Skocz do zawartości

Rheged

Members
  • Postów

    155
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Rheged

  1. Był dzień rozlewu, była świeża gęstwa, więc postanowiłem po raz drugi uwarzyć coś w kotle. Wybór padł na American Amber Ale, ulepszoną recepturę warki numer 5. Nie będę tutaj przytaczał przygód z kotłem, oprócz tego, że tym razem bardzo pozytywnie. Szczegóły są w wątku poniżej, link prowadzi do konkretów, zapraszam tam, by nie powielać treści. 

     

     

    Tymczasem przepis na American Amber Ale, czyli Fischer Random Chess 2:

     

    - słód pale ale 4,1 kg

    - słód monachijski 1,2 kg

    - słód carared 0,55 kg

    - słód caraaroma 0,15 kg

     

    Stosunek wody do słodu 4,5:1, na zacier 27 litrów wody, na wysładzanie 6 litrów wody.

     

    Zacieranie 62 stopnie 30 minut, 72 stopnie 30 minut, wygrzew 76 stopni 5 minut. Wysładzanie wodą o temperaturze 78 stopni.

     

    Otrzymane 27 litrów 13,6 BLG gotowałem 60 minut.

     

    Chmielenie:

    - na 53 minuty simcoe 15 gram 12,8% AA

    - na 13 minut 15 gram chinook 13%AA i talus 15 gram 9,3% AA

    - na 5 minut chinook 10 gram i talus 20 gram

     

    IBU 38, BLG końcowe 14,9 w 24 litrach. Do fermentora 20,5 litra (0,5 litra strat, białek więcej, patrz link do przygód z kociołkiem). Chłodnicą od 100 stopni do 27,5 stopnia w pół godziny. Dalsze chłodzenie w torbie izolacyjnej ze zmrożoną wodą w butelkach pet. Drożdże zadane o 1:40 31 maja 2024 - gęstwa po US-05, około 200 ml na oko.

  2. Drugie warzenie na kotle i jakże inne wrażenia. Oczywiście powstał problem, ale żeby tylko takie problemy mieć. W skrócie - przebiłem założone parametry i to srogo.

     

    Nauczony poprzednią wpadką postanowiłem po pierwsze wysładzać, po drugie dać odpowiednio mniej wody, po trzecie dać więcej słodów. Ostatecznie dałem 6 kg słodów do 24 litrów wody. Szybko okazało się, że martwa przestrzeń 10 litrów pod koszem zaciernym daje znać, bo zacier w momencie stał się okrutnie gęsty, tak, że nie dałoby rady mieszać. Więc na szybko ratowałem sytuację i dolałem 3 litry wody. Postanowiłem te 3 litry odjąć od wysładzania (miało być 9 litrów, wyszło 6 litrów). Było jak to w sterowni reaktora w Czernobylu - not great, not terrible. Dało się mieszać, a że w ramach prezentu na Dzień Piwowara kupiłem drewnianą chochlę, no to niechaj sprawdza się w boju.

     

    Zmierzyłem temperaturę w koszu, aby zobaczyć jaka jest różnica - i po minutach 5 różnica była około 6 stopni, na dole 62, na górze 56. Ok, puściłem pompę. Zacierałem na mocy 1600 W, bojąc się o te wcześniejsze przypalenia. Po jakichś kolejnych 10 minutach temperatura się wyrównała - wniosek jest taki, że będę robił przerwy białkowe (o tym zaraz) albo od razu dawał znacznie wyższą temperaturę i puszczał pompę, a także mieszał, aby wyrównać temperaturę. Mieszałem znacznie więcej w trakcie zacierania niż bym chciał, ale dlatego, że nie chciałem przypaleń, no i chciałem odpowiednią ilość BLG osiągnąć.

     

    Po wszystkich przerwach w zacieraniu wygrzew i 6 litrów wody na wysładzanie. Najpierw przez pompę przepuściłem około 4 litrów na górę kosza, a potem te 6 litrów wody. Nie na raz, ale w sposób quasi-ciągły. To znaczy jak widziałem, że mniej kapie, to chlust litr (na chochlę, która ma dziurki, powoli lejąc) i czekamy. I znowu. Po wszystkim poszedłem na zasłużonego papierosa i niech kapie.

