Trochę offtop, ale skoro jesteśmy w piaskownicy, to czuję się uprawniony do zadania pytania: w jaki sposób zadać uwodnione w tych 30-35°C drożdże do brzeczki w ~20-25°C, żeby nie zafundować im szoku temperaturowego i nie zepsuć tego, co zrobiliśmy dobrze?
Scenariusz: kończę chłodzić brzeczkę, wsypuję drożdże do przestudzonej do 30* 100ml wody w szklance, przelewam brzeczkę do fermentora i napowietrzam ją, przestawiam fermentor w ~16°C (załóżmy że to temperatura, w której ma fermentować). Przez ten czas mija 20 min od rozpoczęcia uwadniania, mam szklankę z drożdżami w ok. 35*, brzeczkę w ok.25*, która sobie stygnie do docelowej temp.
Do tej pory suchary uwadniałem mniej więcej j/w, tylko w szklance na pewno było mniej niż 30*, pewnie bliżej 20. Potem zadawałem do brzeczki jak tylko jej temp. spadła poniżej ok. 25*, żeby się nie rozszalały za mocno w ciepłym, zanim ostygnie do docelowej temperatury. Jesli chcę uwadinać w 35*, to muszę uwzględnić schłodzenie drożdży do temp. brzeczki w miarę szybko a bezstresowo...
Pomysły jakie przychodzą mi do głowy to:
- zostawić szklankę z drożdżami razem z fermentorę do ostygnięcia (słabo, bo zanim ta woda ostygnie do temp. brzeczki pewnie minie więcej czasu niż powinno),
- chochelką nabrać trochę brzeczki do szklanki (jeśli dodam drugie 100 ml brzeczki, to różnica temperatur spadnie o połowę, a drożdże zaczną się rozmnażać w prawie docelowym środowisku - spoko, ale nie jestem 100% pewien sterylności chochelki, chyba że pogotuję ją 15 min razem z chłodnicą
- uwodnić drożdże wcześniej, a temperaturę wyrównać przez dolanie brzeczki na etapie zlewania z gara do wiadra
Czy umyka mi jakiś oczywisty sposób?