Skocz do zawartości

Piwo koncernowe.


Angelus1984

Rekomendowane odpowiedzi

Ja też trochę rozumiem, bo kiedyś na zakończenie wieczoru otwarłem koncerniaka po kilku Pintach i AleBrowrach i zmęczyłem dwa łyki - reszta w zlew.

 

U mnie ogólnie jest nieco inaczej, bo piwoszem zostałem dopiero po odkryciu browarów regionalnych i po znalezieniu sklepu gdzie były piwa importowane. Wcześniej piwo mi nie smakowało i prawie w ogóle go nie piłem.

 

Na szczęście nie mam tego problemu że sytuacja mnie zmusza do sięgnięcia po koncerniaka. Większość pubów ma przynajmniej jakiegoś czeskiego lagera w lodówce, w pobliskim nocnym mają Pintę i AleBrowar, a odkąd sam warzę to zawsze jakiś zapas własnego piwa w domu jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkąd zacząłem warzyć swoje piwo, to na pewno smak uległ mi zmianie i wymagam od piwa więcej. Ale też nie mam problemu wypić koncerniaka z Biedry, grunt żeby było towarzystwo, bo nawet najlepszy ejl nie będzie smakował w kiepskiej atmosferze. Kupując koncerniaka nie oczekuje od niego niczego, wiem z góry jaki będzie, a jesli mnie nawet zaskoczy, to z góry wiem, że negatywnie. I nie ma co w towarzystwie przekonywać, że koncerniaki są słabe, że trzeba pić piwa z duszą craftu :D Bo w większości sytuacji wyjdziemy po prostu na zwykłych piwnych hipsterów :smilies:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka ciekawostka.

Podarowałem jedną butelczynę swojej AIPA-y memu ojcu.

Ostrzegłem, że jest w nim duża porcja goryczki a zapach amerykańskich chmieli to coś czego jeszcze w życiu nie wąchał.

Następnego dnia dzwonię i pytam jak smakowało domowe piwo w stylu amerykańskim...

- Gorzkie, bardzo gorzkie,ale idzie się przyzwyczaić i po paru łykach smakuje bardzo fajnie. No i ten zapach-rewelacyjny, niesamowity!- powiedział 62-letni, wierny, oddany miłośnik Żywca w puszce.

Czyli jednak się da!! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nie ma co w towarzystwie przekonywać, że koncerniaki są słabe, że trzeba pić piwa z duszą craftu :D Bo w większości sytuacji wyjdziemy po prostu na zwykłych piwnych hipsterów :smilies:

Musiałoby mnie ostro pokręcić żebym pił koncerniaka tylko po to, żeby nie wyjść na "piwnego hipstera". :)

Większość znajomych już wie jaki jest mój stosunek do tematu. Sam z siebie nie czuję potrzeby nawracania ludzi, ale mam takie "hobby" jakie mam i jak już ktoś poruszy temat to nie będę mówił że eurolagery są spoko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Gorzkie, bardzo gorzkie,ale idzie się przyzwyczaić i po paru łykach smakuje bardzo fajnie. No i ten zapach-rewelacyjny, niesamowity!- powiedział 62-letni, wierny, oddany miłośnik Żywca w puszce.

 

no i bardzo dobrze :)

Podobnie zareagował mój kolega, który testuje wszystkie moje warki. AIPA dotarła do niego w "bączku" z ostrzeżeniem, że dużego mu nie dawałem, bo może być to dla niego szok. Wieczorem dzwonił, że nie spodziewał się, że piwo może mieć taki aromat i być tak inne i że jest super.

 

Ale nie zawsze się tak kończy - dwie inne osoby, które nigdy nie piły pewnie piwa z goryczką powyżej 35-40 IBU ograniczyły swój komentarz do "ciekawe, ale nie dla mnie" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nie ma co w towarzystwie przekonywać, że koncerniaki są słabe, że trzeba pić piwa z duszą craftu :D Bo w większości sytuacji wyjdziemy po prostu na zwykłych piwnych hipsterów :smilies:

Musiałoby mnie ostro pokręcić żebym pił koncerniaka tylko po to, żeby nie wyjść na "piwnego hipstera". :)

Większość znajomych już wie jaki jest mój stosunek do tematu. Sam z siebie nie czuję potrzeby nawracania ludzi, ale mam takie "hobby" jakie mam i jak już ktoś poruszy temat to nie będę mówił że eurolagery są spoko.

