Skocz do zawartości

Ciptongue

Members
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ciptongue

  1. Przyjdzie czas, że pożałujesz tych słów . Kristallweizen to również fajne piwo, mniej charakterystycznych smaków i aromatów, ale naprawdę warte uwarzenia. Nie chodziło mi tutaj o jakieś poniżanie stylu Kristallweizen, bardzo możliwe że kiedyś też takie uwarzę, ale na razie to dopiero moje 4 piwo i chciałem, żeby to był klasyczny hefeweizen z klasycznym zmętnieniem W mojej krótkiej karierze piwosza nawet nie piłem jeszcze żadnego Kristallweizena, więc nawet nie wiedziałbym czy mi wyszedł poprawny.
  2. Super, dzięki za szybką odpowiedź. Dobrze, że weizena można pić szybko po rozlewie, bo aromaty wydobywające się rurki fermentacyjnej narobiły mi smaka, bananki i gożdziki na przemian. Nie mogę się doczekać żeby sprawdzić czy i jak bardzo będzie to czuć w gotowym piwie
  3. Moje pierwsze pszeniczne piwo kończy właśnie fermentację, niedługo rozlew, juz tylko upewnienie się, że blg juz nie spada i tu rodzi się moje pytanie. Jako, że fermentację przeprowadzałem tylko w jednym fermentorze, bez zlewania na cichą i użyłem fermentora z kranikiem bez reduktora osadów to jak lepiej zrobić? Zlać po prostu całe piwo z osadem drożdżowym przez kranik, żeby było odpowiednio dużo drożdży w butelkach, czy wystarczy zlać znad osadu i potem będzie już odpowiednio mętne? Rozlew oczywiście będzie z kolejnego fermentora z kranikiem i z syropem cukrowym do refermentacji. Nie chciałbym, żeby mi wyszedł jakiś crystal weizen, ale też dobrze by było żeby drożdzy nie było zbyt wiele coby piwo nie było zanadto mulące...uzyte drożdze to Mangrove Jack's M20 Bavarian Wheat. Skłanialbym się ku opcji zlania znad osadu, ale właśnie 100% pewny nie jestem
  4. IMHO praktycznie się zgadza, ale teoretycznie nie. Cicha fermentacja następuje zawsze a nie "ewentualnie", my tylko możemy zlać piwo na czas jej trwania, albo nie, co ułatwia również klarowanie, ale głównym zadaniem cichej fermentacji nie jest klarowanie. Jest to etap fermentacji, w którym drożdże "dojadają" co tam zostało i "idą na odpoczynek" w większości opadając na dno. Piszę o tym dlatego bo to ludzie czytają i potem im się wydaje, że to oni "robią cichą fermentację", a tak nie jest. Wiadomo, że cicha fermentacja i tak nastąpi...chodziło mi o ewentualne zlanie na cichą-skrót myślowy. Ludzie to sobie mogą zrobić fermentację mlekową jak ponoszą trochę gary i skrzynki z piwem i się przeforsują...też pewnie będzie dość cicha
  5. Może sprawdź jeszcze swój balingometr na wodzie w temp. pokojowej...troche duże różnice Ci wychodzą, upewnij się że dobrze mierzysz. Jeśli nie będzie wskazywał 0 to coś jest nie tak. Właściwy pomiar blg to obok cierpliwości i jako takiej dbałości o sterylność jedna z ważniejszych rzeczy...jak źle zmierzysz i pośpieszysz się z butelkowaniem to granaty murowane A szybkość fermentacji zależy od temperatury, rodzaju i kondycji drożdży...nie ma sensu pytać o to czy coś jest nie tak jeśli nie znasz tych danych. Jakby Ci po 14 dniach piwo trzymane w 20°C zeszło z 9 blg do 7 to mógłby być powód do niepokoju. Na ewentualna cichą fermentację zlej dopiero jak juz piwo przestanie się pienić, a na dnie fermentora pojawi się jakiś grubszy osad...wcześniej nie ma sensu i cicha fermentacja nie spełni swojego podstawowego zadania - lepszego sklarowania piwa.
