Skocz do zawartości

Mesive

Members
  • Postów

    448
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Mesive

  1. 21.03.2015

    Warka 18 - Citrus Saison 13,85°Blg

    Surowce:

    • pilzneński, Strzegom - 3,0 kg (59%)
    • monachijski I, Strzegom -1,0 kg (20%)
    • pszenica - 0,5 kg (10%)
    • bursztynowy 70 EBC - 0,3 kg (6%)
    • cukier biały - 0,3 kg (6%)
    • Sybilla, granulat 6,5% aa - 40 g
    • Citra, granulat 13,5% aa - 50 g
    • skórka pomarańczy, świeża - 30 g
    • MJ Belgian Ale, suche

    Zacieranie:

    • Pszenica namoczona przez noc, zblendowana, zalana 2 litrami wody i skleikowana przez zagotowanie. Następnym razem lepiej zblendować suchą i dopiero potem namoczyć, bo powstaje spory, kleisty glut i blender nie daje rady.
    • Ilość wody: 17,0 l - 1:3,5
    • 52°C - wrzucenie słodów
    • 52°C (białkowa) - 15'
    • 63°C (maltozowa) - 60'
    • 72°C (dekstrynująca) - 30'
    • 76°C - mash-out

    Wysładzanie:

    • wysładzanie 11 l wody

    Gotowanie: (60 min.)

    • FWH
    • 60' - Sybilla - 20g
    • 20' - Sybilla - 20g
    • 5' - Citra - 20g + skórka pomarańczy 30 g
    • chłodzenie chłodnicą

    Temperatura zadania drożdży: 18°C 
    Burzliwa: 7 dni, temp.: 20-21°C
    Cicha:  11 dni , temp.: 20-21°C

    OG: 13,85°Blg
    FG: --°Blg
    IBU: 28
    Alk.: --%
    Wydajność: 70%
    Objętość: 23 l
    Rozlew: --
    Refermentacja: --

    EDIT 2015-03-28:

    • Dzień 7: Ekstrakt - 7,6°Brix = 3,6°Blg. Przelano na cichą.
  2. 05.01.2015

    Warka 17 - Double Robust Porter 19,6°Blg

    Surowce:

    • pale ale, Strzegom - 2,6 kg (32%)
    • pilzneński, Strzegom - 2,5 kg (31%)
    • płatki owsiane błyskawiczne - 0,8 kg (10%)
    • monachijski I, Strzegom - 0,5 kg (6%)
    • cukier brązowy - 0,4 kg (5%)
    • pszenica palona - 0,3 kg (4%)
    • wędzony torfem - 0,2 kg (2%)
    • special B - 0,2 kg (2%)
    • karmelowy 35 EBC, Strzegom - 0,2 kg (2%)
    • karmelowy 50 EBC, Strzegom - 0,2 kg (2%)
    • czekoladowy 1200 EBC, Strzegom - 0,14 kg (2%)
    • Iunga, granulat 10,0% aa - 40 g
    • Lubelski selekt, granulat 4,5% aa - 30 g
    • Safale S-04, suche

    Zacieranie:

    • Ilość wody: 18,0 l - 1:2,25
    • 52°C - wrzucenie słodów
    • 52°C (białkowa) - 30' - spokojne wymieszanie słodów
    • 63°C (maltozowa) - 40'
    • 72°C (dekstrynująca) - 40'
    • 76°C - mash-out

    Wysładzanie:

    • wysładzanie 10 l wody

    Gotowanie: (60 min.)

    • FWH
    • 60' - Iunga 10% aa - 40g
    • 15' - Lubelski selekt 4,5% aa - 20g
    • 5' - Lubelski selekt 4,5% aa - 10g
    • chłodzenie chłodnicą

    Temperatura zadania drożdży: 16°C 
    Burzliwa: 13 dni, temp.: 19-20°C
    Cicha:  16 dni , temp.: 19-20°C

    OG: 19,6°Blg
    FG: 7,12°Blg
    IBU: 40
    Alk.: 6,45%
    Wydajność: 52%
    Objętość: 19,6 l
    Rozlew: 03.02.15 (18 l piwa)
    Refermentacja: 1.7 vol

    EDIT 2015-01-18:

    • Dzień 13: Ekstrakt - 12,8°Brix = 8,34°Blg. Przelano na cichą.

    EDIT 2015-01-25:

    • Dzień 20: Ekstrakt - 12,0°Brix = 6,75°Blg.

    EDIT 2015-01-29:

    • Dzień 24: Ekstrakt - 12,0°Brix = 6,75°Blg.