     

    Wyszło mi 27 litrów niebezpiecznie wysokie brix według refraktometru, więc odlałem do menzurki i szybko schłodziłem, by sprawdzić spławikiem. I tutaj warto przytoczyć parametry, które założyłem.

     

    27 litrów po wysładzaniu miało być - jest. 13 BLG miało być docelowo po gotowaniu, więc około 10,5 BLG po zacieraniu. Tymczasem wyszło mi 13,6 BLG.

     

    No że byłem w szoku to jest mało powiedziane.

     

    Gotowanie więc na godzinę, na 1800 W, tak aby nie odparowało za dużo. Ostatecznie odparowało 3 litry, świetnie. Wyszło BLG ostatecznie 14,9. Strat w kociołki 4 litry białek i tego typu mułu. Dodatkowo chmieliłem w woreczkach, które wrzuciłem do hop spidera. Zdziwiłem się, jak dużo mułu było w hop spiderze, brzeczka wyglądała super. Zlewałem więc po chłodzeniu i wyszło 20,5 litra, 0,5 litra tych białek też wlałem, a co!

     

    Po dalszym chłodzeniu już w wiadrze, do czasu zadania drożdży nie oglądałem co mi wyszło. Wreszcie wyjąłem wiadro, aby napowietrzyć przed zadaniem gęstwy, a tu jakieś 3 litry białek.

     

    Prawdopodobnie weszły do fermentora przez kranik przy zlewaniu, odkręciłem bowiem na pełny. No nic, kolejna nauczka na przyszłość.

     

    I teraz moje wniosku, zapraszam też do dyskusji.

     

    Po pierwsze stosunek wody do słodu to minimum 4,5:1. Po drugie wysładzać naprawdę warto. Po trzecie ostrożnie przy zlewaniu. Po czwarte 1600 W na zacieranie i 1800 W na gotowanie (ewentualnie +200 W jak trzeba).

     

    Po wprowadzeniu odpowiednich poprawek do własnego pliczku w excelu, opartego na PPPP wyszła mi wydajność 80%. O 10% więcej niż poprzednio. I co najważniejsze - zabrudzenia faktycznie pojawiły się w miejscu przypaleń, ale nie wpłynęły na smak brzeczki oraz zeszły od razu po gąbce z płynem do mycia naczyń, jeszcze zanim puściłem czyszczenie na coobra vwp.

     

    Nie czuję, abym wszystko wiedział, ale moje doświadczenia mówią jak sądzę sporo. Oczywiście nie są one zaskakujące, ale jak człowiek sam nie sprawdzi, to wie tylko teoretycznie. Może komuś ta podróż się przyda. Korzystajcie. Jak macie pytania, śmiało.

  3. Kupiłem coobra vwp, środek do czyszczenia i postanowiłem doczyścić nim całość, zgodnie z instrukcją, tylko zamiast 10 litrów wody dałem 20 i dwie łyżeczki środka. Wszystko 20 minut w 60 stopniach, płukanie, wylanie wody, jeszcze raz płukanie. Pompa była włączona cały czas na mały przepływ, grzałka na 1800 W. I o całej procedurze widać odbarwienia na dole tam gdzie grzałka i gdzie było przypalenie. Nic strasznego, nie będę tego szorował, ale ewidentnie naruszyłem stał nierdzewną. Zobaczymy co dalej, przy następnym warzeniu planuję na 1600 W grzałkę ustawić. Temperatura po osiągnięciu 60 stopni i wyłączeniu grzałki jeszcze rosła przez pompę, ale nie wyżej niż 1 stopień, więc pewna nauka z tego płynie, a ja postanowiłem się podzielić swoimi błędami.

  4. Nie boicie się o przypalenie przy działającej pompie podczas podgrzewania? Wydaje mi się, że to jeden z elementów, dzięki któremu przypaliłem dno. Choć i tak najpewniejszym jest zbyt wysoka moc grzałki, ale jednak. Aż upewniłem się w instrukcji i jest napisane, żeby nie włączać pompy podczas podgrzewania brzeczki. No ale w sumie to po co ona by była? Do wysładzania? Pytam tak serio, jako nowy użyszkodnik tego potwora.

  5. 31 minut temu, arek-lin napisał(a):

    Zastanawiam się, czy taki kociołek uciągnie 10 kg słodu na raz i warkę około 42-26l?

