Wypij
Members-
Postów
72 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia Wypij
-
Igorrodz zareagował(a) na odpowiedź w temacie: pierwsze piwo pszeniczne
-
Temperatura w górę i co tu teraz warzyć?
Wypij odpowiedział(a) na admiro temat w Wsparcie piwowarskie
Tak, to normalne. Suchy ekstrakt to nie to samo co glukoza i nie odfermentowuje w 100%. W stosunku do glukozy należy dodawać go więcej. Ile więcej? A to już zależy od producenta i rodzaju/partii produkcyjnej ekstraktu. Poza tym, daj drożdżom trochę czasu na wykonanie pracy -
Może uzupełnię, że zatrzaskiwać na głucho też nie ma potrzeby. Wystarczy wieko czymś dociążyć i będzie dobrze. Ilości CO2 produkowane podczas fermentacji burzliwej praktycznie gwarantują jednokierunkową wymianę gazową. Podczas cichej, za wyjątkiem okresów skrajnie gwałtownych zmian pogody, właściwie też.
-
Paczka oczywiście dla Win, co wcale nie było oczywiste.
-
Dawniej ekstrakt z orzechów był dostępny w Polsce jako domowej roboty nalewka orzechowa. Jakby co, to sezon na taką nalewkę wkrótce (potrzebne są zielone, ale już duże orzechy włoskie).
-
Zakładając wydajność na poziomie 75%, będzie pi razy oko 11°Blg (dla 22l). Na ile znam Kaszubów to będzie mało
-
Rozważania na temat piany i jej wpływu na goryczkę
Wypij odpowiedział(a) na coder temat w Wsparcie piwowarskie
Fajna odpowiedź, ale obok tematu. Zadałem konkretne pytanie o dalsze losy białek w pojemnikach zamkniętych i jestem ciekaw odpowiedzi. A najlepiej odsyłacza do tej teorii, żeby sobie doczytać. Powinowactwo alfa kwasów do białek oraz ucieczka białek z pojemników otwartych to osobne tematy. -
Rozważania na temat piany i jej wpływu na goryczkę
Wypij odpowiedział(a) na coder temat w Wsparcie piwowarskie
Czy owa teoria uchyla rąbka tajemnicy o dalszych losach tych białek? Gdzie się podziewają, skoro nie wracają do roztworu? Zagadnienie ciekawe zwłaszcza w przypadku pojemników zamkniętych... -
etapy dlatego, żeby wyciągnąć jak najwięcej cukru z młóta. Pomyśl, w czym łatwiej rozpuścisz cukier, w czystej wodzie czy w syropie? Koniec etapu zależy od metody wysładzania, przy wysładzaniu ciągłym po prostu spuszczasz brzeczkę przednią aż prawie odsłonisz młóto, po czym ciągle dolewasz wody w tempie takim samym jak upuszczasz. Wtedy koniec wysładzania określasz albo pomiarem gęstości brzeczki (poniżej 2 °Blg już nie warto wysładzać) albo kończysz wcześniej jak odbierzesz wystarczającą ilość brzeczki. Ja stosuję wysładzanie porcjami. Spuszczam całą brzeczkę przednią 'do sucha'. Potem nalewam kolejną porcję wody, mieszam, czekam parę minut na opadnięcie łusek i powtarzam proces. Przy filtrze z oplotu wężyka można się tak bawić.
-
Po prawie dwóch latach mogę powiedzieć, że wyszedł bardzo udany porter. Nadal ma mocną goryczkową nutę i jest to zdecydowanie 'męskie' piwo, ale smakuje wybornie (koledzy się dopominają o kolejną degustację a to już ma jakieś ślady obiektywizmu).