    EDIT 2015-02-03:

    • Dzień 29: Ekstrakt - 12,2°Brix = 7,12°Blg. Zabutelkowano do 40 x 0,33l + 5 x 0,5l + 6 x 0,4l = 18 litrów. Nagazowanie - 63 g cukru -> 1.7 vol CO2, w 22°C.
  3. 11.10.2014

     

    Warka 16 - Choco Porter 14,6°Blg

     

    Wywaliło mi BrewTargeta z reckami, więc mam tylko takie informacje, jakie zapisałem w kajeciku.

     

    Zacieranie:

    • Ilość wody: 18,5 l - 1:3,0
    • 56°C - wrzucenie słodów
    • 63°C (maltozowa) - 20'
    • 72°C (dekstrynująca) - 70'
    • 76°C - mash-out

    Wysładzanie:

    • wysładzanie 11 l wody

    Gotowanie: (60 min.)

    • FWH

    Temperatura zadania drożdży: 23°C (gęstwa S-04 od Kaszy po CDA, zbiór 1.)

    Burzliwa: 16 dni, temp.: 20-21°C

    Cicha: 7/17 (połowa warki) dni , temp.: 21-23°C

    OG: 14,6°Blg

    FG: 4,4/4,2°Blg

    IBU: -

    Alk.: 5,23%

    Wydajność: -

    Objętość: 21,75 l

    Rozlew: 03.11.14 (10 l piwa); druga połowa zainfekowana

    Refermentacja: 2.2 vol

     

    EDIT 2014-10-27:

    • Dzień 16: Ekstrakt - 8,8°Brix = 4,4°Blg. Przelano na cichą.

    EDIT 2014-11-03:

    • Dzień 23: Ekstrakt - 8,6°Brix = 4,2°Blg. Połowa zabutelkowana z 63 g cukru (2.2 vol). Wyszło 21 x 0,5 l + 0,4 l = 10,90 litra. Druga połowa leżakowana z 10 g płatków dębowych po Sherry Olorosso.

    EDIT 2014-11-14:

    • Dzień 34: Druga połowa zainfekowana. Do zlewu. Szlag!

  4. Warka 15 - Tasmanian Sour Ale.

    "Sour", bo oczywiście się zakaziło. Mam za swoją niecierpliwość i robienie piwa, gdy słoneczko za oknem przygrzewa do 33C! Nigdy więcej... W związku z tym nie ma sensu podawać jakichkolwiek szczegółów.

  5. Red Ale (Xenocyd):

     

    Barwa: Pod światło - wiśniowe, mega klarowne.

    Piana: Bardzo drobno pęcherzykowa, kremowa.

    Aromat: Ciężko coś wyczuć przez tą pianę - przebija się ciemny karmel, lekkie rodzynki. Brak wad.

    Smak : Goryczka niska do średniej, bardzo pijalne. W smaku jakaś nuta kwaskowata, nie przeszkadza, ale kojarzy się z jabłkami trochę (z zaznaczeniem na "trochę", może nawet lepiej użyć "odrobinę" albo "nieznacznie"... "delikatnie"?). Ciemny karmel z posmakiem zrumienionej skórki od chleba.

    Ogólne wrażenia: Bardzo pijalne... Baaaardzo. Pójdzie w 10 minut tylko dlatego, że jest średnio do wysoko wysyconego. Inaczej poszłoby w 3. Dzięki za możliwość spróbowania :)

  6. Whisky Stout ("BABA" na kapslu) ze spotkania w ZUP

     

    Kolor: czarne i nieprzejrzyste, prawdopodobnie trochę mętne.

    Piana: nikła, drobno-pęcherzykowa, brązowa

    Aromat: asfaltowa torfowość i paloność w bardzo przyjemnych proporcjach, z nutą kawową.

    Smak : Średnio-wysoko pełne, poziom spalonych kabli - 3 metry bieżące, co w skali Tesli oznacza, że więcej być nie musi, aby smakowało. Paloność wyraźna, lekko ostra i kwaskowata - mogłaby być niższa. Goryczka bardziej palona niż chmielowa, ale nie ściągająca. Wysycenie stoutowe; delikatna, usiłująca kontrować, słodkość; alkohol na szczęście nienachalny.

    Ogólnie: Wszystko super poza tą odrobinę zbyt wysoką jak na mój gust palonością. Po takiej poprawce piwo będzie wyborne.