  6. Wiem wiem naprawdę już się dużo naczytałem na forum i wiki o róznych patentach jak się obchodzić bez różnych sprzętów. Właśnie o takim filtratorze myślałem...Wanny u mnie niestety brak, a przerabiałem już chłodzenie pod prysznicem i zostawianie do ostudzenia tego brew kita. Dodałem wody przegotowanej wbrew instrukcji, żeby ustrzec się zakażenia i nieco ja zmiękczyć bo u mnie w mieszkaniu jest dość twarda. Wymieszałem wszystko w jednym fermentorze (największe naczynie w domu ), ostudziłem w 3 h tak do ok 50 stopni pod prysznicem, a potem jeszcze 10 godzin stygł do odpowiedniej dla drożdży temperatury...chciałem też odpowiednio napowietrzyć moja ekstraktową brzeczkę przy przelewaniu rurką do drugiego fermentora, w którym docelowo miała zachodziłć fermentacja burzliwa. Może to i nie było takie bardzo ważne przy piwie z brew kita, ale zrobiłem to dla nabrania odpowiednich nawyków i dodatkowo chciałem przekonać się jak bardzo upierdliwe będzie chłodzenia bez chłodnicy.
  7. Procesu zacierania się nie boję...bardziej chodzi o dodatkowe inwestycje i przekonanie do nich drugiej połówki Garnek jeszcze ujdzie, bo zwróci się po 3-4 warkach ze słodów zamiast ekstraktów, ale przydałaby się jeszcze chłodnica, termometr, coś do filtrowania itp. Ech...pożyjemy zobaczymy, zbliżają się urodziny, może tak uda się przeforsować zakup Dzieki za sugestie dotyczące pierwszego piwa z zacierania...sam nie wiedziałem co ewentualnie zrobić, czy jakiś gotowy zestaw surowców z któregoś ze sklepów piwowarskich, czy jakiś przepis z wiki. Ten wygląda bardzo fajnie, ale też póki co chyba nie jestem chmielowym fanatykiem, dlatego pewnie troszkę zmniejszę ilość chmielu coby od razu nie zrazić siebie i znajomych.
  8. Absolutnie się nie zraziłem, wręcz nawet zmotywowałem żeby uzyskać jeszcze lepsze piwo w warunkach domowych Wyczytałem gdzieś, że obecność DMS może być też spowodowana zakażeniem bakteryjnym, a jako mikrobiolog z wykształcenia byłem troszku przerażony ogólnym brakiem sterylności i byłem pewien, że musiało się zakazić...ale faktycznie przy rozlewie zapach, o którym myślałem że to "gotowane warzywa" był dużo mniej wyczuwalny niż przy poprzednich pomiarach blg. Pewnie sterylność piwowarska jest trochę inna od sterylności laboratoryjnej Piwo zapewne się jeszcze ułoży w butelkach. Zastosowałem oczywiście ekstrakt słodowy, cukier jedynie do refermentacji. W każdym razie już po pierwszym mam dość brew-kitów i drożdży no name...pora na zestaw z BA oparty na ekstraktach słodowych lub samodzielnie zacieranie Jeszcze nie wiem co wybiorę...
