Skocz do zawartości

jelcynek

Members
  • Postów

    76
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jelcynek

  1. Zapomniałem zrobić whirpoola. Po schłodzeniu brzeczki chciałem przelać przez ponczochę, a pończocha się od razu zapycha. Czy mogę fermentować z chmielinami? Jakieś inne rozwiązanie? Może przelać rurką przez sitko?
  2. Piwo już prawie wypite, czas dodać relację. Relacja w głównym poście warki, o tutaj. Surowce na dwie następne warki zamówione i kolejna porcja ugotuje się w ten weekend. Pozdro.
  3. Przy okazji zapytam. Czym może skutkować zacieranie i warzenie w mniejszej ilości wody z dużym ekstraktem i potem po warzeniu rozwadnianie (HGB?). Czy jest to jakaś metoda na mały garnek?
  4. Nie przekonuje mnie to. W witbierze na całym zakresie, zarówno przy przerwie dekstrynującej jak i maltozowej wykres ten zmienia dynamicznie wartości. W przypadku American Lager faktycznie, ale w innych miejscach podczas przerwy maltozowej też wzrasta (choćby 35 minuta dla American Lager). Dynamika zacierania Pale Ale wzrasta w 45 minucie, ale też wzrasta w 60tej i to o podobną wartość. Dlaczego dla tamtego punktu nie są wyciągnięte żadne wnioski? Przy tym najbardziej stabilny wykres Wee Heavy nie stosuje się do tej zasady i nie zaobserwujemy żadnego wzrostu dynamiki zacierania. IMO nie można na podstawie tych wykresów wyciągnąć takiego wniosku. Może jakby zrobić kilka-kilkanaście takich eksperymentów i uśrednić. Albo równolegle zacierać dwa zasypy, jeden z przerwą dekstrynującej, drugi bez, ale z przedłużoną przerwą maltozową. Mimo to, nice job chłopaki. Dla mnie najciekawszy wniosek to taki by sobie odpuścić zabawę z wskaźnikiem jodowym bo informacja ta nie jest nam do niczego przydatna.
  5. Nie bardzo rozumiem skąd taki wniosek. Tempo wzrostu blg nie wzrasta po przejściu na wyższą temperaturę. Skąd pewność, że blg dalej by nie wzrastało jak byśmy pozostali dodatkowy czas poświęcony na przerwę dekstrynującą na przerwie maltozowej. Wykres mógłby być taki sam. Chyba, że czegoś nie rozumiem.
  6. Źle się zrozumieliśmy. 50% pszenicy i 50% żyta z 50-60% zasypu. Reszta pilzneński. Czyli mniej więcej 40% pilzna, 30% żyta, 30% pszenicy.
  7. Cześć czołem, Przychodzi czas na uwarzenie następnej warki i mam pomysł na coś gatunkowo chyba najbliżej do roggena. Planuję jako 50-60% zasypu użycia pszenicy i żyta (mniej więcej w proporcjach pół na pół). No i po czytaniu forum zaczynam mieć obawy co do filtracji. Zastanawiam się czy może użyć jakiegoś surowca do filtracji, jakiejś łuski. Co poradzicie mi na taką zabawę? Czy warto używać dodatkowych surowców czy po prostu nastawić się na długą i ciężką filtrację?
  8. No i super. Piwko rozlane, wyszło według butelek 20 litrów, czyli pięknie zgodnie z planem. Jeszcze wspomne, że 4 dni przed rozlewem wymieniłem 30g citry na nowe 30g citry! Czyli łącznie na aromat poszło 60g w szyszce. Do piwa dolane 0,5l syropu z 100 g cukru. Wnioski i niewnioski rozlewie: - Blg koncowe zostało na 1,5blg - piwko naprawdę daje rade, fajna goryczka (chociaż myślę, że ciężko ją obiektywnie ocenić w temp. 20 stopni, schłodzone będzie jeszcze lepsze), aromat chmielowy wprost bucha z piwa. Trochę aromat citry mnie rozczarował, być może na następną warkę pójdzie inny chmiel. - Emily nie radzi sobie z krótkimi kołnierzami. 2 l piwa poszło do plastikowej butli. - bałem się infekcji, ale się obyło bez niej... chociaż momentami mój reżim sanitarny szedł się kochać... - pomimo dorzuconej mięty na cichą nadal jej nie czuć, następnym razem spróbuje z suszoną do warzenia, - no i super! Ogólnie jestem ciągle podjarany jak małolat i po wypłacie zamawiam surowce na 3 następne warki. Pozdro!
  9. Dziękuje, dziękuje. By spróbować uratować pomysł mięty w piwie, na cichą dorzuciłem jeszcze 10g mięty z doniczki (bez doniczki).