Amen...

Edytowane przez AG1929
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robienie własnego piwa, wyszukiwanie regionalnych czy rzemieślniczych, poznawanie stylów otwiera mocno na świat piwa i rzeczywiście ciężko się potem zachwycić eurolagerem. Zwłaszcza Harnasiem, który do wybitnych nigdy nie należał.

 

Myślę, że jako osoby nieco bardziej "oświecone" w temacie powinniśmy promować trochę kulturę piwną. Nie oszukujmy się - przez lata byliśmy raczej piwną pustynią, gdzie liczyły się tylko eurolagery, dobiero ostatnie parę lat coś zmieniają. Dlatego uważam, że warto raczej pokazywać pozytywne wzroce. Plucie do zlewu jest dosadne, ale raczej mało edukacyjne. Osobiście raczej staram się nie najeżdżać na koncernówki, tylko pokazywać ciekawsze piwa, żeby kogoś zainteresować. Choć trzeba przyznać, że nie zawsze z powodzeniem. Ostatnio w barze kupiłem dla siebie i dla kumpla Koźlaka Miłosława, żeby pokazać mu coś innego niż Tyskie, to stwierdził że okropne. Dla mnie było dość smaczne.

 

A tak na marginesie, zrobić dobrego lagera to też sztuka... Jak ktoś stwierdził powyżej, koncernówki są całkiem poprawne, tylko że nijakie i wszystkie smakują niemal tak samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

spróbowałem Żubra, którego wcześniej pijałem bez najmniejszych problemów - tak z ciekawości, bo krąży ogólna opinia, że koncerniaki, to wyrób piwopodobny. I faktycznie coś w tym jest.

Miałem podobnie z Okocimem Mocnym, nie byłem w stanie dopić kufla, a pamiętam, że to piwo mi kiedyś (zanim jeszcze było dla orłów itd) nawet smakowało. Z takich koncernowych można wypić Lech Pils, Tyskie Książęce, można wypić Leżajsk, Warkę Pstrąg ;), obowiązkowo Śląskie czy Dębowe (nie wiem czy ktoś zauważył, ale w ofercie knajp z ograniczonym wyborem kwestia piwa mocnego całkowicie zanika) jak jest, ale rzeczywiście Żubr, Harnaś, Tatra to już kompletnie nijakie. Naturalnie, warto czasem skosztować jakiś nowy wynalazek albo odświeżyć jakiś staroć (bo nowa szata czy coś).

 

Z drugiej strony, jest miejsce i na takie i na takie, bo nie zapominajmy, że są różni smakosze i naprawdę jeśli uda się przekonać dwie-trzy osoby, to jest to naprawdę wielki sukces edukacyjny. Czasem w knajpach też wybór może być tak ograniczony, że wyboru nie ma, a przecież jak jakieś zwierzęta nie będziemy pić wody? :D

Edytowane przez Bogi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z moich doświadczeń wynika, że najtrudniej przekonać do czegoś nowego tych zatwardziałych piwoszy którzy już swoje w życiu wypili (czyt. wlali w siebie ocean eurolagerów).

Jak ktoś nie ma na sztywno zakodowane że piwo ma smakować tak i tak, to sprawa na ogół jest prosta: dwa - trzy ejle albo stouty i na koniec propozycja żeby łyknął Żywca albo Tyskie. Zawsze reagują podobnie: "o kurde, przecież to jest jak woda!".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jest także to, że piwowarzy nie mają problemów z przestawieniem się od pierwszych warzeń na nowe smaki i raczej nie narzekają na swoje kolejne odkrycia. Czasami marudzimy, że miało wyjść inne, ale i tak jest "niezłe" ;).

