Jak zagonie Kreta do zrzucenia fotek, to też się swoimi pochwalimy Bosego Rubka będzie więcej, coby nikt nie miał wątpliwości, że cała trasa na bosaka przesznięta
I przepis na dżem chillowo-cebulowy - w wersji podstawowej, bo ja na pewno coś zmieniłam, ale zabijcie mnie od razu, bo co, to nie wiem. Pewnie nie było cukru palmowego... A i jeszcze, żeby nie było, ze sobie zasługi przypisuję - przepis pochodzi z dodatku do Gazety Wyborczej.
200 g papryczek chilli
200 g czerwonej cebuli
300 g cukru
200 g pokruszonego cukru palmowego (można zastąpić brązowym cukrem)
1/2 szkl. wody
2 łyżki pasty z tamaryndowca (lub 6 łyżek soku z limonki/cytryny)
1 łyżeczka soli
Papryczki kroimy w plasterki, cebulę w drobne plasterki, piórka, czy co się komu podoba. Wrzucamy wszystko do garnka i gotujemy na średnim ogniu do momentu rozpuszczenia cukru. Później ogień zmniejszamy i dżem musi się wysmażyć do odpowiedniej konsystencji - dżem powinien być gęsty, ale za bardzo się nie skarmelizować.