Skocz do zawartości

Bielo

Members
  • Postów

    170
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Bielo

  1. Jak na razie nowe słody wędzone z Viking Malt mają niewygórowany poziom dymienia, choć moja opinia zaburzona jest byciem smoke-headem.

     

    Na razie uwarzyłem czereśniowe grodziskie i muszę przyznać że choć dymu nie jest zbyt dużo [schlenkerla jest dla mnie w sam raz] to co do jego jakości nie mam żadnych zastrzeżeń. W aromacie wędzonka była bardzo ulotna i po chwili mieszała się z tłem. W smaku była już wyraźniejsza, trochę deskowata, kadzielniana, kwaśna. Smak piwa przywodził mi na myśl dzieciństwo i czasy gdy spędzałem pół dnia na czereśni robiąc szpakom konkurencję - bardzo pachniały mi wówczas czereśniowe liście i ta charakterystyczna żywica, zostająca na dłoniach. Wędzonka jest do tego bardzo podobna. Szynkowości bardzo niewiele, max 15%.

     

    Bardzo liczę na intensyfikację wędzenia w kolejnych partiach, bo potencjał jest, jednak obecny stan powoduje że niewielki dodatek chmielu na aromat mógłby zjeść dym na śniadanie i nie dać mu dojść do głosu przez długi czas. Dobra droga, szczegóły do uzupełnienia.

  2. Nazwa: słód wędzony drewnem czereśni

    Producent, pochodzenie: Viking Malt, Strzegom Polska

    Strona producenta: http://www.vikingmalt.pl/produkt/slod-wedzony-drewnem-czeresni-25kg

    Opis: Ten rodzaj słodu wędzonego może być stosowany jak słód pilzneński o wyjątkowym aromacie, ponieważ jego zapach i smak nie są zbyt dominujące. Może być również używany jako przyprawa w piekarnictwie.

    Użycie: Do 100% zasypu

    Barwa: max 10 EBC

    Poziom fenoli 5-10 ppm [słód lekko wędzony]

  3. [...] Może i samym też by się dało, ale trzeba dobrze trafić z ilością [...]

    Tak, dałoby się, czemu dałem przykład w linku trzy posty wcześniej ;) co do reszty się zgadzam.

     

    Największy problem z kolorem czerwonym w piwie jest taki, że z samego słodu ciężko utrzymać nasyconą czerwień, bo kolor zmienia się od złotego przez bursztyn po czerń, a nie z różu przez czerwień po rubin. Ponadto zmętnienie modyfikuje tę barwę [np. drożdże rozjaśniają bo same są zazwyczaj koloru cielistego].

    Najłatwiej to chyba dodać hibiskusa.

  4.  

    Ja raz w życiu zabutelkowałem grodziskie po 4 dniach fermentacji

    Cztery dni to nie jeden dzień.

     

    To prawda.

     

    ---

     

    A propos Kwasu Epsilon już jest łatwiej. Ja zastosowałbym tutaj tzw. kettle souring, czyli zakwaszanie w kotle. Zacieranie prowadzisz normalnie, filtracja normalnie, zagotowujesz brzeczkę w celu pasteryzacji, [bez chmielu!]chłodzisz i zadajesz lactobacillusem. Możesz je pozyskać z probiotyków (imho najlepsze Swanson L. plantarum ale drogie i trudno dostępne, od bidy każdy z Lactobacillus spp. może być od bidy nawet mieszanki z Bifidobacterium jak np. trilac dostępny w każdej aptece) kultury serowarskie albo nawet z dobrych kefirów. Warto brzeczkę wcześniej zakwasić do ph 4.5 kwasem albo słodem zakwaszającym bo na początku zakwaszania bakterie zużywają duże ilości białek co wpływa destrukcyjnie na pianę. Jak zaczynają od ph 5.5 to piwa uzyskiwane tą metodą fatalną pianę [podobno]. Po zakwaszaniu które trwa 24-48h brzeczkę zagotowujesz tym razem z chmielem w celu zabicia bakterii i nachmielenia i normalnie chłodzisz i zadajesz najlepiej gęstwą [ja stosuje ilości lagerowe] drożdży. Et voila.

