Cześć,
Po kilku miesiącach cichej inwigilacji forum postanowiłem zacząć opisywać
aktywność mojego domowego browarku. Za dużo tego pewnie nie będzie
- żona, dziecko, 10h pracy dziennie - ale tak się wkręciłem, że czas musi sie jakoś znaleźć by uwarzyć
coś raz na 2 miesiące.
W ostatnie dni 2011 roku postanowilen zrobic mojego drugiego Weizena.
Warka #10 - 30.12.2011
2,9kg pszeniczny Wayermann
1,8 pilznenski Wayermann
0.25 kg Carapils Wayermann
Drożdże Wyeast 3068 Weihenstephan Weizen
Postanowiłem pierwszy raz zacierać dekokcyjnie w lodówce turystycznej:
- woda 13l.
- 30 min 44 st.
- 40 min 67 st.
- 30 min 70 st.
Filtracja(oplot):
- klarowanie - prawdziwa masakra, po 25 min nadal leciała breja poddałem się - wniosek - chyba za dużo pszenicy
- pierwszy odciek 20 Blg
- gęstość przed chmieleniem 11Blg
Chmielenie
30g Hallertau Hersbrucker 60min.
gęstość końcowa 12,2Blg
ilość piwa: 21l.
Chłodzenie 40min do 23st.
Zadanie 1-litrowego startera przygotowanego 2 dni wczesniej:
1 dzień puchnięcia w torebce + 1 dzień na mieszadle magnetycznym
Brzeczki nie napowietrzałem.
Temperatura otoczenia 21 st.
Po 12h fermentacja burzliwa pełną parą, bardzo duża piana.
Po 23h piwo chciało wyjść z fermentatora, chyba przesadziłem z tym starterem, przeniosłem pojemnik
w pośpiechu do wanny przed samym wyjściem na zabawę sylwestrową jak sie okazało dobrze zrobiłem.
Teraz się boję o zakażenie, nie otwieram, tylko rurkę umyłem i wyparzłem.
Poza piwem, dzień wcześniej po otwarciu paczki drożdży zaszczepiłem je do pięciu skosów
przygotowanych przed świetami. W ciągu tygodnia nic na nich się nie zalęgło więc chyba są sterylne.
Nigdy tego nie robiłem ale wygląda że cos na tych skosach wyrosło więc teraz
drożdżaki śpią sobie spokojnie w lodówce.