Skocz do zawartości

paradox

Members
  • Postów

    93
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez paradox

  1. W wątku nastąpił chaos pierwsze pytanie było o palone z rodziny Carafa - tutaj Dori odpowiedziała, że "raczej normalnej skrobi, ani dekstryn nie zawierają". Jeśli to prawda, to pewnie i tak nie w ogólnym przypadku wszystkich słodów palonych/prażonych (czy to synonim, czy następuje tu jakaś relacja zawierania?) - bo nie jestem w stane uwierzyć że np. Amber czy Brown nie ma w sobie skrobi. Na drugą myśl, jeśli nie zawierają użytecznej skrobi, to ich ekstraktywność powinna wynosić w okolicach zera, a nie ok. 65%, jak podaje Weyernmann (przynajmniej wg ściągi w PPPP). Stąd stawiam hipotezę, że Dori jednak optymistycznie do tego podeszła Potem padło drugie pytanie, o karmelowe i określenia zacierania w ziarnie - o ile poprzednicy wyjaśnili o co chodzi, to dla pełni dyskusji podlinkowałem eksperyment z próbą jodową.
  2. No to widzisz jednak się czegoś nauczyłeś...Co do tematu wydaje mi się że jednak skrobia dalej tam jest, chociaż w mniejszej ilości. Pomniejszonej o to co się zweglilo. Nie wierzę że wszystko uległo spaleniu, inaczej można by sypać sadzę. Wysłane z mojego Lenovo A6020a40 przy użyciu Tapatalka Wiesz... zawsze możesz zrobić próbkę i dodac trochę jodyny już na forum był opis takiego eksperymentu i wyszlo że w karmelowych słodach skrobia jednak jest. http://www.piwo.org/topic/369-warzenie-z-ekstraktem-i-ziarnami-specjalistycznymi/page-2?do=findComment&comment=89570
  3. Znalazłem dziś zapomniany fermentor z czymś na kształt american stouta, zrobionego z wysłodzin po RISie. Stał sobie od połowy marca, bo po fermentacji nie odważyłem się go butelkować. Przyczyną było piekące odczucie z tyłu gardła, trochę jak zalegająca, ostra goryczka - ale skąd, przy chmielach dodawanych na ostatnie 10'... Spodziewałem się, że trochę osłabnie z czasem, ale minęło kilka miesięcy i niewiele się zmieniło. Poza tym, smak trochę palony, trochę karmelowości, czekolady. RIS, z tego co próbowałem, jest pozbawiony tego pieczenia. Już po gotowaniu brzeczka miała ten ostry posmak, niestety nie próbowałem jej przed gotowaniem. Jakieś pomysły, skąd się to wzięło? Szczegóły: zasyp (ojej, jaki przekombinowany, był w tym pierwiastek sprzątania magazynu ): pilzneński - 1,5 kg pale ale (różne słodownie) - łącznie 3kg monach I - 1 kg monach II - 1 kg caramunich II - 0,5 kg carafa I special - 0,4 kg