 

W moim przypadku jeden znajomych bardzo zaprzyjaźnił się z Altbier i dostał ode mnie już dwie skrzynki i coś wspominał o następnych. No i "mamusia" spija mi Sweet Stouta, ze stwierdzeniem, że "boskie" :D, ale ona z Krzyżackiego kraju więc bardzo się nie dziwię. Takie wynalazki tam pijają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku dałem sobie spokój z nawracaniem innych. Będą chcieli, wiedzą jak do mnie trafić, a nie chce mi się już słuchać: gorzkie, perfumowane... itd. Jakmi się lodówka osuszy, kryzys w domowych, to jedyne jakie kupuje,to stefan pszeniczny z kauflandu. Na kolana nie rzuca, ale i tak lepsze od lecha, tyskacza, żywca czy żubra. Od biedy do wieczornego filmu z kobietą można wysączyć. Jedno co mi się udało, to w tym roku przekonać LP do pszenicy :) przy pomocy świeżego Weihenstephana. Próbowała już (niedojrzałego jeszcze) mojego coffee stouta i weizena i jest szansa, ze i ona się przekona do domowych piwek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z piwem jest tak jak z winem czy kawą a nawet herbatą. Osobiście uwielbiam tylko i wyłącznie wina wytrawne. Znawcą win nie jestem ale tylko wino wytrawne daje mi odczuć aromaty wina. Większość populacji lubi wina słodsze od pół wytrawnego.

 

To samo kawa - większość osób przyzwyczajona jest do zalewanej mielonki lub rozpuszczalnej. I ta sama grupa osób po wypiciu kawy z "kapsułki" lub ekspresu automatycznego jest zachwycona. Ja lubię kawę tylko i wyłącznie świeżo zmieloną, ekstrahowaną przez ok. 26s. Dla mnie kawa z "kapsułki" to taki Harnaś czy Żubr...

 

A co do piwa - koncerniaki pijam praktycznie tylko li wyłącznie podczas delegacji do obiadu. Większość da się wypić nawet ze smakiem - ot jaki mam wybór i jakie danie. Eurolager jest jak woda mineralna - są lepsze, są gorsze ale ogólnie pijalne. Natomiast nigdy więcej nie mam zamiaru pić Dębowego, Okocima mocnego, Harnasia, Tatry, Wojaka itp. Jak byłem młody ;-) te piwa mi smakowały, teraz to jest najniższa półka piw dostępnych w tradycyjnych sklepach. Nie ma co się męczyć przy piciu piwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W moim przypadku dałem sobie spokój z nawracaniem innych

 

 

może nie nawracać, tylko czasem pokazywać, że inne też są fajne? :) mi się nawracanie kojarzy z krucjatą ogniem i mieczem. Nie wszyscy się przekonają, zatwardziali i tak będą pili eurolage.

 

Z drugiej strony, jak czasem poczytam blogi, czy fora to mam wrażenie, że niektórzy zaraz zaczną nawoływać do palenia dużych browarów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku dałem sobie spokój z nawracaniem innych

 

 

może nie nawracać, tylko czasem pokazywać, że inne też są fajne? :) mi się nawracanie kojarzy z krucjatą ogniem i mieczem. Nie wszyscy się przekonają, zatwardziali i tak będą pili eurolage.

 

Z drugiej strony, jak czasem poczytam blogi, czy fora to mam wrażenie, że niektórzy zaraz zaczną nawoływać do palenia dużych browarów.

 

MOże trochę źle to ująłem (nawracanie) . Prędzej to było pokazywanie, że jest coś innego niż "tyskacz". Kupowałem, pokazywałem, namawiałem do prób z "wynalazkami" z P* i A*B*. Po kilku razach mi się już nie chciało słuchać mlaskania i wynurzeń jakie to dziwactwa im daję do picia. Ostatnim testem było moje AIPA. Po tej przygodzie mam spokój ducha i z bani towarzystwo, co na sępa tylko potrafi pić i kastami harnasia do domu noszą na łykendowe chlanie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najbardziej bawi mnie to, że mimo ogromu wad jakie moje piwo zapewne posiada (pewnie część z was by stwierdziła, że niepijalne) to i tak jest lepsze od większości tanich piw ze sklepu ;)

Edytowane przez ktoZjarany
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najbardziej bawi mnie to, że mimo ogromu wad jakie moje piwo zapewne posiada (pewnie część z was by stwierdziła, że niepijalne) to i tak jest lepsze od większości tanich piw ze sklepu ;)

 

Tanie piwo ze sklepu - pamiętam za młodu kolegi ojciec pijał w puszkach coś co się zwało VOLT ;) a szczyny to były straszliwe. Kiedyś pamiętam żywczyka jak się piło to była przyjemność, a teraz szczyny jak każde inne koncernowe. Na początku jak wszedł smakował mi żubr ciemnozłoty - później się zepsuł ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najbardziej bawi mnie to, że mimo ogromu wad jakie moje piwo zapewne posiada (pewnie część z was by stwierdziła, że niepijalne) to i tak jest lepsze od większości tanich piw ze sklepu ;)