-
Wydaje mi się, że źródłem nieporozumień/niejasności jest niewłaściwa interpretacja tekstu. Należy chyba rozróżnić pojęcia cool (schładzać - zostajemy powyżej 0°C ) i freeze (zamrażać - schodzimy poniżej 0°C). W cytowanym opracowaniu padają stwierdzenia, że należy drożdże schłodzić i przetrzymać w temperaturze około 4°C przez 48 godzin w celu zbudowania grubszej ściany komórkowej i nagromadzenia zapasów trehalozy. To na moje niewprawne oko wydaje się mieć sens. Tak zaadaptowane drożdże należy następnie szybko zamrozić. Właściwie, w obecności krioprotektanta należałoby chyba mówić raczej o witryfikacji niż zamrożeniu - przynajmniej taki jest cel szybkiego zamrażania - pominięcie krystalizacji i uzyskanie zeszklenia medium. Na marginesie, mam trochę różnych gęstw, zamrażanych 25/25/50% (gliceryna/woda/gęstwa - objętościowo). Najstarsze mają ponad 3 lata w zamrażalniku Kiedyś spróbuję je obudzić - kwestia wolnego czasu na eksperymenty.
-
Dezynfekowałem CLO2 w pomieszczeniu zamkniętym dwa razy w życiu: pierwszy i ostatni Wali chlorem że hej. Fakt, że jak się już rozłoży to ew. resztki mają neutralny profil smakowo-zapachowy, ale podczas odkażania zadbaj o wentylację.
-
Już nazwanie tego czegoś 'dokumentem' jest nadużyciem. Scenarzysta dołożył wszelkich starań, żeby u widza oglądającego to 'coś' pozostał określony przekaz i strach. Dobór mrocznego tła muzycznego daje pierwszy przekaz podprogowy. Potem masz animowaną wizję eksplozji reaktora, mroczne barwy jak z ponurej gry komputerowej i równie podobne efekty specjalne. Jak zobaczyłem odlatujący animowany dekiel reaktora a potem 'sięgającą kilometrów' kolumnę żaru to nie wiedziałem, czy oglądam Władcę Pierścieni czy Quake Dalej - przebitka na zdjęcia strażaków - no żesz kurczę, apel poległych to przy tym się chowa. Nazywanie tego zdarzenia katastrofą też jest nadużyciem. Katastrofa jest wtedy, gdy mimo najlepszych chęci projektantów, inżynierów, konstruktorów i użytkowników technologia nas zawiedzie (albo nieprzewidywalne siły natury zrobią nam kuku). Tu mamy świadome działanie człowieka (radzieckiego człowieka wojskowego - dodajmy), który z pełną świadomością nakazał wyłączenie wszystkich zabezpieczeń i przeprowadzał eksperyment 'co się stanie gdy...'. Nie lubię takich filmideł udających dokument a nastawionych głównie na sensację i postraszenie widza. Kiedyś czytałem naukowe zestawienie przyczyn i skutków zdarzenia w Czernobylu. Rzeczowe i bez emocji. Jest w sieci. Jak znajdę odsyłacz to podeślę. edycja 1: zupełnym przypadkiem trafiłem dziś na taką stronę: http://swiat-jaktodziala.blog.onet.pl/2,ID347296661,index.html ,to nie ten dokument, o którym wspomniałem wcześniej, ale liczby się zgadzają.
-
Mam chyba jeszcze w piwnicy lutownicę do rynien produkcji gniotsia-niełamiotsia Moc o ile pamiętam tak z 1.5kW Całkiem długie rynny lutowała jak złoto. Ale masz rację, palnik pewniejszy. Zresztą wystarczy palnik kuchenki gazowej, tylko trzeba pokombinować z umocowaniem całości bo inaczej rąk brakuje w krytycznych momentach.
-
To że jest dobrze spasowana to tym lepiej. Jedyny problem to odpowiednio silna lutownica bądź inny palnik Czyścisz powierzchnie lutowane z tlenków, smarujesz niewielką ilość pasty lutowniczej, spasowujesz oba elementy i podgrzewasz. Jak osiągną temperaturę topnienia lutowia po prostu przykładasz lut do szczeliny. Roztopi się i kapilarnie zostanie do niej wessany. Jeśli masz jakiekolwiek doświadczenie z lutowaniem powinno się udać za pierwszym razem.
-
Szczerze? niewarte oglądania. Wyjątkowo kliniczny przykład nierzetelnego dziennikarstwa goniącego za sensacją. Przynajmniej pierwszy odsyłacz. Po jego obejrzeniu na drugi już mi się nie chciało klikać.