Skocz do zawartości

havran1

Members
  • Postów

    64
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez havran1

  1. Ja tam jestem w szoku, oczywiście pozytywnym! Wiedziałem, że jest wśród nas wielu świetnych piwowarów ale to co pokazaliście w Słowacji, a raczej daliście spróbować słowakom, to wyższa szkoła piwowarska. Gratuluję wszystkim laureatom i uczestnikom, tak trzymać :tort:

  2. ... głośne były zdjęcia któregoś z dostojników tejże partii w geście "salutu rzymskiego" czyli faszystowskiego pozdrowienia' date=' co tłumaczone było zamawianiem 5 piw w barze :|:smilies::);):lol:;)[/quote']

    Zapodał bym dowcip ale by mogło pójść "po bandzie".... :)

    Wal śmiało, chętnie przeczytam. Jak coś będzie "nie tak" to się usunie ...:|

  3. Widzę, że dyskusja trwa w najlepsze.

    Sanepid jaki jest - jest potrzebny i podpisuję się pod wypowiedzią crosisa - inaczej każdy w garażu by mieszał majonezy. A kożuszki pleśni wyjmował by łyżeczką i tą samą łyżeczką mieszał dodatkową porcję konserwantu.

    Co z tego slotish, że po zakupie kilku "zielonych" majonezów przestał byś tam kupować i "niewidzialna ręka rynku" wyeliminowałaby tego "producenta"?

    Co by to pomogło tym kilku osobom już leżącym na oddziale zakaźnym ???

    Fakt - mamy w kraju czasem przepisy, które wydają się dziwne/bzdurne (sklep Cioci Mimazego - zejście do sklepu w kapciach jest niehigieniczne - ale wejście przez podwórze z zaliczeniem wdepnięcia w psią kupę już jest ok).

    Rozumiem ubolewanie protona nad "niedopuszczaniem" do użytku jego rozumiem czystej, schludnej, wykafelkowanej i ogrzewanej piwnicy.

    Ale widocznie coś tam mają w przepisach i albo trzeba z tym żyć (poszukać innego lokum) albo.... szukać furtek w prawie.

    Odnośnie tych baranków to jakaś paranoja... ale obawiam się, że teraz nasi urzędnicy ruszą do ataku. Może obejdzie się bez kominiarek i zakuwania w kajdanki ale ceregiele będą.

    Przytoczę jeszcze raz przykład Austrii... brak kasy fiskalnej "mit zwei Papierrollen" - paragony ?? Brak ! Faktury ? Owszem... drukowane na programie napisanym przez znajomego programistę szefa. Z tego co pamiętam, wymogiem "skarbówki" było to, by automatycznie zmieniał się numer faktury. A jeśli coś się pomyliło to TYLKO :o administrator (księgowa, szef) mieli kod by wejść w program i skorygować nr FV. W praktyce szefa nie było nigdy a księgowa siedziała we Wiedniu. Więc jak coś się pokićkało to ja korygowałem :) Bez przekrętów, bez kombinowania. Widać tam podejście państwa jest inne do pewnych spraw....

    Myślę, że jest to spowodowane po części jednak wyższą stopą życiową w tamtych krajach. Tam ludzie z ich zarobkami są mniej skorzy do "kombinowania". Dlatego tam "aparat państwowy" nie musi "dokręcać śruby" i tak kontrolować obywateli.

    A co do "Österreichische SANEPID" :) ?? Chodzi o hotel - w kuchni (serwowane tylko śniadania) miał być zlew (oczywiste) i umywalka do mycia rąk z taką wajchą do puszczania wody kolanem. Szefa szlag trafiał jak otwierał hotel w Budapeszcie.... jeden zlew (bo owoce), drugi zlew (bo coś tam wędliny), trzeci zlew (bo zdaje się jajka)... już nie pamiętam jak opowiadał dlaczego i po co ale na jednej ścianie było 5 zlewów i oczywiście umywalka do rąk. To nie koniec !

    Jedna lodówka, druga lodówka, trzecia lodówka, czwarta lodówka.... każda na co innego. Bo w Budapeszcie Węgierski ser by się pobił z Węgierską szynką w jednej lodówce.

    W Austrii wystarczyło, że wszystko było na oddzielnych półkach - lodówek były dwie sztuki. :)

    Dziwny ten świat... nie ??