 

Tanie piwo ze sklepu - pamiętam za młodu kolegi ojciec pijał w puszkach coś co się zwało VOLT ;) a szczyny to były straszliwe. Kiedyś pamiętam żywczyka jak się piło to była przyjemność, a teraz szczyny jak każde inne koncernowe. Na początku jak wszedł smakował mi żubr ciemnozłoty - później się zepsuł ;)

VOLT to jeszcze było klasa piwo, gorsza była jego podróbka, czyli WAT, który też miał wersję mocną, czyli MEGA WAT, zaprawianą spirytem do 10%. Nawet studenckie żołądki miały z tym problem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam nagonka na koncerniaki. Wyroby ciechana też już robią się byle jakie. Ale w pobliskim markecie już doszło do tego, że Wrocławskie z Lwówka i Ciechan Lagerowy jest cenowo zbliżony do Żubrokasztelanów, niestety, ale smakowo także.

A ja swoje piwa trzymam w otykietowanych butelkach, a że z butelki od żywca leje się coś ciemnego, a to nikt nie zauważy, żywiec to żywiec, dobra marka, hehe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie w kegeratorze mam: Black IPA (własne), Pszeniczne (własne) i... Coronę (ze sklepu!). :) Corona jest do obiadu a Black IPA po objedzie. Każde piwo ma swoje miejsce.

Ja się przyznaję bez bicia że piwem "koncernowym" wcale nie gardzę. Wręcz przeciwnie, mam szacunek dla fachu i zdolności tych browarmistrzów I wielu udoskonaleń technicznych które idą w te piwa. Wbrew pozorom żeby uwarzyć piwo lekkie które smakuje tak samo za każdym razem to nie łatwa rzecz.

Piwo "koncernowe" to lekki jasny lager, ale to tylko dlatego że tego domaga się 95% konsumentów I browary "komercyjne" nauczyły się produkować ten product w niskiej cenie I w stałej jakości.

Browary "rzemieślnicze" I piwowarzy domowi to te pozostałe 5% rynku, I my warzymy inny rodzaj piwa; ales, stouty, IPAs etc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja wczoraj ostatni raz poczęstowałem piwem znajomych.

bo mi APA krytykują za wady:

1 piana nie chciała opaść.

2 "co to owocowe?" nie to chmiel..

3 "ale gorzkie"- 40 IBU po czym znajomy pomieszał pół na pół z tyśkim. "teraz da się pić"

:monster:

no more

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piwo "koncernowe" to lekki jasny lager, ale to tylko dlatego że tego domaga się 95% konsumentów I browary "komercyjne" nauczyły się produkować ten product w niskiej cenie I w stałej jakości.

Chyba nie. Konsumenci domagają się tego, co zobaczą w tefałen, że jest cool. Jakby zobaczyli, że AIPA jest cool, to też by się domagali, ale po co promować coś, co jest trudniejsze do zrobienia, jak można iść po linii najmniejszego oporu i zarobić jak najwięcej się da tanim kosztem. Niestety, dzisiaj króluje bylejakość i bylejacy konsumenci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piwo "koncernowe" to lekki jasny lager, ale to tylko dlatego że tego domaga się 95% konsumentów I browary "komercyjne" nauczyły się produkować ten product w niskiej cenie I w stałej jakości.

Chyba nie. Konsumenci domagają się tego, co zobaczą w tefałen, że jest cool. Jakby zobaczyli, że AIPA jest cool, to też by się domagali, ale po co promować coś, co jest trudniejsze do zrobienia, jak można iść po linii najmniejszego oporu i zarobić jak najwięcej się da tanim kosztem. Niestety, dzisiaj króluje bylejakość i bylejacy konsumenci.

 

Nieprawda duże browary robią badania, by dowiedzieć się co smakuje największej ilości konsumentów. Przykładem takiego podejścia jest przez ostatnie 2 dekaty ciągle zmniejszający się poziom goryczki w piwach. Spowodowane to większym zainteresowaniem piwem kobiet.

Więc nie jest prawdą, że reklama kreuje gusta konsumentów, ale konsument masowy wymaga takiego produktu i tyle.

Reklama ma na celu zwrócenie uwagi, albo przywiązanie masowego konsumenta na markę produktu, a nie sam produkt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.