Skocz do zawartości

anu

Members
  • Postów

    85
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anu

  1. Ostatnia butelka była nalewana na siłę, w zasadzie nie traktowałem jej, jak pełnoprawny produkt, choć po odstaniu uzbierało się z pół butelki klarownego piwa. Była to tak naprawdę przecedzona gęstwa z samego dna. Tak w ramach walki o każdą kroplę, z wiadra na sito i do butelki. Walka okazała się przegrana, bo jak pisałem, bez schłodzenia, piana i tak wymieszała osad. A pozostałe butelki rozlewałem normalnie: kranik i zaworek grawitacyjny. Dlaczego blg zeszło tak nisko, drożdze 3068 nie powinny dać takiego rezultatu?
  2. Krótkie notatki z moich zmagań o piwo, z którego będę zadowolny. Na razie nie dla potomności, ale ku przestrodze, żeby analizować błędy, które po oszlifowaniu - mam nadzieję - zamienią się w doświadczenie. Warka nr 1 Piwo jasne pszeniczne "Pierwszy plon" 12blg 20 litrów Uwarzono 13 października (drożdże zadano dzień później) Zabutelkowano 26 października Referemtacja przy pomocy 170g cukru Na początku była pszenica - bo i lubię, i szybko dojrzewa.Lekko zmodyfikowany zestaw z Piwodzieja z zacieraniem - zamiast drożdzy suchych wb-06 gęstwa z płynnych drożdzy wyeast 3068 (było to ich trzecie przerobione piwo, zatem mogły być już lekko przepracowane). Zasyp był następujący: chateau pszeniczny jasny 2kg chateau pilzneński 2kg chateau cara blond 0, 3kg lubelski 15g marynka 10g Chmielenie: marynka 10g 60 minut,lubelski 15g i 15 minut. Woda oligoceńska, a więc nieco twardsza niż kranówka. Śrutowałem samodzielnie starym sowieckim młynkiem do maku, który został zaopatrzony w większy zasobnik sklecony z tektury. Trudno mi powiedzieć, czy śrutowanie było prawidłowe - brak punktu odniesienia. Pszenica została zmielona dość drobno. Słód jęczmienny wstępnie został zwilżony i ostatecznie uzyskałem bardzo dużo łuski bez frakcji pośredniej - łuska plus w zasadzie mąka. Nie wiem czy pożądana jest łuska sama w sobie, czy tylko łuska nienaruszona. Moja była zdecydowananie podzielona, przypominała wióry czy odpadki po temperowaniu. Być może należało śrutować grubiej, co zaowocowałoby łuską bliższą naturalnej postaci i samym ziarnem o grubszej frakcji. Początkowo miałem zamiar zrobić dekokcję, ale w boju zrezygnowałem z tej ofensywy zalecanej przez piwodzieja i ostatecznie połączyłem receptury dori i aneksa, dokładają swoje improwizacje. Od siebie dołożyłem dłuższą przerwę ferulikową, z aneksa odiąłem przerwę białkową, a do dori, która stawia na wytrawność, dołożyłem jednak z aneksa dłuższą przewę dekstrynującą, co miało skutkować zblilansowaniem wytrawności i pełni. Ostatecznie wyszło więc tak: 45 minut i 45 stopni sam słód pszeniczny 40 minut w 63 stopnach 40 minut w 72 stopniach oraz chwila w 78 - tu błąd, bo powinno to trwać z 10 minut Okazało się jednak, że w rzeczywistości temperatury były nieco inne. Termometr przekłamywał, a że ten model został na forum wyskalowany, mogę założyć, że zaniżał wskazania o około 2 stopnie. Słody zostały więc przetrzymane w następujacych temperaturach: 47, 65, 74 i 80 stopni. Sam proces zacierania nie okazał się trudny. Zawartość garnka stabilnie trzymała temperaturę, tym bardziej, że podczas przerw zestawiałem naczynie z kuchenki i owijałem kołdrą - w przyszłości zrezygnuję z tego męczącego i niebezpiecznego manewru, na rzecz podgrzewania w miarę potrzeby. Miałem jedynie niewielkie kłopoty z pomiarem temperatury i nie wiedziałem, co przyjąć za miarodajne: brzeczkę zamieszaną czy stojącą, brzeczkę na środku garnka, przy dnie itd., ale eksperymenie przyjąłem powtarzalny punkt odniesienia. Wysładzałem z wiadrze z wężykiem z oplotu o długości 1,2m.Zrezygnowałem z wysładzania ciągłego, po każdym dolaniu wody mieszałem na nowo złoże. Wiadro z młótem i wiadro do którego zbierałem urobek, były prowizorycznie ocieplone. Mam nietypowy kranik, a na nim wężyk o przekroju 14mm. Nie wiem czy pomogło to w zbieraniu brzeczki, która tylko raz wypełniła całkowicie światło przewodu, a na ogół oplatała jak warkocz cienkim strumieniem ścianki wężyka. Mogło to spowodować niepotrzebne natlenienie, bo nawet w pełnym wężyku pojawiały się obficie pęcherzyki powietrza. Brzeczka przednia miała 21 blg, wysłodzin już nie mierzyłem i wysładzałem do objetości 22l, choćby dlatego, że