  7. Na ostatnim spotkaniu wrocławskich piwowarów otworzyłem butelkę "100% peated ale" (wersja 1). Rozlaliśmy ją na ok. 15 osób. Każdy, kto tylko poczuł zapach z butelki, prosił o najwyżej łyka do kubeczka, dlatego trochę to trwało, zanim piwo zostało wypite. Można rzec, że jest typowo degustacyjne, pod tym względem, że naprawdę ciężko jest wypić więcej niż 50 ml. Dla niektórych nawet ilość o połowę mniejsza była sporym wyzwaniem. Aromat i smak niestety typowo szpitalny, bandażowy. Mimo ponad półrocznego leżakowania zapach nie poszedł w kierunku podkładów kolejowych, które lubię, ale został przy tej nieprzyjemnej antyseptyce. Myślę, że może jedynie w ciemnych piwach słód whisky tworzy kompozycję zbliżoną do spalonych kabli... Gdyby piwo było w 90% peated, a w 10% black, to może bym się nim zachwycał, a tak niestety muszę stwierdzić, że to nie dla mnie. Niemniej cenię sobie możliwość spróbowania takiego wynalazku i dziękuję za nią ponownie :)

  8. Smoked Porter #100 (Undeath) - nie z depozytu

     

    Barwa: Klarowne, czarne, pod mocnym światłem pojawiają się rubinowe.

    Piana: Drobno i średnio pęcherzykowa. W kolorze cappuccino. Początkowo obfita, potem redukuje się do kożuszka. Wysycenie pasujące do stylu.

    Aromat: Wyraźna, ogniskowa wędzonka. W tle lekkie nuty palone. Retronosowo podobnie.

    Smak : Przy pierwszym łyku dominuje wędzoność. Dopiero sekundę później pojawiają się lekkie nuty od ciemnych słodów, palonka raczej delikatna. Smaki te przeplatają się z alkoholem o rozgrzewającym charakterze, lekko spirytusowym, aczkolwiek nie jest to odczucie nieprzyjemne.

    Ogólne wrażenia: Zaskakuje mnie wędzonka, która nie uciekła po tak długim leżakowaniu, czego się obawiałem. Alkohol się ułożył (pamiętam, że Prałat pił to piwo od razu po tym jak je otrzymał na spotkaniu w ZUPie i skarżył się właśnie na ten element), paloność zredukowała (tu akurat trochę szkoda, ale cóż... tak już się dzieje ze stoutami). Ogólnie degustuje się bardzo przyjemnie, choć chyba zaryzykowałbym trochę więcej palonych słodów. Dzięki Undeath za możliwość spróbowania.

  9. Co za różnica? Jak piwo spędziło w depo w temperaturze pok. minimum miesiąc to parę dni w domu w tej temp. nie zrobi mu wielkiej różnicy

    Nie każde piwo spędziło w depo miesiąc i dobrze o tym wiesz.

    wszystko da się sobie wytłumaczyć na spokojnie, a jak nie to spotkajcie się i wyjaśnijcie w cztery oczy czy więcej...

    Ten post nie był do nikogo zaadresowany. Był wynikiem moich przemyśleń. Każdy z Was może się z nimi zgodzić lub też nie. Wydaje mi się, że swoją prośbę napisałem kulturalnie i bez przytyków. Tyle mojego w tym temacie.

  10. Znowu będzie, że się czepiam, ale piszę to dla dobra nas wszystkich. Niech nikt nie czuje się atakowany, bo posta kieruję do wszystkich.

     

    Drodzy Piwowarzy - szanujmy wzajemnie swoje wyroby. Wiem, że depozyt i te wszystkie degustacje, to tylko zabawa, ale nawet ona powinna mieć jakieś zasady. Chodzi mi o przechowywanie pobranych z depozytu piwek. Ogólnie, to jest gorąco lub jak dzisiaj - tak cholernie upalnie, że mam wrażenie, że szatan puszcza w stronę Ziemi bąki prosto z czeluści ostatniego kręgu piekielnego. Nie mamy wpływu na to jak skrzynka depozytowa jest przechowywana. Raczej nie stoi w chłodni. Od nas jednak zależy, jak piwo jest przechowywane po zabraniu go z depozytu. Traktujmy nasze piwa, niezależnie od tego czy im się należy czy nie, jak Westvleteren XII albo rarytas za tysiąc pięćset sto dziewięćset złotych, którego na całym świecie jest tylko 10 butelek. Wstawmy to piwko do lodówki/piwnicy/chłodni, szczególnie jeśli mamy zamiar zdegustować je dopiero za jakiś czas. Przecież ono przeżywa katusze!

     

    Nie zostawiaj psa w samochodzie ani piwa w temp. pokojowej ;)

  11. Skoro...

    Piwo przywitało mnie gushingiem. Nie wiele udało mi się uratować. Stąd degustacja w temperaturze pokojowej.

