Cześć
Warzyłem dzisiaj pierwszy raz w Grainfatherze. Co tu dużo mówić - świetna sprawa. Ogromna oszczędność czasu. Zwykle od rozpoczęcia podgrzewania wody do zadania drożdży mijało mi 6 - 7 godzin, dzisiaj zamknąłem się w 4. Co prawda nadrobiony czas straciłem na czyszczeniu kotła... Pod hopstopperem (od lewatywa8 - swoją drogą świetna sprawa) przypalił mi się chmiel i osady białkowe. Namordowałem się setnie...
Pierwszy raz miałem piękny przełom już przy 90 st., ale wydaje mi się to związane z korektą pH wody (dodałem 9ml kwasu mlekowego na 29l wody, mam dość twardą, pH 7,7).
Nie mogę narzekać również na wydajność - z 4,2 kg słodów (pilzneński i 0,2kg karmelowego) wyszło mi po studzeniu 23l brzeczki 13Blg. Wychodzi 98% wydajności. Nawet biorąc pod uwagę, że mogłem się pomylić przy pomiarze (chyba mam walnięty spławik, w czystej wodzie pokazuje -1) wychodzi 90%. Zobaczymy przy następnych warkach...
Podsumowując - naprawdę dobra rzecz, nie żałuję ani złotówki wydanej na ten kociołek.