     

    EDIT: tylko nigdy nie robiłem kwacha z 18 ballingów ;< max z 13 blg startowego. Ale jak w Kwasie Theta dały radę z RISem to czemu tutaj miałyby nie podołać :)

  5. No i można było coś mądrego napisać :) dziękuję. Takie posty wnoszą coś do życia autora wątku i innych osób które to czytają i będą chciały uwarzyć takie piwo.

    Ja raz w życiu zabutelkowałem grodziskie po 4 dniach fermentacji i jak na złość dałem 160g cukru. Brzmi jak szaleństwo (nie polecam tego próbować!) ale piwo nie przegazowało się, żadna butelka nie strzeliła. Za to przez dobre dwa tygodnie lub nawet miesiąc dało się wyczuć mocna bździnę, siarkowodór który normalnie uleciałby sobie w ciągu kilku dni został zamknięty pod kapslem i drożdże potrzebowały dużo czasu żeby się go pozbyć.
    Zdecydowanie warto na koniec fermentacji podnieść temperaturę, to mobilizuje drożdże do pracy. Może wtedy nie miałbyś takich problemów.
    No i przede wszystkim jak robisz kwasy z lacto, fermentacja drożdży jest bardzo powolona. Lactobacillusy łatwo schodzą nawet do pH 3.0 - 3.2 a wtedy już trzeba dużo czasu dla drożdży żeby to przejadły. Fermentacja długo startuje i slimaczy się jej koniec. Spróbuj tego na normalnym piwie - efekt może być zupełnie inny.

     

    EDIT: żeby autor wątku nie mial wątpliwości - to co koledzy piszą to oczywiście prawda. Butelkowanie niedofermentowanego piwa to wielkie ryzyko bo praktycznie nigdy nie można być pewnym efektów jakie się uzyska. Niewątpliwie jednak jest to jedna z dróg którą można podążyć. Czy słuszna, to już każdy musi sobie odpowiedzieć sam.

  6. Za to bicie piany to niż dawno powinny warny iść to może nie byłoby tyle spamu w każdym wątku :D chociaż często można z dyskusji okołotematyczmych wyciągnąć sporo wiedzy.

    1 na 100 to żytnia apa 6,5 ballinga. W warunkach domowych będzie ciężko przekroczyć 1,5% bo sam cukier do refermentacji może dać nawet 0,5% alko.

    Jakbym próbował to podrobić to chyba zrobiłbym zasyp 50% żyta, 40% pale ale i jakiś karmel, zacierać na mega słodko (70 stopni) i po jednym dniu burzliwej od razu w butelki żeby nagazowało się resztką fermentowalnych cukrów z brzeczki.

     

    Nie wiem też czy tak niskie odfermentowanie nie wynika z niecałkowitej konwersji skrobi - piwo jest mega mętne i nieszczególnie chce się klarować. Chyba brewdog tak robił przy swoim bezalkoholowym, że zacieranie piętnaście minut i of razu w butelki.

     

    Można też zrobić jedno piwo z dwóch warek - jedna przefermentować normalnie, z 7 ballingów uzyskać te 1,5-2% alko, nachmielić na zimno i po chmieleniu dodać brzeczki kilka litrów dajmy na to 2-3 plato i w butelki. No nic tylko eksperymentować :)

  7. 1. Z tym że to nierdzewka to walą nas na bank. Kegi jeżeli nie są starannie suszone to rdzewieją jak szalone. Moje mają po ponad 10 warek przebiegu, niektóre warki stały sobie nawet po 3 miesiące i jak na razie jeden keg daje już lekko metalem.

    2. Tego nie wiem, ale wiem że jeżeli pijesz piwo z kega z pompką ręczną i trzymasz całość w lodówce to spokojnie 48h wytrzymuje [dłużej nie udało mi się sprawdzić :D ].

    3. Normalnie, wbijasz szpunt do środka i po opróżnieniu kega podczas mycia wypada wyciągasz go z beczułki i składasz sobie uszczelkę z powrotem.

    4. idk, ale zagraniczne fora na pewno pomogą jeżeli jesteś into inglisz internety.

     

    Czy polecam zestaw? Chyba tak, szczególnie na imprezy plenerowe lub obojętnie jakie gdzie zamiast 10 butelek znacznie wygodniej jest wziąć kega i pompkę. Ale na pewno nie jako zamiennik pełnoprawnych corneliusów.