palony jęczmień - 0,15 lub 0,3 kg (był problem z wagą, OIDP) płatki owsiane - 0,75 pale chocolate - 0,35 amber - 0,3 zacierane na słodko, ok. 70*, pH 5,5, o ile mogę wierzyć paskom. wysładzane bardzo gorącą wodą (75-80*, miałem problem z bajzlem w kuchni) - wysłodzin wyszło 14 l, 8 blg, odparowałem w czasie gotowania do 10-11 l. Chmielone było: palisade+eureka (po 5g) - 10' - po 10g - 5' - po 10g - 0' - po 15g - w czasie chłodzenia , w ~80* - całość stała ok. 40 minut, zanim dochłodziłem do 20-kilku stopni. Zadałem łyżkę gęstwy FM13, wstawiłem w 16°C i przez następne dni temperatura otoczenia była 16-18*. Dziś wykonany pomiar wskazuje, że odfermentowało do 1,5 blg.
  4. Tak, wszystko. w MrMaltym jest taki suwaczek, który pozwala oszacować i uwzględnić, że w gęstwie jest więcej/mniej śmiecia i wody.
  5. 1. praktycznie każda fermentacja wygląda inaczej. przykładowo, drożdże, które innym uciekały z fermentora tworząc 10 l piany, u mnie dały ledwie 1-2 cm wartstwę. Ważne że działa; dolna fermentacja jest mniej widowiskowa i wolniejsza, wiec to ma prawo tak wyglądać. 2. Zdecydowanie dłużej - jak mówię, dolniaki są wolniejsze, poza tym potrzebują po sobie dojeść; zresztą, nawet ten tydzień z oryginalnej isntukcji jest mocno kontrowersyjny 3. Po prostu burzliwa i cicha odbędą się w tym samym fermentorze nic w tym złego, wręcz przeciwnie. Przetrzymaj piwo w wiadrze kilka tygodni, w tym podnieś temperaturę w okolice 20 -stopni po zakończeniu fermentacji, potem lagerowanie (zbij temp tak nisko jak się da) i w butelki. Czy glukoza, czy cukier, różnica w ilości jest, ale niewielka (glukozy trzeba 5-10% więcej) - jesli sypiesz miarką do butelki po prostu daj te 4g - to i tak sporo. 24 h to taki przyzwoity czas startu, choć jedna saszetka drożdży + wysoka temperatura zadania = piwo może wyjść dość mocno estrowe.
  6. byłoby to takie proste: https://pl.wikipedia.org/wiki/Jon_amonowy ?
  7. Tańszy i zgrabniejszy, bo ma tylko jedną belkę w pionie i można zjechać całym mechanizmem kapslującym w dół (a nie tylko prętem z głowicą, jak w Grifo HD). Tylko przełożenie na dźwigniach jest trochę za małe, trzeba użyć siły przy kapslowaniu (choć może to kwestia wyrobienia głowicy, po 200+ butelkach chodzi jakby lżej). No i ma magnes w głowicy, a z pomocą głowicy z allegro zaciska także kapsle 29 mm.
  8. takiego przełomu jeszcze nie widziałem kłaki centymetr-póltorej, a widzę że po garze wala się parę takich po pięć cm :D