byłem ograniczony 25l garnkiem. Obawy co do garnka okazały się niepotrzebne. Gotująca brzeczka nie miała skłonności do kipienia. Gotowałem bez przykrywki, co w efekcie spowodowało zmniejszenie obiętości brzeczki aż o 5l. Uzyskałem 17l, które po wystygnięciu uzupełniłem do 20l. Następnym razem trzeba będzie operować i pokrywką, i pokrętłami kuchenki, a skoro można kontrolować brzeczkę, można też wysładzać niemal po brzegi garnka. Gorąca brzeczka została bezpośrednio przelana do fermentora, jedynie ze zgrubnym oddzieleniem chmielin. Chciałem spróbować chłodzenia płaszczem wodnym, a tylko wiadro mieściło mi się do gara. Efekty chłodzenia były umiarkowane, a dodatkowy efekt był taki, że nie oddzieliłem już przełomu i osadów zimnych, bo po wystudzeniu nie zdecydowałem się, z obawy o dodatkowy czynnik sprzyjający infekcji, na dodatkowe zlanie znad ewentualnych osadów. Zostały więc dodane drożdze. Choć miałem dostateczną ilość gęstwy, zrobiłem starter z odebranej z wysładzania brzeczki. Manewr był ma tyle późny, że drożdze w słoiku ledwie wstartowały i już wylądowały w wiadrze. Start okazał się ostatecznie bardzo szybki. Poczatkowo wiadro wystawiałem w dzień na balkon - temp. otoczenia 18-19 stopni. Na noc wiadro wracało do mieszkania. Po kilku dniach takich operacji, wiadro trafiło na stałe do domu, do temperatury 20-22 stopni. Fermentacja trwała 13 dni, bez przelewania na cichą. Początkowo rozchodiły się piękne bananowe zapachy, które jednak zanikały wraz z opadaniem drożdzy i wygaśnięciem fermentacji. Przy 2,5 blg szykowałem się powoli do butelkowania, ale okazało się, że zeszło aż do 1 blg - wówczas już nawet nie czekałem na dodatkowy pomiar i założyłem, że piwo idzie w ciemno do butelek; mam nadzieję, że nie był to błąd, ale zamkniętny na amen fermentor nie wskazywał już na produkcję co2. Zielonego piwa próbowałem niewiele. Korzystam z mini cukromierza, próbki mają po 6 ml. Trochę uzbierało się też w misce podczas butelkowania z kapiącego kranu. Wrażenia na razie ostrożne. Po silnych aromatach z fermentacji nie ma śladu, coś tam czuć, ale bardzo oszczędnie. Piwo nie wydaje się treściwe, jest wręcz wodniste, stąd zaskoczenie pojawiającym się potem ciepłem. Zakładam sporą ilość alkoholu, choć nie jest on nachalny. Grzejące jasne piwo pszeniczne być może nie mieści się w stylu, ale na jesieni nie będzie to wielkim zmartwieniem - tu wyszedł mi trochę chyba koźlak pszeniczny. Bardzej martwi mnie brak mocnych bananów i goździków, ale mam nadzieję, że jeszcze się uwydatnią, bo nagazowanie skoncentruje je ponownie pod kapslem - choć być może za bardzo nastawiłem się na nektar owocowy. Liczyłem też na nieco większą treściwość, choć nie jest ona wyznacznikiem stylu, ale po to przestawiałem coś w recepturach. Kto wie, przy tych oczekiwania może warto było wziąźć się za co najmniej ciemne pszeniczne lub za wspomnianego koźlaka, no ale jasne było oczywiście najtańsze. Gazowanie przebiega prawidłowo. Już po jednym dniu próbna plastikowa butelka robiła się twarda. Po trzech dniach otworzyłem jedną z butelek - ostanią z rozlewu, z 1/3 objętości osadu. Butelka nie była schłodzona, przywitała mnie więc piana, która podniosła cały osad. Próba nie odpowiedziała więc na pytanie o smak, bo próbowałem bardzej drożdze niż piwo. Reszta butelek czeka na degustację. Mam nadzieję, że wytrwam w abstynencji tydzień od butelkowania, tym bardziej, że zbieram się z wyniesieniem warki do piwnicy (obecnie jest tam 15 stopni). Na najważniejsze dane - jak ostatecznie piwo smakuje - trzeba więc jeszcze poczekać. Oczekiwania po próbach smakowych są umiarkowane. Nie wiem tylko czy jestem umiarkowanym optymistą, czy umiarkowanym pesymistą...
  3. Szybkie pytanie. Co będzie szybsze jeżeli chodzi o czas chłodzenia i oszczędniejsze jeżeli chodzi o zużycie wody? Chłodnica z 18 m gładkiej rurki stalowej fi 8 czy chłodnica z rurki karbowanej o długości 7-8 m dn12 lub dn 16. Oczywiście rurka karbowana jako taka wydaje się lepsza, ale czy dodatkowe 10 m rurki gładkiej da radę zniwelować przewagę?
  4. W sklepach ze szkłem labolatoryjnym można dostać areometry z legalizacją, za około 70 zł. Nie pamietam nazwy firmy, ale jakaś wytwórnia z Warszawy, robi nawet areometry na indywidualne zamówienie. Aha, firma Gomar, na stronie mają spory wybór.
  5. anu