     

    Na spokojnie uciągnie. Docelowo gdy jakoś w nieoznaczonej teoretycznej przyszłości zainwestuję w odpowiednie miejsce do prowadzenia fermentacji (na razie torba izolacyjna i chłodziwa typu zmrożona woda w butelkach pet), to będzie to miało ewidentny sens. Do tego cena była bardziej niż zachęcająca i doszedłem do wniosku, że lepiej więcej, niż mniej. Nad wydajnością jeszcze popracuję.

     

    Jeśli temperatura po pompowaniu rosła pozornie, to słabo, bo jednak system to odczytuje i wprowadza w błąd. Natomiast nie można według producenta włączać pompy podczas grzania, więc pomiar zawsze będzie nieprawidłowy. No nic, pozostaje faktycznie mieszanie w kotle. Co i tak robię, bo o wydajność się wszak rozchodzi.

  6. W dniu 15.05.2024 o 20:45, Koora napisał(a):

    Takie regulatory jak podłączysz lodówkę, to musisz ominąć termostat chyba że lodówka schodzi do takiej temperatury jaką chcesz

     

    Możesz to wyjaśnić? Bo sam się zastanawiałem nad takim regulatorem i właśnie zwątpiłem. Jak to zatem działa? Ja zrozumiałem, że termoregulator wyłącza lodówkę po osiągnięciu temperatury w ustalonych parametrach, a jak pójdzie wyżej, to ją znowu włączy. To nie tak?

  7. Kolejna warka w wiadrze, na nowym sprzęcie, Royal Catering 60 litrów, automatyczny kocioł, relacja bardziej sprzętowa poniżej. Mam do Was parę pytań w temacie tego kotła, także jeśli ktoś może coś poradzić, to będę wdzięczny, pytania w danym temacie, aby nie powielać zawartości.

     

    Sam przepis na świerkowe ale, które poszło na dziewiczą warkę kotła:

     

    Słody:

    - pilzneński 2,8 kg

    - żytni 1,3 kg

    - monachijski 0,8 kg

    - karmelowy 30 205 gram (dałem, bo była resztka w zapasach)

    - karmelowy 150 195 gram

    - caraaroma 177 gram

    - karmelowy 600 23 gramy (bo też była resztka w zapasach)

     

    Chmiele:

    - magnat 14% AA na 60 minut 15 gram

    - tradition 6% AA na 15 minut 20 gram

    - tradition 6% AA na 2 minuty 20 gram

     

    Świeżo zrywane młode pędy świerku 150 gram na 15 minut i 200 gram na 2 minuty gotowania.

     

    Planowałem 12 BLG i 26 litrów, IBU 27. Wyszło mi 10,5 BLG 22 litry (4 litry mętnej brzeczki z osadami w kotle, wylałem) i IBU 29. Lipy nie ma, będzie mniej alkoholowe i bardziej chmielowe oraz świerkowe, jest ok. Pierwsze koty za płoty i nauka kotła. Minus taki, że przypaliłem dno (ale doczyściłem sodą i octem), aczkolwiek w brzeczce brak oznak spalenizny. Chłodnicą w około 25-30 minut schłodziłem od 100 do 26 stopni, przelałem do wiadra, dalej chłodziłem w torbie izolacyjnej ze zmrożonymi petami wokoło do 21,5 stopnia, zadałem drożdże US-05 19 maja o 2:20 i chłodziłem dalej, aż do 16 stopni. Fermentacja ruszyła na wieczór tego samego dnia, dziś nad ranem ładna piana drożdżowa u góry.

     

    Z wniosków - chmiele i dodatki koniecznie do hop spidera (zakupiłem) i warzyć na maksymalnie 1800 W, aby uniknąć przypalenia.

     

     

     

  8. Zakupiłem kocioł zacierny, cena 1799 zł plus chłodnica około 250 zł. Kocioł ma możliwość podnoszenia mocy od 0 W do 3000 W. Ma wyjmowany kociołek z fałszywym dnem do zacierania, ma zewnętrzną pompę, regulowanie temperatury, timer, etc. Uwarzyłem w sobotę na nim świerkowe ale.

