No, chyba jako ostatni dotarliśmy wreszcie do domu
Byliśmy jeszcze wczoraj na zakupach, przytargałem w walizce 20 piw z Czech, umordowałem się przy tym nieziemsko. W drodze powrotnej wstąpiłem na "obowiązkowe" Brackie do Starówki po czym kompletnie zmordowani padliśmy spać bez kolacji (nie doczekaliśmy się na zamówioną pizzę - w końcu jak się kładliśmy to pizza spóźniona o godzine dotartła - podziękowaliśmy panu przez domofon...)
Piwa dotargaliśmy w całości chociaż z przygodami (ktoś autobusowi zajechał drogę - była latająca walizka i dachujący laptop - na szczęscie wszystko przeżyło, a nam się nic nie stało)
P.S. zdjęcia ja chciałem - zwłaszcza te, które pstrykała Marta. Zaraz się zgłoszę na priva.