  9. Zrobiłem 20 litrów Stwierdziłem, że najpierw uzupełnię do 20 litrów i zmierzę blg i najwyżej dodam wody, ale po wskazaniu 11,5 blg pomyślałem, że nie będę go bardziej rozcieńczał. Smakuje oczywiście lepiej niż koncerniaki co do tego nie mam wątpliwości, ale być może ja spodziewałem się jakichś cudów po brew kicie Za to aromat pomimo chyba lekkiego DMS (też jeszcze w sumie nie wiem dokładnie jak pachnie) jest wg. mnie bardzo ładny. To w końcu tylko bitter, czyli chyba raczej nie powalający styl. Nie mam żadnego punktu odniesienia, piłem parę piw z PInty (najbardziej mi smakowało Stare ale jare, Angielskie Śniadanie też niezbyt mi podeszło, a teoretycznie powinno być chyba najbardziej zbliżone), niestety już po zamówieniu zestawu z brew-kitem, więc może po prostu bitter to nie moja bajka. Moja druga połówka twierdzi, że w ogóle nie jest wodniste tylko delikatne i że w ogóle bardzo dobre, a ma na pewno lepszy zmysł smaku niż ja, który u mnie niestety trochę kuleje
  10. Dzięki za odpowiedź, zaraz zabieram się za rozlew Mam tylko nadzieję, że po dodaniu cukru nie rozpędzą się nagle w butelkach i nie narobią granatów... Odpowiednią ilość cukru już znam, kilka razy oglądałem już warzę z kopyrem i naczytałem się mnóstwo tematów na forum jeszcze zanim zestaw do mnie doszedł Dziwi mnie tylko, że pomimo tego że i tak zostało 4 blg to piwko smakuje nieco wodniście, no ale pewnie taki urok brew kitów. Może po dłuższym leżakowaniu będzie lepiej. Coś czuję, że będzie to mój pierwszy i ostatni brew-kit, teraz tylko zastanawiam się czy kupić zestaw oparty na samych ekstraktach czy zainwestować w garnek i chłodnicę do zacierania...trzeba będzie też przekonać narzeczoną, że jednak na razie domowe piwko będzie kosztowało więcej niż sklepowe, co dla niej było jednak jednym z głównych argumentów za kupieniem zestawu
  11. Witam, Ostatnio popełniłem swoje pierwsze piwo z brew-kita Geordie Bitter. Początkowe blg 11,5 przy surowcu w postaci 1,7 kg ekstraktu słodowego z BA. Po tygodniu burzliwej fermantacji ( co prawda była chyba raczej mało burzliwa, mało pienienia się, koniec bulgotania po 3 dniach, ale w sumie nie mam żadnego punktu odniesienia ) zlałem na cichą. "Gęstwa" w porównaniu z warzeniem z Kopyrem wyglądała bardzo cherlawo, zajmowała może z 1/3 tego co na filmiku i była mocno luźna, więc nawet jej nie zbierałem, bo to jakieś drożdże no name. No ale nic, zmierzyłem blg, aerometr wskazywał równo 4 blg. Po zlaniu na cichą piwo znów zaczęło bulgotać, ale domyślałem się że jest to pewnie spowodowane wzrostem temperatury w ostatnich dniach i uwalnianiem CO2 z piwa. Po 5 dniach cichej postanowiłem zmierzyć blg i wynik był jednoznaczny...znowuż 4! Czy to możliwe, że fermentacja zastopowała już na 4 blg? Z tego co czytałem na forum do brew-kitów są często dodawane drożdże raczej głęboko odfermentewywujące...nie wiem jedyne co mogłem popsuć to to, że w czasie jednej nocy w trakcie burzliwej temperatura mogła spaść do 16C ( nie jestem pewien, nie ślęczałem nad fermentorem w nocy ,ale rano koło 9 wskazywało 17C ), czy to mogło wybić drożdże i zupełnie zastopować fermentację? Co można teraz zrobić? Czy jest sens np. pobrać 0,5 l piwa i patrzeć czy drożdże piekarnicze zejdą niżej? Butelkować? Poczekać jeszcze 48 h i zmierzyć blg przed butelkowaniem? Czy w piwie jest wystarczająco żywych drożdży żeby nagazować piwo w butelkach? Domyślam się, że na większą cześć pytań odpowiedzią jest że trzeba spróbować i zobaczyć co wyjdzie, ale może ktoś robił też tego brew kita i miał podobny problem. PS Wg stylu w wiki bitter powinien mieć te 3.2 – 3.8% alkoholu, ale czy w brew-kicie dodali by drożdże które celowo tak szybko kończą fermentację i zachowują moc typową dla stylu??
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.