     

    Planowałem parametry finalnie na 26 litrów piwa o BLG 12. Biorąc pod uwagę wydajność na zwykłym garze dałem 80% i przeliczyłem się. Otrzymałem 26 litrów, owszem, ale 10,5 BLG, finalnie do wiadra i tak trafiło 22 litry, bo reszta to były osady białkowe, etc. Wydajność więc obliczyłem na 70% i się zgadza w excelu. Teraz parę uwag co do samego kotła:

     

    - po zakończeniu warzenia okazało się, że przypaliłem dno. Mogło to być spowodowane trzema rzeczami (nie wiem, która jest prawdą, mogą być wszystkie po trochu) - chmieliłem w woreczkach, a pędy świerki luzem i worki wraz z pędami opadły na dno i przypaliły i/lub moc na gotowaniu i podgrzewaniu dawałem na 3000 W, co prawdopodobnie było za dużo (myślę nad zmniejszeniem do 1800 W) i/lub pompa zbierała wodę za szybko, przez co grzałka przypalała dno. Ktoś ma pomysł? Doczyściłem wszystko roztworem sody oczyszczonej i octu do prawie zera, ale chciałbym uniknąć przypaleń w dalszej części. Jakieś porady?

    - nie wysładzałem, obliczyłem całość wody na zacier plus do wysładzania i całość wlałem. Być może zrobię tak jeszcze raz, ale następnym razem jednak odbierać będę brzeczkę z dołu lub pompą i będę przelewał kilka razy przez młóto, bo efektywność wydajności jednak mocno spadła moim zdaniem

    - ciekawy był fakt, że gdy osiągałem odpowiednią temperaturę zacieru i włączałem pompę, aby od góry brzeczka kursowała, to nagle temperatura wzrastała tak gdzieś po minucie o nawet 2 stopnie, nie wiem z czego to wynika?

     

    Generalnie zakup jest jednak na plus, aczkolwiek trzeba się sprzętu nauczyć. Ja planuję zacierać i gotować na max 1800 W i dokupiłem hop spidera (którego będę musiał sznurem przywiązać do czegoś, bo jednak ten kocioł jest wysoki i potężny, żodyn hop spider nie sięgnie brzeczki, gdy będę robił warki tak, aby osiągnąć finalnie około 22-26 litrów.

    kocio.jpg

    kocio2.jpg

    kocio3.jpg

    kocio4.jpg

    kocio5.jpg

    kocio6.jpg

  9. Wczoraj rozlany braggot - 30 półlitrówek oraz 8 razy 0,33. Drożdże dożarły do 3,1 BLG - zyskał smak. Finisz jest wytrawny w młodym piwie, choć słodycz jest. Belgijskie drożdże zrobiły belgijskość. Musi się poukładać w butelkach. Do nagazowania przez około tydzień, a następnie plan leżakowania, najmniej miesiąc. Być może jeśli moce przerobowe pozwolą to w jak najniższej temperaturze. Osadu i zmętnienia jest sporo, bo drożdże usilnie walczą, aby nie iść na dno. Trochę psuje to wrażenia estetyczne, ale trudno.

     

    Etykieta:

    braggot.png

  10. Saison zatrzymał się na 1,1 BLG, więc wczoraj coldcrash i dziś rozlew. 33 butelki półlitrówek, do nagazowania 2,8 syropem cukrowym. Poziom alkoholu 6,1% w smaku rozgrzewające, wytrawne, czerwone owoce, fantastyczne, zobaczymy jak się ułoży w butelkach.

     

    Jako, że od pewnego czasu miałem pomysł, a nadarzyła się okazja, gdyż nawiązałem kontakt z Pasieką Janowscy, to dziś poszedł Bragott! Przepis:

     

    - słód monachijski 2,6 kg

    - słód wiedeński 1,6 kg

    - słód karmelowy 30 0,2 kg

    - 2,5 kg miodu nawłociowego z Pasieki Janowscy

     

    Zacieranie w 17,6 litra wody:

    - 64-62 stopnie godzina

    - 7 litrów gęstego dekoktu odebrane z głównej brzeczki po 10 minutach - podgrzanie do 72 stopni na 10 minut, potem gotowanie 10 minut, powrót

    - 73-72 stopnie pół godziny

    - drugi dekokt gotowanie 6 litrów 10 minut, powrót

    - wygrzew 76 stopni 10 minut

     

    Filtracja i wysładzanie 11 litrów wody 76 stopni. Uzyskałem 21 litrów brzeczki 12 BLG, pachnącej chlebowo, ewidentnie podwójny dekokt zrobił robotę. Na tym etapie zastanawiałem się poważnie, czy nie zostawić tego tak i zrobić po prostu marcowe, ale cóż, skoro już tak się postarałem, to róbmy to dalej!