    Witbier dla zaawansowanych

    Oczywiście w piwowarstwie domowym nie chodzi o to, żeby chodzić na skróty, ale... Gdyby zastosować aromaty do ciast: są pomarańczowe i cytrynowe. Będzie to złamanie prawa czystości, ale jakie byłby teoretyczne efekty? Tak na marginesie, na ile takie aromaty są sztuczne, jest tam choć promil owoców, czy tylko chemia?
  6. anu

    Pszeniczne

    Ok, ale chyba nie notuje się przypadków, że fermentujące pszeniczne pachnie przykro, a po butelkowaniu objawia się jako owocowa perfumeria. Pierwsze skojarzenie jest takie: w fermentorze zapowiada się objecująco, to i w butelce będzie ok. Mnie coś między wiadrem a butelką uciekło, choć mam nadzieje, że choć częściowo wróci. A może mam za duże oczekowania i zapachy z fermentora chce przenieść 1 do 1 do butelki. Inna sprawa co tak pachnie : drożdze jako takie czy substancje przez nie produkowane. Jeżeli drożdze, to się zgadza - kończą aktywność, kończą się zapachy. Jest też inne wytłumacznie: droże pracują, produkują co2, który wypycha aromaty pod przykrywkę, stąd skoncentrowane tak ładnie pachną. Kończy się fermentacja nie ma już ciśnienia w wiadrze, więc aromaty rozpuszczają się w całej objętości, co niesie ze sobą ich osłabienie. Przy takiej wersji, jest nadzieja, że się w butelce nagazuje i "napachni".
  7. anu

