Wysokie, podszczypuje w język.

     

    Z witów jak dotąd piłem tylko Bile z Obołonia, ale było to dawno i nie pamiętam za wiele. Przyprawy z początku były zaskakujące i potrzebowałem kilku łyków aby się przyzwyczaić i to zrozumieć. Wina to jednak nieobycia ze stylem. Gdy już smak zaakceptowałem było fajne, acz ciut za lekkie. Pite wraz z połowicą, zapytała czy też uwarzę takie na lato.

  8. Kolor: Bursztynowe, mętne.

    Piana: Obfita i drobnopęcherzykowa. Przybiera ładne kształty. Trwa długo i schodzi do dywanu. Oblepia szkło.

    Zapach: Miło czuć aromaty chmielowe. Był też lekki miodek, bardzo lekki. Z czasem zmienił się i bardziej przypominał kompot z jabłek.

    Smak: Świeży i lekki, nie zdradza mocy. Słodowe, z lekką słodyczą którą ja czuję po zębach. Nie do końca czyste smakowo, obecny miodek. Smaku alkoholu nie czuć, jedynie po lekkim ogrzaniu bardzo lekkie jego drażnienie w gardle, ale w jasnym mocnym nie jest to nie na miejscu chyba. Przyjemna średnio-mocna goryczka.

    Wysycenie: Wysokie ale nie za. Widać w kuflu idące ku górze bąbelki.

     

    Krytyczność oceny zrzuciłbym na to, że mocny pils nie jest moim ulubieńcem. Nie mniej jednak bynajmniej nie męczyłem się. Piwo jak najbardziej ok. I pianą byłem zachwycony ;)

  9. Początkowo zaskoczył mnie ten posmak i nie mogłem go skojarzyć. Straszył swoją warzywnością ale na pewno nie były to gotowane warzywa. Gdy w końcu odnalazłem skojarzenie wątpliwości nie miałem, łupina zielonego młodego groszku. Nie miałbym nic przeciwko, żeby nie było to groźne i zechciało minąć.

  10. Owszem niemało. Kolejne piwo mam zamiar wybierać takie żeby bez dekokcji się obejść.

     

    Z tymi drożdżami to faktycznie tak wyszło ze zmęczenia i zdenerwowania stratą termometru. Dobrze że byłem jeszcze na tyle przytomny, że wlewając, część drożdży zostawiłem na wypadek, gdyby się okazało, że brzeczka jest zbyt ciepła i te zadane nie zechcą ruszyć. Na szczęście nie przydała się ta rezerwa, po jakiś 5-6 godzinach fermentacja ruszyła.

  11. Warka #2 J-Reunion, warzone 16.10.2010.

     

    Druga połowa zestawu na piwo żytnie z CP.

    • żytni - 1,1 kg
    • pilzneński - 0,5 kg
    • monachijski - 0,4 kg
    • karmelowy jasny - 0,1 kg
    • chmiel lubelski ok. 13 g
    • drożdże suche WB-06

    Krok po kroku wyglądało wszystko tak:

     

    Zacieranie

     

    1. Żytni do 8 litrów wody 45°C. Ustaliło się na 44°C i zostawiłem na 15' przerwy ferulikowej.

    2. Podgrzałem do 53°C i sypnąłem resztę słodów.

     

    3. Wybrałem gęstą część zacieru do osobnego garnka, zagrzałem i potrzymałem na maltozowej 15'. Niestety trochę mi się przegrzewało i od planowanych 63°C miałem skoki nawet do 67°C.

    4. 10' gotowania dekoktu.

     

    5. Pierwszy war ogrzał zacier do 57°C, dogrzałem do 63°C i zostawiłem na 20' przerwy.

     

    6. Wybrałem drugi raz gęstą część zacieru. 15' w 72°C i 15' gotowania.

     

    7. Drugi war ogrzał do 67°C.

    8. Odczynnika do próby jodowej nadal nie nabyłem. Dekstrynującej zrobiłem 30'.

     

    Filtracja

     

    9. Podgrzałem do 78°C i przelałem do fermentora z podpiętym pod kranik filtrem z oplotu. Od razu dolałem 0,5l wody i zostawiłem na 30' żeby się ustało.

    10. Filtracja zajęła coś koło 3,5h. W trakcie dolałem 6,5l wody do wysładzania.

     

    Chmielenie

     

    11. Godzinę lubelskim, ale z lenistwa i zmęczenia sypnąłem go gdy jeszcze po prostu szumiało w garze. Uczciwie się zabomblowało dopiero koło 30' później. Grzanie szło strasznie opornie.

    12. Chmieliny odsączyłem jeszcze na ciepło.

     

    Studzenie

     

    13. Wanna pozostawia wiele do życzenia pod względem szybkości chłodzenia. Przy okazji zalałem termometr i zdenerwowany dałem drożdże do brzeczki o temperaturze nie wiadomo jakiej. Mam obawy że było to coś ponad 30°C ale zaczęły pracę.

     

    Wszystkiego wyszło coś koło 11l o mocnych 12°Blg.

  12. 1 IX 2010 popełniłem swoją pierwszą warkę. Między innymi od daty jej nazwa. Rzuciłem się od razu na głęboką wodę - zacieranie dekokcyjne dwuwarowe. Trochę przesadą się to okazało, niemniej jednak podołałem.

     

    Warka #1 Pierwszak, warzone 1.09.2010.

