Panowie, jakiś czas temu zabutelkowałem Weizena, do czasu butelkowania nie wzbudzał żadnych moich podejrzeń. Jednak piana znika ze szklanki w ciągu kilkunastu sekund, do tego już dwa piwa które stały kilka dni w temp powyżej 20 stopni były do wylania, ewidentna infekcja. Piwa stojące w +2 są w większości okej, poza faktem znikającej piany i delikatnym posmakiem wyczuwalnej tylko przeze mnie infekcji, która na szczęście się nie rozwija więc piwo jest do szybkiego wypicia. I to mnie jakoś bardzo nie martwi. Natomiast od kilku tygodni na gęstwie z weizena fermentuje sobie weizenbock. Póki co ani śladu infekcji, ale boję się, że jak drożdże zrobią swoje to infekcja znowu wyjdzie. Pociesza mnie jedynie fakt, że infekcja w butelkach jest w różnym stopniu zaawansowania, dwa piwa były bez jej śladu, z piękną pianą i aromatami jedno nawet z piwnicy kompletnie nie do wypicia więc podejrzewam, że musiałem to zainfekować na etapie rozlewu. Mam rację?
No i podstawowe pytanie jak traktować Koźlaka? Od razu do butelek, mało glukozy żeby szybko poszło i do piwnicy?
Z góry dzięki za odpowiedzi.