    Pszeniczne

    Fermentowałem na drożdzach płynnych, z gęstwy, to było ich trzecie piwo. Zeszły bardzo nisko, do 1 blg. Tylko burzliwa, 13 dni. Podczas aktywnej fermemtacji zapachy bardzo objecujące. Kiedy piana zaczęła opadać, stopniowo opadała też intensywność zapachu. Owszem jakis aromat pozostał, ale dużo, dużo słabszy. Jestem po butelkowaniu. Tragedii nie ma, coś tam pachniało, ale bardzo oszczędnie, po zapachach z fazy wysokich krążków zostało mgliste wspomnienie. Jest jakaś szansa, że podczas gazowania i krótkiego leżakowania zapachy choć trochę się uniosą? Generalnie jaka jest relacja w pszenicznych pomiędzy zachem z początku fermentacji, a końcowym efektem w butelce?
  8. Tylko 12 blg, jakieś 180g cukru, to daje około 1, 5 litra syropu. Na 20 litrową warkę, to nie jest znowu takie nic. Na chłopski rozum, jednak będzie rozwodnienie, bo na cukrze drożdze nie wyprodukują jednak cudó smakowych, a procenty. Oczywiscie powyższe odnosi się do zasady blg syropu=blg piwa.
  9. A to prawda, że blg syropu cukrowego powinno być zbliżone do blg początkowego piwa? To będzie spore dolanie wody. Trzymać się tej zasady, czy po prostu rozpuścić cukier w jak najmniejszej obiętości? Aha, w toolkicie też jest 3.6 do 4.5. Oczywiście po konsultacjach, nie zmierzam się teg trzymać, ale jak widać, te wartości żyją własnym życiem.
  10. Ok, dziekuję za pomoc. Po prostu trzymałem się wskazówek z kalkulatora, czyli nagazowanie 3.6 do 4.5. Może w Ameryce przestrzeni tam więcej na pianę. Aha, sam odpowiem sobie na pytanie ile dać do witbiera, który w planach - do max. 3 nagazowania, bo to w pewnym sensie piwo pokrewne do pszenicznego. Butelkowanie odłożyłem na jutro, najważniejsze, że butelki wymyte, na niedziele zostaje deser.
  11. Mam kłopot z popularnym kalkulatorem z pierwszego postu (choć podobno zaniża) oraz kilkoma innymi ze strefy anglosaskiej. Piwo pszeniczne, stopień nagazowania 3.6 (a co dopiero 4.5), 21l, 21 stopni (jednostki zmienione na metryczne) i liczy mi grubo ponad 200g cukru na nagazowanie. Tymczasem inne źródła mówią, że to niebezpieczne - wychodzi ponad 20 g na litr - że powinno być 8g czyli około 160 g na warkę. Albo ja coś pokręciłem przy wprowadzaniu danychc i konsekwentnie powielam błąd, albo za ocanem mają mocniejsze butelki. Już miałem zabierać się za rozlewanie pierwszego piwa i jestem w kropce. Butelki mam bezzwrotne, tzw. vichy light.
  12. Chcę zrobić mini warkę ze słodu pilzeńskiego, żeby namnożyć drożdze z niewielkiej ilości gęstwy i stąd kilka pytań: A. piwo raczej lekkie, witbier, wystarczy 0, 5 litra brzeczki do nammażania czy raczej litr - będę mieszał ręcznie; B. gęstwy mam niewiele, z 50 ml, do jakiej max. objętości startera można je wrzucić, mam umiarkowaną ochotę na stopniowanie; C. zakładam, że należy zacierać przede wszystkim na wytrawnie, wystarczy na lenia, czy stosować też inne przerwy; D. czy wzór objętośc:40°Blg=waga słodu jest ok, wychodzi mi 150 g/75 g słodu na 1/0,5 l brzeczki o blg. 6 Oczywiście wiem o ekstraktach, ale jak widać wybieram drogę tańszą, choć bardziej pracochłonną.
  13. Przepis z wiki, pierwszy na liście piw belgijskich - proste, tanie chmielenie. Mam gęstwę -w niewielkiej - ilości drożdzy z przepisu. Co chcę osiągnąć? Pewnie piwo w granicach stylu - a tolerancję mam ogromną, bo stylu nie znam:) - oraz rozruszanie drożdzy na ewentualnie coś belgijskiego mocniejszego. Przepis zibiego pewnie już zawiera lekkie kompromisy. Pytanie czy można zrobić dalszy kompromis od kompromisu w postaci podmiany słodu carpalis na odpowiedniki wymienione wcześniej.
  14. Według receptury słód carpalis ma stanowić około 0, 5 kg z 5, 5 kg zasypu belgian blond ale. Czy z powodzeniem mogę zastosować jakiś substytut z grona następujących: karmelowy 30, 150 lub 600, karmelowy czerwony, bursztynowy, barwiący, czekoladowy jasny lub ciemny - producenci niewszczególnieni w opisie? Niby ten carpalis nie do końca zdaktywowany, niby daje posmaki dekokcji, ale czy jest konieczny? Nieporęcznie zaopatrywać się tylko w ten składnik, a pod nosem mieć całą resztę.
  15. anu

