Skocz do zawartości

r2less

Members
  • Postów

    77
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez r2less

  1. z grubsza 20L brzeczki 15% można rozcięczyć 5-6 litrami wody do 12%. Wniosek taki, że skoro 1kg lodu chłodzi o 5 stopni to ze 100 zejdzie do 70 stopni więc i tak lipa.

    Muszę się poprawić z tymi moimi 5 stopniami, bo liczyłem to kiedyś dla chłodzenia brzeczki z 30 do temperatury zadania drożdży. Kilo lodu schłodzi wrzącą brzeczkę bardziej, jak wyliczył kolega ktoZjarany o 8, a może i nawet 10 stopni. Lepiej (przynajmniej teoretycznie), ale szału nie ma.

  2. Ale nie w wydajności rzecz.

    Bardziej nurtuje mnie problem ewentualnego jakościowego wpływu na piwo.

    Rozrzedzenie brzeczki poskutkuje tylko mniejszą ilością piwa w piwie, ale jeśli wcześniej brzeczka odpowednio gęsta, to można sobie na to pozwolić. Sam ostatnio dodawałem mineranej jak się okazało, że przed fermentacją mam 13.5 Blg zamiast założonych 12.

  3. ok. a jak z podgrzewaniem? Nie będzie topił się styropian (stąd pomysł z warstwą aluminium od strony gara) lub ta karimata?

     

    No chyba, że używasz tej izolacji tylko do podtrzymania temperatury?!

     

    Ja akurat z podgrzewaniem nie mam problemu, bo używam kuchenki indukcyjnej, a od samego gara styropian się nie stopi. Izolację mam na stałe, pomaga i w grzaniu, i trzymaniu temperatury, i brzeczka szybciej odparowuje przy gotowaniu. W każdym razie cienka warstwa aluminium pod styropianem raczej mu nie pomoże.

  4. Zda to egzamin czy lepiej kupić karimatę lub tą piankę o której była mowa (tylko nie mam pojęcia gdzie to kupić/jak znaleźć)?

     

    Ja akurat zastowałem karimatę z Carrefoura (po przecenie 9,90 zł). Po odpowednim poprzycinaniu starczyło jej na dwa owinięcia gara. Problem mam tylko taki, że taśma silvertap mi się lokalnie odkleja, bo klej nie wytrzymuje podwyższonej temperatury. Ale gdybym już miał taki ekran zagrzejnikowy, to bym nim owinął gar ile razy się da, zgodnie ze "samozwijalnością" ekranu, bez wnikania po której stronie jest aluminium.

  5. Warzyłem coś na kształt Polish IPA (drożdze Danstar Notthingam) i nie planowałem klarowania żelatyną, bo w dotychczasowych kilku warkach przełom zawsze miałem porządny, a piwo klarowało się w miarę ładnie w butelkach. Tym razem przełom był prawie żaden, brzeczka do fermentacji poszła dość mętna, a na cichej piwo wygladało jak szlam. Dodałem więc ok. 7g żelatyny na 23 litry w temperaturze 20C, udało mi się schłodzić fermentor do 16C (na tyle mnie póki co stać). Skutek zaczynał być widoczny już po dobie zanim piwo schłodziło się do tych 16C. Po kilku dniach przy rozlewie do butelek piwo było idealnie klarowne i tak już zostało. Osad na dnie butelki jest minimalny - wręcz go nie ma, więc nie ma co się odrywać przy nalewaniu. Nagazowanie zgodnie z planem, piana gęsta. Mimo użycia mchu irlandzkiego, piwo mętnieje na zimno, ale to mi akurat nie przeszkadza. Tak się podjarałem tą żelatyną, że postanowiłem użyć jej w kolejnym piwie, w którym bardzo mi na klarowaności zależało.

     

    Następne piwo: belgijski trippel na Wyeast 1214 Belgain Abbey. Na cichej dodałem 5g żelatyny na 24 litry, temperatury podobne jak w poprzednim piwie. I nic... Nie wyklarowało się. Piwo powoli przejaśnia w butelkach, na dnie zbiera się osad, którego chciałem uniknąć.

     

    Żelatyna jest fajna :). Piwo klarowne, jakby szybciej dojrzewa, żaden z parametrów raczej się nie pogarsza. Dobrze działa również w temperaturach pokojowych. Same zalety. Nie wiem dlaczego drugie piwo się nie wyklarowało. Może minimalnie za mało żelatyny, może niektóre drożdże są niepodatne na klarowanie, może brzeczka gęsta to i sklarować trudniej. Następnym razem użyję żelatyny proporcjonalnie więcej uwzględniając również gęstość brzeczki, zobaczymy jak będzie.