     

    Kupiłem zestaw surowców na piwo żytnie z CP. Podzieliłem wszytko na pół, więc receptura wyglądała następująco:

    • żytni - 1,1 kg
    • pilzneński - 0,5 kg
    • monachijski - 0,4 kg
    • karmelowy jasny - 0,1 kg

    • chmiel lubelski ok. 12 g

    • drożdże suche WB-06

    Krok po kroku wyglądało wszystko tak:

     

    Zacieranie

     

    1. Sypnąłem sam żytni do 7 litrów wody 46°C. Ustaliłem temperaturę w okolicach 44°C i dałem mu 15' przerwy ferulikowej.

    2. Pozwoliłem zacierowi ostygnąć do 32°C i potrzymałem go 30' na zakwaszającej dla częściowego pozbycia się kisielowości od żyta. Zależało mi na tym głównie dlatego, że częstowani piwem tym będą również piwosze niewyrobieni jeszcze, a szczególnie pierwszą warką chciałbym się popisać.

    3. Podgrzałem do 52°C i zrobiłem 5' białkowej, a następnie dodałem pilsa i monacha i ustaliłem temperaturę. Tu popełniłem pierwszy, nie wiem jak wielki, błąd - zapomniałem o karmelowym. Z racji dysponowania wagą o rozdzielczości 25 g, surowce mniej liczne postanowiłem, jeszcze przed całą robotą, podzielić objętościowo na połowy. I tak również karmelowy został rozsypany po równo do dwóch identycznych słoiczków, a pilzneński i monachijski czekały spokojnie na odważenie bezpośrednio przed zasypem.

     

    4. Wybrałem gęstą część zacieru do osobnego garnka, zagrzałem i potrzymałem na maltozowej 10'. Jak wcześniej wspomniałem do pierwszego dekoktu nie załapał się słód karmelowy, bo najzwyczajniej w świecie zapomniałem go wcześniej sypnąć do gara. Dopiero w tym mniej więcej momencie przypomniałem sobie o nim i powędrował do rzadkiej części.

    6. Dekokt potrzymałem 5' na dekstrynującej i przez 10' gotowałem.

     

    7. Pierwszy war ogrzał mi zacier do 58°C, gazem doprawiłem do 64°C i w tych okolicach miało 20' przerwy.

    8. Wybrałem drugi raz gęstą część zacieru. 15' w 72°C i trochę ponad 10' gotowania.

    9. Drugi war ogrzał do 71°C. Odczynnika do próby jodowej nie kupowałem więc dla pewności dekstrynującej było ponad 30'.

     

    Filtracja

     

    10. Podgrzałem do 80°C i przelałem do fermentora z podpiętym pod kranik filtrem z oplotu. Przez 30' się ustawało. Wydawało mi się, że brzeczki jest bardzo mało. Była gęsta i sięgała ledwie z 5 mm nad poziom młóta. Zapewne dlatego, że z zacieraniem walczyłem prawie 5 godzin to i odparować sporo mogło. Od razu więc dolałem 2 l ciepłej wody.

    11. Filtracja szła bardzo powoli i dużo brzeczki trzeba było zawracać. Pierwsza którą uznałem za dostatecznie klarowną miała 22°Blg w 22°C. Wysładzałem na bieżąco dolewając po trochu wodę. Razem z wcześniejszą poszło jej 8 litrów. Na koniec miałem 13°Blg w 29°C więc rozcieńczyłem wodą i zacząłem grzać. Filtracja pochłonęła bite 4 godziny.

     

    Chmielenie

     

    12. Chmieliłem godzinę lubelskim. Przy grzaniu pojawiło mi się kilka białych płatków - przełom?

     

    Studzenie

     

    13. Po półtoragodzinnym studzeniu brzeczkę o mocy 11,5°Blg (jednak za dużo wody chlusnąłem, lub innymi słowy za mało odparowałem, żeby było 12 jak w przepisie ) zaszczepiłem drożdżami. Temperatura brzeczki - 24°C, powietrza - 22°C. Zostawiłem fermentor samemu sobie, sprzątnąłem i po 14 godzinach roboty poszedłem odpocząć.

     

    Rozlew 9.09.2010

     

    14. Piwo przed rozlewem miało 3°Blg co jak czytałem jest niemało jak na WB-06. Możliwe że tak słodko zatarłem? Stało tak jednak już dwa dni i piana na młodym piwie opadła, wiec uznałem że burzliwa skończona. Asekuracyjnie jednak sypnąłem troszkę mniej cukru niż by wychodziło z wyliczeń i mam nadzieję, że jakoś to będzie.

    Cukier rozpuściłem w wodzie i nalewałem do butelek. Piwo zlewałem przez kranik, niestety bez wężyka. Generalnie ostrożnie lałem po ściance, ale zdarzyło się w kilku przypadkach, że się zakotłowało bo za mocno odkręciłem. Operacja była też utrudniona w przypadku zwierzynieckich granatów, gdzie wąska szyjka gwałtownej przechodzi we właściwe ciało butli. Liczę jednak na to, że takie natlenienie będzie na tyle małe, że nie wpłynie negatywnie na jakość mojego pierwszego Piwa.

     

     

    Będę bardzo wdzięczny jeśli ktoś zechciałby konstruktywnie skomentować te moje poczynania. Jeżeli ktoś przez moje wypociny przebrnął, bardzo proszę o rzeczowy komentarz i uwagi.

  13. Witam Was wszystkich! :)

     

    Mam na imię Tomek, pisze z Lublina. Od dłuższego już czasu dojrzewała we mnie ochota na samodzielne warzenie piwa.

    Do niedawna tylko chłonąłem wiedzę czytając forum. Dzięki, jest na prawdę pomocne. Trochę ponad dwa tygodnie temu popełniłem swoją pierwszą warkę i planuję warzyć dalej.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.