    Termometr cyfrowy

    Mam prosty ( i tani, bo 12 zł) termometr elektroniczny. Końcówka poprawiona taśmą termokurczliwą. Chyba skutecznie, bo kiedy sonda jest w wodzie pomiary są stabilne. Temperaturę otoczenia podaje poprawnie, temperaturę ciała wręcz bardzo dokładnie. Wątpliwości pojawiły się przy gotowaniu brzeczki - za nic nie chciał pokazać więcej niż 95-96 stopni - ale uznałem, że to normalne, bo brzeczka to nie woda. Ale kłopot w tym, że w czystym wrzątku pokazuje to samo. To normalne, czy jednak błąd pomiarowy? Jeśli to drugie, to należy przyjąć raczej, że myli się w całym zakresie, czy to jakaś bolączka w okolicach temperatury wrzenia, a więc do przyjęcia? Jedno piwo zrobiłem z jego pomocą i zastanawiam się , jakie mogą być skutki ewentualnego zaniżania temperatury o 4-5 stopni? Wychodzi mi ma to, że piwo będzie bardziej wytrawne, no i filtracja nie była optymalma. Ale to kwestia tego, od jakiej temperatury zaczynają się pomyłki, jak pisałem w przedziale 20-37 nic nie wskazuje na przekłamania. Wasze termometry pokazują 100 stopni, kiedy mierzycie czysty wrzątek i gotującą się brzeczkę?
  16. Chętnie skorzystam, odezwę się na priv. Z góry dziękuję.
  17. Raz się udało, spróbuję więc ponownie:) Może ma ktoś w Warszawie gęstwę do piw belgijskich?
  18. anu