  8. Ciągłe wysładzanie jest najbardziej efektywne jeżeli chodzi o wydajność. Ponadto jeżeli dbamy o to, aby w wężyku był stale płyn to wówczas pojawia się dodatkowa siła ssąca. Nie potrafię tego wytłumaczyć dokładnie, ale sprawdza się - nawet przy bardzo gęstych zacierach, czy też piwach 100 procent słodu pszenicznego filtracja nie zatyka się.

  9. A to ciekawe, nie wiedziałem tego. Czas w takim razie zapolować na tego lindemansa :)

     

    EDIT: szkoda że w lublinie ciężko dostać cokolwiek z lindemansa. Chyba zagadam z obsługą jakiegoś dobrego sklepu, może zgodzą się zamówić.

  10. Grodziskie wędzone czereśnią już się wyleżakowało i pokazało co potrafi. 60 procent słodu od Vikingów po dwóch miesiącach dał całkiem wyraźny aromat. Piwo było fermentowane chłodno, solidnie nachmielone na goryzkę [50 IBU] i nie chmieliłem na aromat. Niestety nie wiem czy to pierwsza czy druga partia słodu, chociaż strzelam że raczej pierwsza.

    Co do charakteru wędzonki to jest ona zaskakująca. O ile dębowi w aromacie moim zdaniem jest blisko do buku, to czereśni jest do tych drzew bardzo daleko. Smak jest wyraźnie drzewny, wręcz deskowaty, ciemny, określiłbym go nawet jako trochę kadzielniany / korzenny. Jak ktoś w dzieciństwie spędzał pół dnia na czereśni jak szpak to na pewno się w tym rozsmakuje :] Szynki jest tak około 10%.

    Z całą pewnością wypróbuję pełną paletę słodów od VM i każdemu, kto lubi wędzone polecam spróbować.

    Dobra robota VM!

     

    PS. jak macie takie zacięcie eksperymentatorskie może spróbowalibyście zrobić partię słodów arcymocno wędzonych, nie przejmując się lekką zmianą barwy i spadkiem ilości enzymów? Uzyskać taką ilość fenoli, żeby wystarczyło dać 10-30% w zasypie uzyskując wyraźną wędzoność a uzupełniać innym słodem bazowym o dobrej sile diastatycznej.

  11. A czy w ogóle to piwo jest wędzone owczym łajnem? Szczerze mam wątpliwości. Nie chcę siać plotek, ale nigdzie nie jest napisane wprost że użyto właśnie tego składnika. Na etykiecie jest napisane 'słód wędzony owczym gównem' a na stronie 'słód odpowiednio wędzony'. Takie enigmatyczne określenie może znaczyć cokolwiek, a nigdzie nie jest napisane wprost czym jest wędzone. Nie chcę nikogo oskarżać, ale śmierdzi mi to fejkiem.

  12. Ja robiłem dwa piwa na tegorocznej Iundze z homebeer i mocno zaskoczyły mnie dwukolorowe szyszki. Niektóre były ciemnozielone, jak amerykańskie chmiele. Piwo chmieliłem tylko na smak i goryczkę, a mimo to przez krótki czas po zabutelkowaniu był także aromat :] bardzo przyjemny, jakby ananasowy. Sam chmiel także pachnie ciepło i intensywnie. Raczej nie estry bo fermentowane w 15 stopniach C.

  13. Zrobiłem a'la Grodziskie na Waszym słodzie wędzonym czereśnią. Bardzo cieszy mnie, że teraz słody będą mocniej wędzone - zawsze można zmniejszyć ilość słodów w recepturze, ale zwiększyć już nie zawsze się da.

     

    Piwo które otrzymałem ma inny aromat niż ten który wcześniej spotykałem, zdecydowanie bardziej kwaśny, jakby odrobinę żywiczny. Kojarzy mi się zdecydowanie bardziej z ogniskiem niż z szynką, a najbardziej z takim skwierczącym drewnem z kominka. Będę wracał do Waszch wędzonych słodów wielokrotnie!

     

    PS. może spróbujecie wędzić sosną? myślę, że mógłby z tego wyjść taki polski torf :)

     

    Pozdrawiam, Maciej.