     

    Gotowanie 70 minut, po dziesięciu minutach dodane 20 gram Magnat 14% alfakwasów, tak, aby jakaś goryczka była, ale nie przykryła słodów i miodu. Miód dodany w 60 minucie gotowania. Oczywiście musiało się znowu zagotować, nie liczę tego czasu do całości, aczkolwiek około 10 minut to było. Dalsze gotowanie jeszcze 10 minut. Wyłączenie palnika, wyjęcie chmielu i chłodzenie.

     

    BLG 21,5, Ibu 25,5, 19 litrów. Po chłodzeniu do 22 stopni zadane drożdże - gęstwa po saisonie SafAle BE-134, około 300 mililitrów. W wiadrze ostatecznie 18,5 litra.

     

    Chodziło mi o zachowanie zasypu jak na marcowe, o podwójny dekokt, aby słody wyraźnie grały wespół z miodem. Brzeczka finalna bardzo słodka, chlebowa też, więc efekt osiągnięty. Drożdże takie, gdyż wysoko odfermentowują i mają dużą tolerancję na alkohol. Poza tym dodadzą swojego charakteru również, a podoba mi się ich profil aromatyczny i efekt smakowy. Uważam też, że miód nawłociowy jest absolutnie kozacki i nadaje się do takich zabaw. No i jest trudny do otrzymania, a także nigdy nie jest go za dużo, bo same pszczoły potrzebują go na zimę.

     

    Liczę na dalsze eksperymenty z bragottem, zobaczymy jak będzie fermentować

  11. Saison przepis:

     

    - 2,5 kg słód pale ale
    - 0,5 kg słód monachijski
    - 0,5 kg słód wiedeński
    - 0,5 kg słód żytni
    - 0,2 kg słód karmelowy 30

     

    Zacieranie w 17 litrach wody:
    - 64-62 stopnie godzina
    - 72 stopnie 10 minut
    - 76 stopni wygrzew 1 minuta

     

    Filtracja i wysładzanie:
    - 10 litrów wody 78 stopni

    Otrzymałem 21 litrów brzeczki 10,1 BLG.

     

    Gotowanie i chmielenie:
    - 60 minut chmiel Lubelski 6% AA 18 gram
    - 60 minut chmiel Fuggles 4,8% AA 5 gram
    - 5 minut chmiel Książęcy 7,2% AA 30 gram, pozostawiony 30 minut na chłodzeniu
    - czas gotowania godzina 32, aby odparowała odpowiednia ilość do 12 BLG

     

    Wyszło 16,8 litra o BLG 12,6

    IBU 26,2

     

    Zlane do fermentora 15 litrów z góry wężykiem napowietrzając, drożdże SafAle BE-134 zadane o 18:50 dziś w temperaturze 20 stopni. Plan jest taki, żeby codziennie podwyższać o jeden stopień aż do 25 stopni.

     

    Zamiast pszenicznego słodu zdecydowałem się na żytni, bo czemu nie? I przesadziłem trochę z gotowaniem, ale nic to, drożdże trochę poleżały wcześniej w lodówce, więc mniejsza ilość piwa akurat.

  12. 21 butelek zlane z syropem cukrowym do nagazowania 2,5, z witaminą C 3 gramy, aby aromat chmielu nie uciekł. Wydaje mi się, że mogłem więcej chmielu na cichą dać na te trzy dni, ale aromat jest i tak wyczuwalny. Rurka do rozlewu znacząco ułatwia cały proces. BLG zatrzymało się na 4, co da 5% alkoholu.

  13. W sumie to czy jest możliwe, aby piwo nie odfermentowało przy overpitchingu gęstwy? US-05, szybko zaczęły pracę, wysoka piana, a po 10 dniach z 13,3 BLG zostało 5,2. Przelałem na cichą, aby jeszcze cokolwiek i będę chmielił na zimno, może coś jeszcze spadnie. Fermentowane w temperaturze 17 stopni 5 dni, potem stopniowo wzrost do 20 stopni i ostatni dzień 22 stopnie.

