Jak zaplanowałem tak zrobiłem, nie było tak źle jak @monodem "straszył" Dorwałem kegi 20l z odkręcanym fittingiem. W jednym, planowanym do fermentacji, odciąłem rurkę i zrobiłem floating dip tube by można było odebrać młode piwo znad drożdży oraz chmielin. Fermentacja przeszła bez problemów, co2 odprowadziłem przewodem piwnym podpiętym do głowicy, drugi koniec umieszczony w słoiku z wodą. Chmielenie bez problemów ale... Wpadłem na pomysł by po chmieleniu na zimno zdjąć głowicę. Żeby dwutlenek nie uchodził z kega, zostało wiecej aromatu, może się lekko podgazowało no i nabite ciśnienie "samo" przetoczy mi później gotowe piwo do drugiego kega. Nie udało się. Przy pierwszej próbie przetoczenia piwa cała wolna przestrzeń w kegu wypełniła się natychmiast pianą z chmielinami i tylko to leciało do drugiego kega. Spuściłem ciśnienie, wsadziłem keg z powrotem do lodówki, założyłem znowu rurkę i pozwoliłem mu się przez weekend odgazować. Po odgazowaniu przetoczenie poszło prawie bez problemów. Mimo, że dip tub był zanurzony w piwie to do drugiego kega nie przepływało samo piwo tylko też sporo pęcherzyków gazu, a przy kilku ostatnich litrach piwo się zatrzymało i płynął sam gaz. Winne okazało się połączenie silikonowego wężyka oraz fittingu, zrobione było tylko na wcisk, ciśnienie musiało spłaszczyć w tym miejscu wężyk i rozszczelnić połączenie. Teraz myślę, że także to mogło być winą fiaska pierwszej próby przetoczenia. Ale jak to mówią "taki problem to nie problem", zastosuję jakąś dwuzłączkę i będzie ok.
Mimo tych "usterek" próbę uznaję za bardzo udaną. Na upartego po 2 tygodniach można pić świeże piwo. Nie martwię sie o żadne nieszczelności fermentora. Po dodaniu chmielu powietrze wydmuchuję odrobiną co2. Przetoczenie to kilka minut, tak samo nagazowanie piwa.