    1. Pokaż poprzednie komentarze  1 więcej
    2. paradox

      paradox

      a to prawda. Ale też mam wrażenie że kalkulator PPPP jakoś tak zaniża o kilka EBC, przynajmjiej tak u mnie wychodzi.

       

      Z drugiej strony, raz jak robiłem stouta, to brzeczka przednia ledwo brunatna była O.o Dopiero podczas wysładzania pokolorowała się na nieprzejrzystą czerń.

  9. Gdzieś mi się obiło o uszy że cola w szklanych butelkach jest przeznaczona dla gastronomii. Dlatego w sklepie ciężko dostać, a w Makro mogą mieć.
  10. Nie mam parcia, skrzynki które mam na razie wystarczą, a butelek o,33 nie mam dużo - w tym momencie praktycznie tylko RIS stoi od maja w przeglądzie dostępnych na rynku butelek 0,33 i 0,25
  11. Wziąłem skrzynkę po coli i wrzuciłem do niej dwie wysokie butelki - longneck i nieco wyższa vichy 0,33 (lub podobna, w każdym razie Belgowie leją w te butelki). W załączniku foty Brązowy kapsel skrajnie z tyłu to longneck, żółty malowany to vichy. Obie bez problemu się mieszczą, kilka cm brakuje do wysokości skrzynki - sądzę, że kolejna wejdzie na tą bez problemu. Tylko te skrzynki są trudno dostępne - robiłem kumplowi prezent ze skrzynki Nuka-Coli , więc szukałem tej skrzynki z colą aż nie znalazłem na Frisco. Nie mam pomysłu skąd wyhaczyć kontener luzem
  12. Wydaje się, że wskazanie do "cichej" w osobnym naczyniu to wcześniejszy zbiór gęstwy, chmielenie (ew. inne dodatki) na zimno, dodatkowe klarowanie (np. żelatyną, być może cold crash), dłuższe dojrzewanie (ale powyżej kilku[nastu] tygodni lałbym w szklany balon). Piszę "cichej" (w cudzyslowiu), bo ona następuje płynnie po burzliwej i trwa tyle ile trwa, a nie że zmiana naczynia to zmiana fazy fermentacji
  13. ja robię podchody do skrzynki po coli 0,25, chociaż jeszcze nie mam pewności czy longnecki i inne butelni małej pojemności nie będą zbyt wysokie.
  14. Mój RIS 27 blg po półtoramiesięcznej fermentacji na gęstwie FM13 (w dużej ilości) nagazował się w tydzień - pomimo, że kalkulatory podpowiadały że zawartością alkoholu zbliżam się do ich granicy.
  15. Jak to mówią - wylać zawsze zdążysz. Jeśli problemem faktycznie jest kwas, to bym zaryzykował łyżeczkę lub dwie kredy do wiadra na dzień, dwa i sprawdzić co z tego wyszło. Względnie soda oczyszczona, czyli wodorowęglan sodu - działanie podobne, a ile łatwiej się rozpuszcza! Nie wiem jaka ilość będzie odpowiednia, ale uważałbym żeby nie przesadzić - z eksperymentów piekarniczych pamiętam że nadmierna ilość w/w środka daje dziwny chemiczny posmak
  16. Kredy, czyli węglanu wapnia, o którym pisał Bourdell,narzekając na słabą rozpuszczalność w wodzie która jest rzędu kilkunastu mg/l. Czyli nawet wiadro wody nie rozpuści łyżeczki kredy... Wydaje się, że mechanizm działania węglanu wapnia aka kredy polega na chemicznej reakcji z kwasem i trzeba by sypnąć właściwą ilość kredy bezpośrednio do wiadra z piwem w celu podbicia pH. Oczywiście,przy założeniu że odczucie kwaśności wynika z niskiego pH, a nie własności smakowych samego ekstraktu żytniego
  17. Wykazywałem błąd w ostatnim zdaniu poprzedniego posta - ilość drożdży ma niewiele wspólnego z granatami, a w odfermentowanym piwie w oóle nic. Rady jak zrobić pojawiały się już w wątku. Jak nie dysponujesz dobrą, czystą gęstwą, to bierz dobrze uwodnione suchary, albo zrób sobie starterek z odrobiny ekstraktu. Moim zdaniem, kluczowe będzie użycie tego samego szczepu drożdży, ew. takiego, który wytrzyma alkohol, a nie lubi jeść wielocukrów. Z tego co wiem, Fermentis F-2 do tego służą, drożdże winiarskie też się nadają (ale zapomnij o odzyskiwaniu drożdży z butelek, jeśli przyszłoby Ci do głowy.). A być może nagazowałoby się i bez tych manewrów, tyko na samych drożdżach zawieszonych w piwie. Być może.
  18. Pokutuje pogląd, że im więcej drożdzy, tym mocniej nagazuje się piwo (aż do granatów). Tymczasem, im więcej drożdży, tym szybciej nagazuje się. Jeśli piwo jest właściwie dofermentowane, nie ma powodu, dla którego większa ilość drożdży miałaby dojeść coś więcej nż cukier do refermentacji.