  14. Summer ale przelałem na cichą po 10 dniach. Dość słabo odfermentowała gęstwa po US-05, bo z 13,3 BLG na 5,2, natomiast piwo jest bardzo smaczne już teraz. Plan jest jednak taki, aby postało jeszcze na cichej, a na ostatnie trzy dni 20 gram Simcoe, chociaż rozważam jeszcze 10 gram Columbus, aczkolwiek obawiam się, że wrażenie goryczy może być znacznie powyżej moich standardów.

     

    Ciekawe dlaczego tak niski procent odfermentowania? Może overpitching?

  15. W dniu 12.02.2023 o 17:49, fotohobby napisał(a):

    I kończąc dyskusję - nie jest prawdą, że "BIAB to niższa wydajność, bo nie wysładzasz" bo znam parę osób, które ważą w worku i wysładzają.

    Więc tez uważają, ze warto i że nie jest to kłopotliwe

     

    Dopiero to odczytałem, a to jest mój przypadek. Co prawda przesiadłem się na inny garnek, który uniemożliwia już warzenie w worze (zbyt szerokim wór nie ogarnie rantów), ale dokładnie tak robiłem) - zacieranie w worze, wór do fermentora (najlepiej dodatkowo na fałszywe dno), wysładzanie i wyciskanie. Wydajność koło 80%, przy okazji łatwo pozbyć się młóta. Do tej pory używam wora do przeniesienia zacieru do filtracji, nawet gdy nie zacieram już BIAB. I nie potrzeba mi sraczwęża.

  16. Mam ostatnio dzień rozlewu i warzenia jako dzień wspólny, ale chyba muszę przestać, bo to jednak sporo energii. Niemniej efekty są zadowalające i lepsze niż w przypadku zbierania gęstwy, odstawiania do lodówki, etc. Po kolei:

     

    Rozlew pale ale z dziką różą - 35 półlitrówek i jedno 0,33, nagazowanie do poziomu 2,6 syropem cukrowym, finalne BLG 3,5, co daje 5,25% alkoholu. Piwo smakuje bardzo dobrze na tym etapie, róża jest wyczuwalna w smaku i aromacie, chociaż jako tło. Pasuje mi to, goryczka też na tę chwilę odpowiednia. Etykieta poniżej.

     

    No i jako, że od razu chciałem gęstwę wykorzystać, to zanim nastąpił rozlew uwarzyłem i odstawiłem do schłodzenia coś na wzór luźnej wiariacji summer ale:

    - 1,522 kg słód pale ale

    - 0,810 kg słód wiedeński

    - 0,41 kg słód pszeniczny

    - 0,11 kg słód karmelowy 30

     

    Do zacierania 11,2 litra wody, słody wrzucone do 68 stopni:

    - 63,5-62 stopnie na 30 minut

    - 72 stopnie na 30 minut

    - 76 stopni 5 minut

     

    Filtracja i wysładzanie 7,2 litra wody. Otrzymałem 14 litrów 11,3 BLG. Gotowanie godzina. Chmielenie:

    - 9 gram Perle 5,4 % AA na 60 minut

    - 4 gramy Lubelski 6 % AA na 60 minut

    - 10 gram Columbus 14,8 % AA na 7 minut

    - 10 gram Simcoe 12,8 % AA na 3 minuty

     

    Chmiele pozostawione na chłodzeniu na 10 minut. 30 IBU, po gotowaniu zostało 11,7 litra. Do fermentora poszło ostatecznie 10,5 litra, napowietrzone zlewaniem wężykiem z góry i od razu zadane drożdże US-05 prosto z drugiego wiadra od róży po rozlewie, mniej więcej 1/3 tego, co było w wiadrze. Zadane w 15 stopniach parę minut przed północą 7 marca. Dziś rano 17 stopni i pracują, że aż miło.

     

    Będę to chmielił na zimno po burzliwej. Jeszcze nie wiem czym, może Mosaiciem? Jeśli tak, to nie wiem ile gram, ale to się jeszcze poszuka na forum, może ktoś mądry już to robił.

    różokrólowa.png

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.