  6. Skrobia pszenicy kleikuje w temperaturze niższej niż skrobia jęczmienia.

    Trzebaby wiedzieć w jakiej dokładnie, bo jeśli w około 70 C, to pewnie kleikowanie zachodzi dość powoli i to co się skleikuje na bierząco się scukrza.

    Efekt był raczej spowodowany większą dostępnością wstępnie skleikowanej skrobi na początku zacierania.

    Tego nie rozumiem.

     

    Moja krótka historia warzenia witbiera jest jednak taka, że jak pszenicy nie skleikowałem (gotując przez 20 minut), do zacieranie trwało wieczność, a jak skleikowałem trwało standardowo. Z tym, że kleikowanie, a potem studzenie pszenicy też jest kosztem.

  7. 72°C - 80' (do negatywnej próby jodowej)

    To dlatego, że mniej więcej w tej temperaturze przenica zaczyna się kleikować. Wcześniejsze skleikowanie skróciłoby tę przerwę do 20 min. Wiem, bo przez to przeszedłem. Zasyp miałem bardzo podobny.

  8. Z tego co wiem, to nie ma czegoś takiego jak prawa autorskie na przepis kulinarny (sos beszamelowy, czy ziemniaki z wody, a nawet na najwykwitniejsze niepowtarzalne danie z dzika autorstwa najznakonitszego francuskiego kucharza) O patentach na schabowego nie słyszałem. Receptura piwa w zasadzie to taki przepis kulinarny. To jeśli chodzi o kwestie, że tak powiem, "prawne".

     

    Zauważcie, że żaden sławny kucharz nie ogłasza, że "Jak ktoś ugotuje makaron tak i tak, to jest łajdak, bo ja to wymyśliłem". Myślę, że jeśli receptura jest upubliczniona, to można z niej korzystać bez ograniczeń. Ale oczywiście, zaprezentowanie czyjegoś pomysłu jako swojego i zgarnięcie za to laurów, to zwyczajna wiocha. I to chyba każdy czuje, bez wikłania się w prawne aspekty.

     

    Z innej jeszcze strony można wyobrazić sobie sytuację, że uwarzyło się piwo wg receptury Mistrza lepiej od samego Mistrza. I co wtedy? Głupio byłoby chyba nie pokazać tego światu, bo to strata dla ludzkości.

  9. Zdaje się, że ten problem może wystąpić w przypadku niewypłukania resztek środków zawierających podchloryn sodu (ACE itp.). Te środki wymagają płukania, ClO2 nie.

    Masz rację to podchloryn, a nie ClO2 w kontakcie z fenolami daje chlorofenole, czyli aptekę w piwie.

    W ostatniej warce problem wybitnie-niezaprzeczalnie apteczny miałem w jednej butelce. Nie mogę wykluczyć czy nie znalazły się w niej resztki jakiegoś domestosa. I to by potwierdzało powyższe.

    Natomiast reszta warki, jak i poprzednie trzy mają mdły jakby chemiczny posmak. W życiu takiego nie doznałem, trochę mi się z aptecznym kojarzy, ale może to pod wpływem lektur. Kolega 'mamdobreklapki' pisze o mydlanym - od biedy mógłbym tak go nazwać.

     

    Widzę że kolega z Gdańska, na jakiej wodzie warzysz (ujęcie)?

    Ja mam problem z piwem w smaku i aromacie mam "mydło", nie wiem czy bym nazwał to "apteką". Problem zanika z leżakowaniem. Moje podejrzenia padają na wodę, a konkretniej na chlor z instalacji wodociągowej.

    PS. Na spotkaniach w gdańskiej Degustatorni możesz zaczerpnąć porad doświadczonych piwowarów :) polecam

    Gdańsk-Morena! Witam kolegę :beer:. Chyba widziałem Twój post jak umawiałeś się z kimś na Morenie na degustację piwa, które czymś trącało. Mój 'aromat' jest dla mnie czymś tak nowym, że ciężko mi powiedzieć o nim mydlany, ale chyba tak samo mu blisko do mydła jak do apteki.

    Piwo z pierwszej wadliwej warki zaostało już wypite, mimo wad. Piwo z drugiej warki ma teraz 3 miesiące od butelkowania i powiem tak: wczoraj, po 2 tygodniach przerwy sięgnąłem po nie i ...jest lepiej. Natomiast z trzecią warką rozlaną 2 tygodnie temu jest gorzej. Ale tak jak pisałem w pierwszym poście, rozkład tego badziewa na butelki jest bardzo nierównomierny (stąd między innymi padło moje podejrzenie na ClO2), więc muszę jeszcze trochę podegustować. Ale może jeszcze z miesiąc poczekać?

    No i namierzałem się na spotkanie Degustatorni w ostatni czwartek, ale nie dałem rady ...

     

    Wątek jest już dość długi. Chciałbym wyrazić wstępnie ukształtowaną opinię, że to nie ClO2 zabija mi warki.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.