Zauważyłem, że każdy piwowar umieszcza tu swoje spostrzeżenia i przygody związane z utratą dziewictwa. Nie mogę więc być gorszy i też mam zamiar się pochwalić
Zacznę od tego, że pierwotnie miał być Hefe-Weizen by Anteks, ale pewne zaistniałe okoliczności spowodowały uwarzenie czegoś innego.
Na początku wszystko szło zgodnie z planem (wyciągnięcie śrutownika, rozpakowanie paczki z BA), Ale gdy drugi raz dla pewności rzuciłem okiem na recepturę, wiedziałem, że dałem plamę. Chciałem uwarzyć 40l od razu wiec odpowiednio zamówiłem x2 więcej słodów, z tym, że nie wiedzieć czemu stwierdziłem, że 5kg słodu pszenicznego wystarczy skoro do jednej potrzebuje tylko 2,8kg. Całe szczęście, że pilzneńskiego zamówiłem trochę więcej. Śrutowanie poszło elegancko. Pilzneński grubiej a pszeniczny na mąkę (myślałem, że automatyzowanie tego procesu przez podłączanie wiertarki to przesada, ale teraz wiem, że jednak nie).
Tak więc zasyp wyglądał tak:
słód pilzneński 1,5kg
słód pszeniczny 2,5kg
Drożdże też musiałem dać inne bo tych z receptury nie znalazłem dlatego zamówiłem WB-06. Potem doczytałem, że spora część użytkowników forum narzeka na nie. No ale trudno stało się.
Warzenie przebiegło zadziwiająco dobrze. Ale potem przyszedł kumpel z pracy z angielską wódą i już nie było tak łatwo. Chciałbym się bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek zapytać czy popełniłem błąd wysładzając wszystko na jeden raz. Być może trochę z lenistwa trochę z niedoczytania wysładzałem całość od razu w fermentorze 30l przez wężyk 50cm i raz czy dwa wszystko porządnie przemieszałem. Nie ukrywam, że szło dość topornie ale miałem czas bo stosunkowo wcześnie zacząłem.
Po chmieleniu ok. 50-55g zmierzyłem Blg i wyszło mi 15 i ok. 37l. Dlatego przed zadaniem drożdży dolałem w sumie 3l wody mineralnej (nie wiem czy tak można) i wszystko ładnie ruszyło.
Podsumowując. Siedząc i czytając forum wydaje się to wszystko łatwe i przyjemne ale jak się zacznie robić to samemu wtedy wkrada się chaos. Pomimo tego, że w chacie bałagan straszny (are you f*** kidding me??) to sprawiło mi to ogromną frajdę. I chociaż zapomniałem zrobić próby jodowej oraz wstawić fermentorów do wanny na noc, a przeliczanie ilości potrzebnej wody czy wydajności to dla mnie na razie abstrakcja to mam nadzieję, że piwko będzie pitne.
Rozumiem, że fermentację chichą powinienem sobie odpuścić ale nie wiem kiedy lać do butli. Wiem, że WB-06 mają opinię żarłoków wiec ile powinno być Blg?
Już mam plan robić następną wareczkę bo TO naprawdę wciąga.
Pozdrawiam wszystkich.