  14. Masz rację, trochę się to kłóci, ale zrobiłem tak bo już chłodniej nie miałem gdzie ;) Fermentowane dosyć ciepło bo w 18 stopniach Celsjusza, więc w wiadrze pewnie było ze 20.

    Bardzo możliwe że spora część tej truskawki to estry, bo aromat ten wyszedł po jakiś dwóch tygodniach od butelkowania i szybko przeminął, na oko tak po jakiś dwóch miesiącach. Szczególnie że teraz to piwo w smaku jest ciemniejsze, jakby coraz bardziej ziołowe.

     

    EDIT: po otwarciu butelki nie było takiego ataku chmielu jak w AIPA, że nawet bez wąchania butelki już się go czuje

  15. Dostałem świeżutką fiolkę z homebeer, zadana następnego dnia do 19,5 litra 13 blg brzeczki. Fiolka fioleczka była na tyle nowa że mimo wymerdania otworzyła się bezproblemowo z małym tylko syknięciem. Tym razem obyłem się bez startera i to był strzał w dychę - po 8 godzinach była już gruba warstwa piany, która w ciągu kolejnych 24 godzin spróbowała sforsować wieczko fermentora. Drożdże miały długi termin minimalnej trwałości (około 3 miesięcy). Polecam wspierać naszych :)

    Up.

    Sprytne grzybki. Uśpiły moją czujność tylko po to, aby czwartego dnia wypełznąć przez rurkę i posiedzieć na wieczku.

    Odfermentowało do 3,5 blg. Popełniłem drugi piwowarski grzech i zabutelkowałem po 9 dniach. Spieszyło mi się :]

    Na początku było trochę aldehydu octowego, po dwóch tygodniach zniknął bez śladu.

    Goździk średni[nie przepadam] za to banan gigant i to bardziej w stronę takiego trzydniowego czarnego banana.

    Szczerze polecam te drożdże.

  16. Po roku zdecydowałem się zrobić to piwo.

    Receptura z pierwszego postu została mocno zmodyfikowana. Polskie, klasyczne chmiele są o wiele łagodniejsze, aromaty które z nich uzyskujemy są subtelniejsze od amerykańskich mutantów dlatego postawiłem na prosty zasyp - 5 kg pale ale, żadnych karmeli za to 50g barwiącego do filtracji dla zmylenia przeciwnika ;]. 14 plato.

    Użyłem po 50g szyszek lubelskiego, marynki i iungi. Chmielenie było następujące:

    60' 25g marynki

    20' po 10g lublin, marynka, sybilla

    5' po 25g sybilli i lubelskiego

    na zimno 3 dni po 15g lubelskiego, marynki i sybilli.

    Fermentowane dosyć ciepło S04, które szybko flokulują - zależało mi, żeby piwo było szybko klarowne i drożdże nie zaburzały smaku. Fermentacja 30 dni w jednym wiadrze.

     

    Na samym początku piwo w smaku przypominało dżem truskawkowy. Bardzo wyraźny truskawkowy smak. O tyle zaskakujący, że niedługo później uwarzyłem sour ale'a truskawkowego, do którego łącznie poszło prawie 6 kilo truskawek i potrzebował dwóch miesięcy w butelkach aby truskawka wyszła na podobnym poziomie co w tym piwie...

    Goryczka wyraźna, z obliczeń 45 IBU i rzeczywiście tyle bym obstawił. Mam zastrzeżenia co do jej jakości, ale piwo warzone było w nowym miejscu na nowej wodzie, jednak zalecałbym ostrożność i nie przekraczałbym 60 IBU bo wtedy mogłaby być już zalegająca.

    Po jakimś czasie, gdy opadł efekt chmielenia na zimno pozostała ipa w bardziej klasycznym stylu, truskawki przeszły bardziej w stronę.. gorzkiej brzoskwini albo moreli?

     

    Bardzo dobre sesyjne piwo. I to właśnie w sesyjniakach upatrywałbym miejsca dla polskich chmieli. Następnym razem odejmę trochę z chmielu na goryczkę i dam więcej na smak i na zimno.

     

    Pozdrawiam, Maciej.

     

     

    @EDIT:

    post-8074-0-77435600-1472834661_thumb.jpg

     

     

    @EDIT2 :D : zacierane na normalnie, 62 stopnie minut, 72 stopnie 15 minut i wygrzew. Zeszło do 4.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.