Aaa to zwracam honor. Niedoczytawszy zacząłem się ciskać .
Co do "buractwa" kelnerów stolicy kraju związkowego, to nie bierz sobie tego do serca. W gruncie rzeczy to są naprawdę bardzo fajne chłopaki. Tradycja wymaga takiej a nie innej postawy. W Schluessel byłem trzy lata temu. Kelner podszedł no i z miejsca wielka afera, bo mu dupę zawracam jakimiś pytaniami co do dania, które to podano do stolika obok. Koniec końców poszedł sobie i wrócił z tym ichnim altem w sekund pięć. Wziąłem się za tego alta a że obawiałem się gwoździ jak to miało miejsce w przypadku Frankenheima, niuchałem, przepłukiwałem zęby, rozsmarowywałem na nadgarstku przytykając kułak do nozdrzy, przyglądałem się zawartości trzymając literatkę pod światło itd. Nie umknęło to uwadze personalu. Kelner jakby nie ten człowiek, do rany przyłóż . A czy wszystko w porządku, a czy może coś jeszcze, a skąd to ja, a na jak długo. Na koniec poczęstował mnie jeszcze cennymi wskazówkami i wypłacił szczere "viel Spass". Sytuacja wyjęta z pierwszego wątku filmu "gangsterzy i filantropi". W sumie Schluessel jest spoko ☺.
Pytanie z innej beczki (Innego kega). Jak tam noworoczna warka?