    INFEKCJE

    Drożdze pszeniczne płynne z gęstwy. Dziś 6 dzień burzliwej. Pierwsze piwo, więc nie mogłem powstrzymać się od zekania, choć bardzo ograniczonego - delikatnie uchylona pokrywa w miejscu rozszczelnienia, obserwacja na kolanach, żeby ograniczyć uchył, na razie bez żadnych pomiarów i bezpośrednich manipulacji w cieczy. Do wczoraj żadnych wątpliwości, ładna drobna piana plus wysepki i obwódka z chmielin. Wczoraj na powierzchni pojawiły pierwsze duże balony powietrza, dziś pokrywają całą powierzchnię, a pod nimi już nieco słabsza piana z minimalnymi prześwitami młodego piwa. Zapach z fermentora też słabszy, nieco mniej słodki niż na początku, bardzej wytrawny, z kwaskowymi nutkami. Czy to oznaki infekcji, czy - mam nadzieję - zwiastun kończącej się fermentacji? Fermemtacja w temp. zew. 19 - 21 stopni.
  19. Na chłopski rozum jest tak: typowa kuchenka ma palnik mały, duży i dwa średnie. Mały pomijam. Duży ma moc 2,7 kw, średnie po 1,5 kw. Często gar stoi na dwóch średnich, co daje moc 3 kw. A gdyby do średnich wkręcić dysze jak w dużym, czyli po prostu dysze z większymi otworami - chwila roboty, koszt symboliczy - uzyska się moc sumaryczną 5,2 kw, a więc moc niektórych mniejszych taboretów. Czy to aby nie za proste? Może jest potrzebna dodatkowa regulacja, np. składu mieszanki, co operację czyni bezsensowną, bo do codziennego używania należałoby wrócić do fabrycznej konfiguracji?
  20. Nie trzeba, ale można. Moje pytanie dotyczy osadów wytrącanych podczas gotowania, które zawierają nieciekawe związki i których należy się w miarę możliwości pozbyć jeszcze przed zadaniem drożdzy. Ja tego nie zrobiłem, więc chciałbym jak najszybciej przelać jeszcze raz piwo i pytam czy moje obawy są uzasadnione.
  21. To ja się podłącze do pytania, choć w odwrotną stronę - kiedy można najwcześniej zlać pszeniczne z burzliwej na cichą? Próbowałem chłodzić metodą płaszcza wodnego, a że do gara wchodzi mi fermentator, to brzeczka zaraz po gotowaniu trafiła do fermentora. Większość chmielin raczej oddzieliłem, ale po wychłodzeniu zostają osady zimne. Rano czasu nie było, chmielu chyba w większości nie ma, o osadach zimnych w sumie nie wiedziałem, wiedza o przełomie też nie była moją mocną stroną, więc zrezygnowałem ze zlewania zimnej brzeczki znad ewentualnie wytrąconch osadów do drugiego fermentora i od razu dodałem drożdze. Teraz zastanawiam się co leży ma dnie i na ile wpłynie to na jakość piwa.
  22. Tak przy okazji. Jakie jest orientacyjne zużycie/koszty gazu podczas przygotowywania np. 20 l warki? Licznik mam na korytarzu, skrzynka cała z blachy, nie mam możliwości weryfikacji
  23. W artykule podlinkowanym przez Jejskiego, jako opcję podaje się rozbudzenie drożdzy niewielką ilością brzeczki wybranej z gara głównego. Jak zwał, tak zwał, jest to jakiś starter. Jak widać artykuł jednak przeczytałem, tylko niepotrzebnie sobie skomplikowałem, zamiast wybrać na początek drogę mniej złożoną.
  24. Gęstwa jest z czwartku, tylko że spodziewałem się na tyle długiego chłodzenia, że zanim brzeczka wystygnie, to drożdze będą chulać w słoiku. Po prostu nie widziałem na oczy aktywnego startera. A pytałem w miarę konkretnie. Czekać na jakieś oznaki pracy w słoiku czy wlewać nieaktywny jeszcze starter do schłodzonej brzeczki. I czy po odebraniu większości chmielu próbować jeszcze dekantować znad osadów do drugiego fermentora? Zdecydowałem się na chłodzenie płaszczem wodnym i do gara włożyłem fermentor z nalaną do niego gorącą brzeczką. Pierwotnie zamiar był klasyczny. Gar na balkon, a jutro wirpool, i zlanie do fermentora.
  25. Gorącą brzeczke przelałem bezpośrednio do fermemtora - tylko on mieści mi się w garze - i chłodę metodą płaszcza wodnego. Przy przelewaniu odebrałem sitkiem większość chmielin. Zostawić tak, czy po wystudzeniu przelewać do innego fermentora, żeby pozbyć się resztek osadów? Chłodzenie idze całkiem szybko. Niespodziewałem się i zrobiłem na wszelki wypadek starter z gęstwy - przed gotowaniem całości, zlałem małą ilość brzeczki, zagotowałem odzielnie i szybko schłodziłem. Nie wiem czy brzeczka nie schłodzi się szybciej niż ruszy starter. Co zrobić w takim wypadku. Trzymać chłodną brzeczkę do czasu oznak ruszenia drożdzy w starterze, czy dolać niekatywny jeszcze starter do brzeczki. Boję się, że ten starter zrobiłem niesterylnie lub gęstwa była słaba. Może obserwować, co będzie się działo w słoiku. Jeżeli nic, to jutro załatwiać drożdze. Ile się czeka na start startera?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.