  19. Kiedyś to oglądałem, ale z tego co pamiętam, to nie ma tam sugestii, które płatki dają najciekawszy efekt, a mnie w gruncie rzeczy o to chodzi. Ale dzięki za przypomnienie, zerknę na to jeszcze raz.Ale było sporo o tym co jaki daje efekt... Z konkluzją (przynajmniej tak zapamiętałem) że najfajniej w większości piw wychodzą średnio/średnio-plus opiekane.A tak w ogóle, to po przelewaniu piwa znad płatków, gdzie pływało dużo wiórów i tego typu śmiecia, następnym razem wezmę kostki i po prostu potrzymam dłużej na nich piwo. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk Wystarczy pończocha do przefiltrowania. Kostki są dobre ale na kilka miesięcy leżakowania. Ja i tak nie kupuję idei wrzucania drewna do piw, które nie wymagają tych kilku miesięcy dojrzewania. Typu RIS, porter, lambik, flandersy. Więc mi wszystko jedno. Pończocha... Ha, może i to jest myśl. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
  20. Kiedyś to oglądałem, ale z tego co pamiętam, to nie ma tam sugestii, które płatki dają najciekawszy efekt, a mnie w gruncie rzeczy o to chodzi. Ale dzięki za przypomnienie, zerknę na to jeszcze raz. Ale było sporo o tym co jaki daje efekt... Z konkluzją (przynajmniej tak zapamiętałem) że najfajniej w większości piw wychodzą średnio/średnio-plus opiekane. A tak w ogóle, to po przelewaniu piwa znad płatków, gdzie pływało dużo wiórów i tego typu śmiecia, następnym razem wezmę kostki i po prostu potrzymam dłużej na nich piwo. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
  21. Przy zdrowych drożdżach, czemu nie... Mi się RIS 28* nagazował w tydzień, aż byłem zaskoczony.
  22. Na youtube jest prelekcja Czesława Dziełaka w temacie dębu w piwie. Wynika z niej, że odpowiedź na każde z Twoich pytań brzmi "to zależy". Generalnie polecam poświęcić te półtorej godziny, czy ile to trwa, i przyswoić sobie tę teorię - dużo łatwiej będzie Ci zdecydować w którą stronę chcesz iść.
  23. No nie byłbym tego taki pewien - http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/miod-zabija-bakterie-lepiej-antybiotykow . https://sites.google.com/site/pszczelarzejg/ciekawoski-i-informacje/miod-a-bakterie . http://biotechnologia.pl/farmacja/miod-skuteczny-na-oporne-bakterie,13942 To jak wytłumaczysz, że miód sam potrafi czasem zafermentować? O ile mi wiadomo, warunkiem koniecznym jest, by miód zawierał dużo wody (wciągnął z powietrza, był oszukany). Jeśli przez to straci właściwości, to na miodzie może się rozwinąć cokolwiek z powietrza, przetrwalników... Pytanie, ile z tego syfu jest w miodzie i jak dużego ryzyka jest czynnikiem. Zapewne da się nim zarządzić, skoro ludzie z sukcesami robią niesycone miody.
  24. Z mojej (skromnej i teoretycznej) wiedzy o miodosytnictwie, wynika że miód, rozcieńczony wodą do mniej-więcej docelowego BLG, gotuje się krótko i zbiera z niego pianę. Ma to szczególne znaczenie przy lżejszych miodach i mniejszych balingach, podobno trudno w ogóle zrobić dobry, niesycony (=niegotowany) lekki miód. Tutaj przestaję sie już mądrzyć i odsyłam do google, hasło "sycenie miodu". Na szybko przejrzałem co internet wie o pasteryzacji miodu i nie czuję, że dowiedziałem się czegoś wartościowego. Myślę, że wchodzisz częściowo na terra incognita, częściowo na lekko zbadany przez ludzi od piw miodowych (poszukaj na forum w zapiskach). Co jedno, miód dodany do refermentacji (i w takiej ilości) raczej nie wniesie istotnego aromatu. Dodanie miodu na którymkolwiek etapie spowoduje, że drożdże go zeżrą do zera, w najlepszym razie zostawiając aromat. Jeśli chiałbyś miodowo słodki cydr (a zdaje się, że w taki eksperyment celujesz), to chyba najlepszym (ale pracochłonnym) wyjściem jest dodać sporo miodu do butelkowania, pozwolić refermentować parę dni, kontrolnie codziennie spijać butelkę, a gdy nagazowanie będzie w punkt wszystkie butelki spasteryzować. Niedawno ktoś na forum relacjonował taką technikę robienia radlera.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.