    Sorry, że tak poza tematem. Coelian piszesz może o sieci O.... mającej hotele w Austrii i na Wegrzech? Jeśli tak to miałbym kilka pytań, oczywiście na PW.

  4. Dla mnie rewelacja. Pomysł, wykonanie, aktorzy i autorzy ok. Oczywiście każdemu podoba się coś innego i ja też mógłbym klip "personalizować" pod własne "widzi mi się" tylko po co? Techniczna strona na pewno będzie ewoluować, merytoryczna - no cóż, zawsze można doszukać w necie to czego nie znalazło się w filmie. Przy okazji filmu rozwinął się fajny wątek żon i rodzin. Coś nowego na forum bo przecież to ich wsparcie i wyrozumiałość buduje nasze "Browary". Tak trzymać.

  5. Wypadałoby zadeklarować w Stajni ile osób przyjedzie. Ponieważ minęło już trochę czasu i sytuacja mogła się pozmieniać, poproszę o deklaracje - kto się wybiera i w ile osób (ewentualnie ile osób jest zainteresowanych jazdą konno). Przypominam: 20-22 maja, Seroczyn-Kolonia k. Sterdyni.

     

    Ponadto, w związku z tym że kolega havran1 nie będzie mógł przyjechać, poszukuję chętnego do wypożyczenia na potrzeby warzenia taboretu gazowego. No i trzeba wytypować kandydata do uwarzenia - ja proponuję eksperymentalną warkę PIPA.

    Taboret chętnie pożyczę, oczywiście razem z butlą i gazem. Jakoś fajnie się zrymowało. :beer: W piątek wczesnym popołudniem będę jeszcze w domu i można go po drodze zabrać. Później można też, żona powinna być cały weekend więc nie będzie problemu z pożyczeniem.

  6. Podepnę się pod temat bo nie chce zakładać podobnego z pytaniem jak w tytule "Infekcja?". Podniosłem wczoraj wieko fermentora stojącego na burzliwej żeby sprawdzić stopień odfermentowania, a tu bardzo mocny zapach octu, aż biło po nosie. Samo piwo też nie wyglądało ciekawie (zdjęcia). W zasadzie już przy zlewaniu na cichą zapach był jakby bardziej kwaśny niż słodowy czy chmielowy ale sądziłem że to minie lub ewentualnie wypije co wyjdzie. A tu masz, raczej tego nie wypiję. Nie wiem tylko co to jest. Przyznam, że to trzecia po kolei warka z jakimś nieproszonym gościem. Jedną mam w butelkach i jest ledwo wyczuwalna ale jednak. Drugą zlałem do butelek choć też nie do końca mi się podobała, na razie refermentuje więc nie wiem jaki będzie efekt, ale to zdecydowanie tylko do kanalizacji. Cały sprzęt dezynfekuję OXI, a bezpośrednio przed użyciem większość jeszcze traktuję wrzątkiem. Czy ktoś może mi napisać co to jest i jak z tym walczyć?

  7. Hmm, mogło tak i być... Bo skoro w saszetce ładnie napuchły to wygląda na to, że były zdrowe. Może po prostu wolno pracowały w starterze? Czy starter był mętny? Sprawdziłeś może blg przed wylaniem?

     

    Edit: no bo nie wierzę, żebyś je zabił przy przygotowywaniu startera? :D

    Blg nie sprawdzałem niestety, a sam starter nie wydawał się mętny. Oczywiście co jakiś czas (kilka razy dziennie) je mieszałem, żeby tlenu im nie zabrakło i wtedy jak najbardziej mętniały, ale po krótkim czasie opadały na dno i starter znowu robił się klarowny. Szkoda, że nie zrobiłem fotek może by więcej powiedziały niż opis. W zasadzie swoja opinię o nieprzydatności startera oparłem na braku jakiejkolwiek reakcji pracy drożdży. W dotychczas robionych starterach drożdże zawsze robiły na powierzchni choć małą piankę, a często wręcz "wychodziły" z 2 litrowego słoika. Tym razem nic. Przy przygotowywaniu też raczej ich nie zabiłem, wlałem drożdże z saszetki do przegotowanej i wystudzonej brzeczki ok. 10 Blg. (Oczywiście wystudzonej poniżej 30st. C.)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.