  10. Po 6 dniach nastąpił ten dzień. Ściągnąłem pokrywę i moim oczom ukazała się piękna gęstwa drożdżaków US-05. Piwko kolorek ma piękny, żadnych śladów infekcji. W smaku naprawdę przyjemne, choć odnoszę wrażenie, że faktycznie ekstrakt może być za mały dla takiej ilości chmielu, brak mu tła smakowego. Trochę estrowe i lekko grzejące w smaku, pewnie przez dośc wysoką temperaturę pierwszego dnia fermentacji. Mięty niestety nie czuć. Piwo pięknie odfermentowało do 1,5 blg. Przelałem na cichą. Chmiel w muślin i lecimy z nadawaniem aromatu. Spróbuję jeszcze podratować piwo kolejną dawką mięty na fermentację cichą. Jestem naprawdę zadowolony póki co z efektu. Główny cel na pierwszą warkę to zrobić pijalne piwo, ale póki co efekt wydaje się lepszy od postawionego celu. Jest naprawdę przyjemne.
  11. Rozjaśnijcie mi proszę proces zacierania, bo prawdopodobnie błądze. Proces zacierania rozkłada skrobię na cukry. Podczas przerwy maltozowej powstaje maltoza, podczas dekstrynującej - dekstryny. Proste! Próba jodowa obrazuje nam brak skrobii do przerobienia w zacierze. Do teraz chyba wszystko jasne. To wyobraźmy sobie sytuację. Zacieranie sterowane temperaturowo. Planuje zrobić sobię pół na pół na obie przerwy, znaleźć balans pomiędzy pełnią, a alkoholowością. Trzymam na przerwie maltozowej 30 minut i podgrzewam na przerwę dekstrynującą. Jednak wskaźnik jodowy pokazuje mi, że skrobii już nie ma (sytuacja abstrakcyjna, ale pewnie zdarza się, że szybciej skrobia zostanie rozłożona). I co teraz? Czy to znaczy, że podczas przerwy dekstrynującej już nie będzie z czego tworzyć dekstryn? Do czego dążę? Jesli powyższa sytuacja może być abstrakcyjna to sytuacja, kiedy nie cała ale większość skrobii zostanie przerobione w pierwsze 30 minut już jest bardziej realna. Nie osiągnę zamierzonego balansu pomiędzy maltozą i dekstryną. Nawet nie mam pomysłu jak to sterować i mierzyć. Czy może jest tutaj błąd w moim rozumowaniu i mimo wszystko dekstryny ciągle powstają pomimo negatywnej próby jodowej?
  12. Byłem przekonany, że o India w nazwie świadczy w głównej mierze stopień nachmielenia. W moich założeniach to w zasadzie taka świnka morska pomiędzy. Mały ekstrakt, ale duża goryczka.
  13. Nie dbam zbytnio o zgodność z gatunkiem. Celem jest rześkie i lekkie, mocno nachmielone amerykańskim chmielem piwo. Pierwsze z czym mi się skojarzyło (także przez użyty słód) to AIPA stąd ta nazwa.
  14. Po powrocie do domu powitał mnie intensywny zapach truskawki. Z tego co czytam to powinienem się martwić, jednak mi ten zapach mocno podchodzi pod zapach Citry. Nie są to lody truskawkowe, lecz przyjemny, rześki zapach truskawek. Myślę, że to chmiel, co wyjdzie zobaczymy.
  15. Jak wyżej napisałem wczoraj zmagałem się z moją pierwszą warką. Jest to małe kłamstwo, bo zdarzyło mi się kiedyś popełnić piwo z brewkita. Jednak byłem wtedy nieświadomy, było to przed rewolucją piwną w mojej głowie, zresztą wyszedł kwasior więc się nie liczy ;]. Przejdźmy do rzeczy. gentle SMaSH - APA 11 blg (Single Malt, Single hop citra APA z miętą) Ekstrakt początkowy 11 blg, ekstrakt końcowy 1,5 blg, abv: ~5%, ibu: ?? Postanowiłem od razu poeksperymentować. Chciałem zrobić lekką, rześką APA'e. Połączyć cytrusowe aromaty chmieli z miętą. Przyznam, że nazwa citry trochę mnie zmyliła, bo jak doszedł do mnie chmiel to się uświadomiłem, że jej aromat wcale nie jest czysto cytrusowy jakby sugerowała nazwa. Ale nie będę rezygnował z marzeń i zobaczymy co z tego wyjdzie. Jako, że jest to moja pierwsza warka postanowiłem postawić na prostotę, by móc w następnych warkach łatwiej korygować efekt. Wolałem dać czegoś mniej niż za dużo by łatwiej było w gotowym piwie zidentyfikować problem (wydaje mi się, że łatwiej określić, że czegoś brakuje, niż że jest nadmiar). Ze słodami nie eksperymentowałem. Jako, że z zestawem startowym dostałem 4kg Pale Ale to też na tym postanowiłem poczynić piwo. Surowce: - słód Pale Ale 4kg (100% zasypu) - citra 60g granulat - citra 60g szyszka - 15 g świeżej mięty (z doniczki z carrefoura) - drożdze US-05 Zacieranie: - zacieranie infuzyjne, 60 minut w 62 stopniach - podgrzanie do 78 stopni (mash-out) Warzenie: - 40 g citra na 60 minut - 20 g citra na 20 minut - 15 g świeżej mięty na 10 minut Dodatkowo 60g citry w szyszce pójdzie na chmielenie na zimno. Planuje zrobić to w dwóch porcjach po 30g w odstępach 4 dni, chociaż nie wiem czy ma to znaczenie. W piwie nie chcę dużego nasycenia, dlatego postanowiłem dać 2g cukru na 0,5l piwa na refermentację. Wnioski po warzeniu: - Mięte wrzucać w woreczku muślinowym. Przy przelewaniu brzeczki do fermentora właziła mi do rurki i zapychała ją. Przez co musiałem zaciągać brzeczkę przez rurkę kilka razy narażając przy tym brzeczkę na infekcję. - Krótka rurka to problem. Dla ludzi małosprawnych jak ja w ogóle zaciąganie ustami to chyba zła metoda. Kilka razy zabrakło mi refleksu i w efekcie napiłem się i pociekło mi trochę z ust do brzeczki ;]. Jak nie będzie infekcji będzie cud. - W efekcie przez problemy z rurką przelałem po prostu z gara do fermentatora bezpośrednio. Przez co mięta też popłynęła i musiałem ją potem wyławiać wyparzonym sitkiem. - Po zmierzeniu ekstraktu brzeczki przed fermentacją (jak ona się nazywa) moim oczom ukazał się ekstrakt 16 blg. Zaskoczyło mnie to, bo spodziewane miało być 11. Potem się okazało, że podczas warzenia naprawdę dużo wody mi wyparowało i skorygowałem ekstrakt wodą do 11 blg. Jednak zastanawiam się czy gotowałem brzeczkę na zbyt dużym ogniu, czy takie rzeczy się zdarzają. Jak Kopyr nakazał, gotowałem brzeczkę bez przykrycia by odparować syfy. - Na fermentację burzliwą przelałem brzeczkę do fermentora bez kranika. Potem się zorientowałem, że nie było to takie dobre bo znów będe przy przelewaniu na cichą walczył z rurką, a tak bym spuścił kranikiem znad drożdży przez ponczochę i by było super. - Gdy spijałem brzeczkę po pomiarze balingometrem (przed korygowaniem ekstraktu, czyli przy 16 blg) smak nie zachęcał. Jednak jestem świadomy, że po przerobieniu cukru, gdy goryczka się już ułoży, piwo ma szanse być rewelacyjne. Wnioski po rozlewie: - Blg koncowe zostało na 1,5blg - piwko naprawdę daje rade, fajna goryczka (chociaż myślę, że ciężko ją obiektywnie ocenić w temp. 20 stopni, schłodzone będzie jeszcze lepsze), aromat chmielowy wprost bucha z piwa. Trochę aromat citry mnie rozczarował, być może na następną warkę pójdzie inny chmiel. - bałem się infekcji, ale się obyło bez niej... chociaż momentami mój reżim sanitarny szedł się kochać... - pomimo dorzuconej mięty na cichą nadal jej nie czuć, następnym razem spróbuje z suszoną do warzenia, - no i super! Wrażenia po degustacji: Piwo udało się na 150%. Po otwarciu uderza w nos masywna dawka aromatów chmielu Citra, dość słodki, truskawkowy aromat. Piwo mętne o przyjemnym ciemnożółtym/bursztynowym kolorze. Piana piękna, drobnopęcherzykowa, trochę krążkuje. Piwo bardzo pijalne, mocno goryczkowate, lekko nasycone. Dla niektórych goryczka jest problemem, dla mnie jest przyjemna. Mięty nie czuć bezpośrednio, czasami gdzieś w tle można wyczuć. Gdy piwo jest zimne nadaje to lekkiej rześkości piwu, gdy się ogrzeje ukryty smak mięty w połączeniu z goryczką może powodować wrażenia posmaku chemicznego. Piwo bardzo mocno traci jak się trochę ogrzeję. Wychodzi jego wytrawność, którą bym nazwał wodnistością, aromaty przestają być takie rześkie. Z piwa byłem tak dumny, że się w zasadzie rozdało w dwa tygodnie. Mimo wszystko wydaje mi się, że Citra nie daje tego efektu, którego oczekiwałem. W następnych warkach spróbuje użyć innego chmielu, podbić temperaturę zacierania by nadać trochę pełni piwu (wyeliminuje to wodnistość przy ogrzaniu piwa) oraz użyć mięty suszonej zamiast świeżej. Minimalnie też zmniejszę ilość chmielu na goryczkę. Powrót na górę
  16. Nie pytajcie o etymologie nazwy browaru. Sama sprawa z nazwą wydaje mi się mocno rozdmuchana, dopóki nie nawarzę trochę doświadczenia.. Jednak widzę, że jest tutaj taka konwencja, więc jedziemy! Lista piw: gentle SMaSH - APA 11 blg musli (nazwa robocza) - weizenoroggen z kokosem (13,5 blg) (11.05.14) Katiusza - RIS, 22blg, ~9% (06.09.14) Gentle smash v2 - APA, 12blg, ~5.1% (06.09.14)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.