    (dzisiaj temp. pokojowa to min. 25C)

    ...to wcale nie dziwi, że...

    Na pierwszym planie, jak wyżej, rozgrzewający alkohol.

    Swoją drogą nie rozumiem ciągu logicznego - gushing->niewiele udało się uratować -> degustacja w temp. pokojowej. W skrócie: był gushing, więc trzeba było degustować w temp. pok.

  12. Przed gushingiem ostrzegałem. 24 godz. w lodówce załatwiają sprawę ;) Sprawę niedociśniętych kapsli badam od jakiegoś czasu - chyba Emily się wypaczyła i już nie daje rady. Zastanawia mnie to zielone jabłuszko - Krzysiek stwierdził, że jest delikatne, inni nie wyczuli wcale, a u Ciebie taka moc... Może jesteś bardzo silnie na nie wyczulony?

  13. @jaras - ja wybaczam :D

     

    @Undeath - dałem 2,7 kg słodu whisky, czyli prawie 50% zasypu. Dziękuję za obszerną recenzję i za zwrócenie uwagi na wady. Czepiaj się jak najwięcej - głównie po to daje innym ludziom spróbować moich piw, żeby usłyszeć bardziej obiektywną, niż moja, recenzję :)

  14. Coffee Stout (Xenocyd) - nie z depozytu:

     

    Barwa: czarne jak kominiarz podczas nocy polarnej, lekko mętne.

    Piana: Najpierw obfita (przegazowanie), o raczej dużych pęcherzykach, po 10 minutach (dłuuugo nalewałem to piwo) redukuje się do wysepek i obrączki, nie znaczy szkła.

    Aromat: średnio palona kawa, bardziej americano niż espresso, do tego palone słody i bardzo delikatne estry.

    Smak : Wyraźnie kawowe, ale paloność też jest mocno zaznaczona. Przyjemnie się uzupełniają te dwa smaki. Niestety dość mocno kwaskowate. Niżej średnio pełne, o nienachalnej goryczce pochodzącej trochę od palonych słodów, a trochę od chmielu.

    Podsumowanie: Przez tą raczej niską pełnię piwo wchodzi dość szybko. Albo ja miałem taką ochotę na stout :D Co do zmian, to postarałbym się jedynie następnym razem zmniejszyć kwaskowatość. Poza tym piwko bardzo dobre :)

  15. Chciałbym poinformować piwowarów, którzy mają mój Whisky Stout, ale jeszcze go nie pili, że wychodzi z butelki przy otwieraniu. Celowałem w niskie nagazowanie, a mimo wszystko wyszło inaczej. Nie jest to kwestia pojedynczych butelek, jak początkowo myślałem, o czym przekonują mnie kolejne recenzje i własne degustacje.

  16. ESB

     

    Kolor: czerwono-brunatne, lekko zmętnione.

    Piana: bardzo obfita, musiałem lać na trzy razy. Z jednej strony powód do dumy, z drugiej... jeśli ESB nie da się nalać na raz, to jest coś nie halo. Kremowa, po 10 minutach redukuje się do miłej dla oka pianki jak z cappucino grubości kilku milimetrów - piwo nie prześwieca przez nią, więc jest bardzo dobrze.

    Aromat: na pierwszym planie korzenno-ziołowy aromat angielskich chmieli. Jest bardzo dobrze. Dalej średnio ciemny karmel i przypieczona skórka od chleba. Delikatne estry kwiatowe. Tak chyba powinno pachnieć ESB :)

    Smak: średnia do niskiej pełnia, jest wyraźna, ale nie dominująca chmielowość, są melanoidyny, karmelu już mniej (ale to uważam za plus), goryczka kontruje słodowość, ale nie uderza młotem w gardło. Nie wyczuwam wad.

    Podsumowanie: brawo Marku :) Zacne piwko Ci wyszło, jest się czym chwalić. Zawsze dążę do ideału, więc wybacz, że wspomnę co bym tutaj poprawił, choć są to zmiany kosmetyczne. Po pierwsze mniejsze wysycenie, bo piwo wychodzi z butelki. Angielskie style są zazwyczaj słabo wysycone. Po drugie mogłoby być bardziej klarowne. Trzecia uwaga tyczy się smaku - zmniejszyłbym trochę tego karmelu, bo choć piwo nie jest słodkie, to odrobinę moim zdaniem za ciężkie. Ale tak ciut-ciut :) Dzięki za możliwość spróbowania - dawno nie piłem ESB, a do tego tak dobrego.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.