Skocz do zawartości

alechanted

Members
  • Postów

    228
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez alechanted

  1. Nigdy nie wierz rurce. Przy mojej ostatniej warce 'bulkała' może 6-8 godzin i to naprawdę subtelnie (w porównaniu do tego, co rurka potrafi). Do 3 zeszło w 5 dni tak czy owak.

    Pamiętaj też, że jeżeli gdzieś Ci się rozszczelnił fermentor (albo na zamknięciu, albo przy rurce), to rurka też będzie siedzieć cicho. Jedyny prawdziwie skuteczny sposób to pomiary

  2. Imho wygląda dobrze. Co do problemów z temperaturą - pod tym względem łatwiej się zaciera 20l - wolniej stygnie i wolniej się nagrzewa, roboty nie masz dwa razy więcej, ale finalnie buteleczek jeszcze raz tyle, co przy dziesięciu. No i staraj się zaglądać jak najrzadziej - każde ściągnięcie pokrywy to potencjalna infekcja.

  3. Hej. Siedzę tu już jakiś czas w sumie, stalkuję sobie różnych piwowarów i trochę udzielam się na czacie.

    Jestem z Gliwic i piję piwo. Jeżeli chodzi o warzenie to zdecydowanie lubię eksperymentować (w tym momencie tłumacze na polski artykuł z zymurgy o piwie z papryczkami chile) w imię zasady "Loosing is fun" ;)

    Nie lubię pszeniczniaków i rzadko kiedy podchodzi mi wędzonka.

     

    Poza piwem, to od kilku dni składam i maluję figurki z warhammera 40k, dodatkowo pracuję jako grafik komputerowy (hobbistycznie i zawodowo tworzę grafikę 3D)

  4. Nie wiem, czy to się nadaje na piaskownicę, czy może od razu do sprzętu.

    Generalnie sporo czytam teraz o dezynfekcji, widzę całą masę porad zaczynając od gotowania we wrzątku przez 20 minut (co jest nieekonomiczne czasowo i finansowo) przez różne specyfiki chemiczne (łącznie z tymi, które trzeba potem wypłukać pod wodą, więc sterylne narzędzia mają od razu kontakt z potencjalnym nośnikiem różnorakiego syfu, chyba, że będziemy płukać we wrzątku...) aż po mikrofale (co jest niezłą opcją, o ile nie korzystamy z żadnych metali).

     

    Można wiele mówić o tych różnych specyfikach, ale z tego co wiem (a wiem jednak mało), ozon jest o wiele skuteczniejszy i bardziej wydajny od np chloru czy wrzątku i syfów nie powinien nam zostawić. Ryzyko nie jest wielkie, bo zabija owszem, zabija on też grzyby, ale to samo można powiedzieć o chlorze czy wrzątku.

    Koszt (w zależności od wielkości przedsięwzięcia) też nie jest przytłaczający, zwłaszcza, że kupujemy sprzęt do zastosowań domowych i to raz i na długi czas. Moim zdaniem fajna opcja, zwłaszcza, że można takie zabawki wykonać metodą chałupniczo, nie mówiąc o tym, że takim ozonatorem może być też stłuczona lampa rtęciowa (dbajmy o środowisko, plz).

     

    Myślę, że spokojnie można tym wyczyścić narzędzia i fermentory. Teoretycznie można odkazić butelki, o ile wcześniej były wyczyszczone z "dużych" zanieczyszczeń. No i ładnie pachnie.

     

    Co sądzicie o takiej koncepcji? Jakieś plusy które przeoczyłem? Jakie widzicie wady takiego przedsięwzięcia?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.